zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku niedziela, 24 listopada 2024

recenzja: Painmuseum "Metal For Life"

30.05.2005  autor: Tomasz "YtseMan" Wącławski
okładka płyty
Nazwa zespołu: Painmuseum
Tytuł płyty: "Metal For Life"
Utwory: The Divine Birth Of Tragedy; Speak The Name; Hosanna Hosanna; Words Kill Everything; American Metalhead; Dogs In A Cage; Live And Die; Burn Flesh Burn; PainmuseuM (Metal For Life); Bloody Wings; I Am Your Keeper; Scars In Black
Wykonawcy: Bobby Jarzombek - instrumenty perkusyjne; Steve DiGiorgio - gitara basowa; Mike Chlaściak - gitara; Tim Clairbone - wokal
Wydawcy: Mystic Production, Demolition Records
Premiera: 2005
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

Główny motor napędowy zespołu PainmuseuM to niejaki Mike Chlaściak - z pewnością znakomicie znany fanom Roba Halforda. Tak, tak, to właśnie między innymi jego sprawne palce przebierały po gryfie na wszystkich wydawnictwach sygnowanych przez "Boga Metalu". Jednak, jak widać, współtworzenie jednego z najlepszych heavymetalowych albumów ostatnich lat (mam tu na myśli "Resurrection") oraz jego następcy, Metal Mike'owi nie wystarczyło i niedawno zabrał się za swój własny projekt o dźwięcznej nazwie PainmuseuM. Poza Mike'iem grają w zespole dwie osoby, których przedstawiać nie trzeba - basista Steve DiGiorgio (Testament, Death, Control Denied, który - o czym nie wiedziałem - udzielał się także na znakomitym albumie Vintersorg "Focusing Blur") oraz perkusista Bobby Jarzombek (Halford, Riot, Spastic Ink). No i najmniej znany w tym gronie (co bardzo niedługo może się zmienić! - ale o tym za chwilę) wokalista Tim Clairbone. Jakby mało było tych sławnych nazwisk - w powstaniu albumu swoje palce maczali także Roy Z (odpowiedzialny za miks) oraz James Murphy (mastering).

Uff... nagromadzenie metalowych sław na centymetr kwadratowy płyty jest tu wręcz zatrważające, nieprawdaż? ;-) I na tej płycie świetnie to słychać, czego przecież pewnym nigdy być nie można, gdyż "nazwiska", choćby nie wiem jak wielkie, same nic nie zagrają. Tu grają, że aż miło. Przy czym od razu zaznaczyć trzeba, że nie jest to heavy metal, znany z płyt Halforda. Muzyka na "Metal For Life" zdradza ciągoty Mike'a do znacznie mocniejszego grania - mamy tu thrash zmieszany z elementami death metalu i odrobiną heavy. Ciężkie jak ołów, miażdżące, czasami wręcz walcujące słuchacza na cienką bibułkę, riffy w roli głównej. Płyta jest nimi wręcz najeżona! Do tego znakomita praca sekcji, która idealnie współgra ze wspomnianym walcem. Znakomicie motoryczna i pulsująca energią. I ten zabójczy wokal. To, co robi tu Tim Clairbone, to istne mistrzostwo świata - zmieszane w jedno wrzaski i growling, niemal-blackowe skrzeki i furia, mordercza agresja i piekielna siła. I czasem z tego "wynurzająca" się heavymetalowa melodyka. W mojej opinii ten gardłowy może w krótkim czasie narobić niezłego zamieszania w metalowym świecie. Wracając do bardziej ogólnego spojrzenia - mamy tu do czynienia z niezwykle równym, ciężkim i konkretnym "mieleniem". Najlepsze kąski to z pewnością świetne "Words Kill Everything", "Live And Die" ze wspaniałym, melodyjnym refrenem, fantastycznie zrytmizowane "Burn Flesh Burn" oraz "Bloody Wings".

Znakomici muzycy, znakomita produkcja, znakomita płyta. Nie mam nic więcej do dodania.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (111 głosów):

 
 
75%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?