- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Paradise Lost "Host"
Ucieszyłem się na wieść o tym, że nowego Paradise Lost nie wydał Metal Mind. Jeszcze bardziej się cieszyłem, kiedy słyszałem opinie rozwścieczonych fanów, którzy, jak to zwykle bywa, uznali zespół za sprzedany na dyskoteki. To oczywiście kompletna bzdura. Nowy wizerunek muzyczny raczej nie przysporzy im zbyt wielu nowych fanów, a tylko odbierze starych.
Jeśli chodzi o samą muzykę, to wciąż zachowała ten sam ponury, melancholijny klimat. Zmieniła się tylko forma - gitar jest mało, a jeśli są, to albo przerobione, albo słabo słyszalne. Na pierwszym planie słychać syntezatory i klawiszowy podkład. Nie ma tu w zasadzie ani jednego słabego utworu. Dwa kawałki, które szczególnie przypadły mi do gustu to "nothing sacred" i "year of summer".
Szkoda tylko, że muzycy nie zajęli się samplingiem, tylko poszli na łatwiznę i skorzystali z gotowych dźwięków.
Mogę jeszcze tylko dodać, że produkcja jest jak zwykle bez zarzutu, Paradise Lost znowu pokazali, że są perfekcjonistami.