zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku niedziela, 22 grudnia 2024

recenzja: Paganizer "Murder Death Kill"

11.11.2003  autor: tymothy
okładka płyty
Nazwa zespołu: Paganizer
Tytuł płyty: "Murder Death Kill"
Utwory: Meateater; Mourning Life; Bleed Unto Me; Shallow Burial; Dead Souls; Crawl to the Cross; Obsessed by Flesh; Du Vaknar Som Dod; Formaldehyde Dreams
Wykonawcy: Rogga - gitara, wokal; Dea - gitara; Oskar - gitara basowa; Fiebig - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Xtreem Music
Premiera: 2003
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 9

Yeah, yeah, kurwa, yeah, yeah... Obok "Necroholocaust" meksykańskiego Disgorge to właśnie Paganizer i jego album "Murder Death Kill" wywołał u mnie największe zmoczenie majtasów spośród wszystkich kapel, jakie raczyła podesłać mi Xtreem Music. Ci Szwedzi mielą tak pięknie, że aż łeb urywa. Szkoda, że szwedzki death metal obecnie najczęściej kojarzony jest z kapelami pokroju In Flames, przecież są jeszcze takie hordy jak Unleashed, Grave czy Edge of Sanity.

Paganizer odwalił kawał wyjebistej roboty. Ten album to nie tylko agresja, którą kipią poszczególne kawałki mordując słuchacza raz za razem, gdy ten tylko odpali "Murder Death Kill". To także ten szwedzki feeling, który jest/był tak charakterystyczny dla deathmetalowych zespołów z tego kraju. Rogga i spółka wypieścili swoje "dziecko" jak tylko mogli, nadając mu zabójcze brzmienie, wtłaczając w niego swoją pasję oraz wściekłość i budując je z wielu elementów, których różnorodność aż zadziwia. Na tym albumie nie ma miejsca na klepanie tych samych patentów, muzyka ciągle się zmienia, ciągle się rozwija, błyszczy wieloma barwami i niezmordowanie z tą samą siłą uderza z pełną mocą w tych, którzy zdecydowali się na kontakt z nowym albumem Paganizer. "Murder Death Kill" to wykurwiście mocna rzecz, przypierdala tak, aż człowiek z laczków wyskakuje. Przyznaję, że cudownie słucha się tego stuffu, a łeb sam czesze peruką wiatraki. Szwedzi potrafią niesamowicie porwać swoją muzyką - chwytają, wyciskają jak cytrynę do ostatniej kropli posoki, a na końcu wyrzucają jak zużytą szmatę. Radujcie się miłośnicy starego szwedzkiego death metalu, bo oto nadeszła era Paganizer - chłopaki nakopią wam do dup, a wy podziękujecie i poprosicie o więcej.

Komentarze
Dodaj komentarz »