- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Pain "Cynic Paradise"
Minął tylko rok od wydania "Psalms of Extinction", gdy Pain uraczył swoich fanów kolejnym albumem - "Cynic Paradise". Czy ktoś spodziewał się zaskoczenia, zmiany kierunku obranego przez Petera Tagtgrena? Wydaje mi się, że osób takich powinno być niewiele, chociaż pewien niepokój mogły wzbudzać informacje o gościnnym udziale Anette Olzon z Nightwish.
Jak się słusznie spodziewała większość, "Cynic Paradise" to nadal stary, dobry Pain. Jest tu więc sporo porządnego, metalowego, gitarowego grania, jest bardzo prosta sekcja rytmiczna (charakterystyczne jednostajne, nieustannie prące do przodu partie perkusji), ale i cała masa elektronicznych, melodyjnych podkładów, kojarzących się momentami na przemian to z industrialem, to z techno. Są tu typowo "painowe" numery - jak przebojowe, otwierające album "I'm Going In", trochę bardziej surowe "Monkey Business", wściekłe "Don't Care" czy przyjemne "Generation X". Śpiew Petera trochę częściej niż zazwyczaj jest całkiem czysty, a w nagrywaniu po raz pierwszy pomagali mu muzycy, ale nie są to cechy mające jakiś większy wpływ na kształt całego albumu. Największym eksperymentem jest bez wątpienia stonerowe, kowbojskie "Have A Drink On Me", które z powodzeniem mogłoby się znaleźć na którejś z płyt Monster Magnet. Nieco wolniej, co nie znaczy że mniej ciekawie, jest w "No One Knows". W dwóch utworach Peter jest wokalnie wspierany przez Annete Olzon, co jest zapewne rezulatem wspólnej trasy Pain i Nightwish. Kobiecy wokal (o dziwo) całkiem dobrze uzupełnia generowane przez muzyków dźwięki, czy to w przebojowym, chociaż może nieco zbyt melodyjnym i niemalże popowym "Follow Me", czy w dosyć typowym, niewiele się wyróżniającym "Feed Us". Ot ciekawostka, która okazała się dosyć udanym, ale mam nadzieję, także jednorazowym eksperymentem. Są niestety i zdecydowanie słabsze momenty na płycie, jak całkiem zbędne "Reach Out (And Regret)" czy przeciętne (głównie dzięki naprawdę słabemu refrenowi) "Live Fast / Die Young".
"Cynic Paradise Deluxe Edition", która szczęśliwie trafiła do moich rąk, zawiera dodatkową płytę DVD, w skład której wchodzą głównie fragmenty koncertów i teledyski zespołu. Teledyski są cztery - "Zombie Slam", "Follow Me", "Feed Us" i "Monkey Business". Numerów koncertowych jest za to 18 - prezentują one nagrania z lat 2007 i 2008 z takich miejsc jak Szwecja, Niemcy, Rosja, Słowenia, Finlandia i Ukraina. Pomimo tego, że materiał jest raczej średniej jakości (w dodatku 4:3 i stereo), stanowi miły dodatek do samej stricte muzycznej zawartości.
Przyznaję, że na początku "Cynic Paradise" uznałem za album zbyt melodyjny, momentami zbyt popowy, a przez to może i komercyjny (ta Anette Olzon) i nie przypadł mi za bardzo do gustu. Dopiero dwa koncerty Tagtgrena i spółki, na których miałem okazję być już po premierze płyty, przekonały mnie do odkurzenia tego wydawnictwa i zmiany zdania na jego temat. "Cynic Paradise" to naprawdę bardzo dobra pozycja - może melodyjna i nieco przebojowa, ale na pewno też rytmiczna, zadziorna i mimo wszystko głównie metalowa.
Materiały dotyczące zespołu
- Pain
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Lost Soul "Immerse In Infinity"
- autor: Megakruk
Chickenfoot "Chickenfoot"
- autor: Voodoo_child
Rammstein "Liebe Ist Fur Alle Da"
- autor: Krzysiek "kksk"
Hackneyed "Burn After Reaping"
- autor: Krzysiek "kksk"
Marduk "Wormwood"
- autor: Megakruk