- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Orphanage "By Time Alone"
Moja przygoda z Orphanage zaczęła się od teledysku do "At The Mountains Of Madness", który zobaczyłem kiedyś w Metalli. Były to początki mojej przygody z metalem i teledysk zrobił na mnie duże wrażenie. Klimatyczny (oparty o twórczość H.P. Lovecrafta), z dużą ilością chórków i z niezbyt przystojnym wokalistą ;).
Potem pewnego pięknego dnia, gdy już zapomniałem o Sierocińcu, zobaczyłem "By Time Alone" w przecenie (między DJ Bobo, a Scooterem ;) za 4zł. Bez chwili wachania rzuciłem się na kasetkę i z radością zauważyłem, że nic nie straciła przez te wszystkie lata poszukiwań.
Coś, na co zwraca się od razu uwagę, to duża ilość chórków, ale nie tych kosmiczno-kościelnych, a raczej normalne ludzkie głosy. Dużo ich w tle, dużo ogólnie wokali. Damski, męski i growl (często przepuszczany przez przester). Growl jest (moim skromnym zdaniem) bardzo ostry i dodaje pikanterii muzyce Orphanage, choć niektórych może doprowadzać do pewnego zaniepokojenia ;). Damskie wokale (nie byle kto, bo z tego co pamiętam, to była wokalistka The Gathering) pięknie budują bardziej epickie oblicze zespołu - mimo wszystko nie jest to "zwykłe" gotyckie granie z babą na wokalu. Trudno powiedzieć, kto tu jest głównym wokalistą.... Wszystko bardzo ciekawie się komponuje.
Utworów jest 11 - dosyć zróżnicowanych. Dla niektórych może to być szokiem, ale zdażają się duże ilości durowych akordów, tak jest chyba w pierwszym kawałku na stronie B. Przyzwyczajony jestem, że muza klimatyczna jest mollowa, a tu nagle coś takiego - bardzo interesujące.
Ach! Zapomniałem o klawiszach. Są oczywiście, ale budują nastrój i współtworzą muzykę, a nie są jedynie komercyjnym dodatkiem. Bez nich muzyka Orphanage byłaby zupełnie inna. Grają także żywe skrzypce.
Bardzo polecam - piękna muzyka, ale z dużym przesterowanym kopem. Macie dość cukierkowatego gotyku? Orphanage jest dla was...