- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Ordinary Brainwash "Me 2.0"
Ordinary Brainwash - "Me 2.0" jest solowym projektem Rafała Żaka. To już trzecie wydawnictwo tego kompozytora, multiinstrumentalisty i wokalisty. Wszystko, co słyszymy na płycie, stanowi od początku do końca jego dzieło. Skomponował, napisał teksty i zagrał na wszystkich instrumentach. Takie zjawisko nie zdarza się codzienne na naszej rodzimej scenie muzycznej. Tym bardziej, że autor jest jeszcze bardzo młodym człowiekiem.
Do przesłuchania mamy osiem utworów o łącznym czasie trwania niewiele ponad czterdzieści siedem minut. Od samego początku słychać formułę rocka progresywnego w rodzaju twórczości formacji Porcupine Tree - i tak już jest do samego końca. Z tym, że zwraca uwagę zastosowanie fragmentami mocniejszych form gitarowych, które ustawiają przed nami jakby ścianę dźwięków. Tego rodzaju atmosferę tworzyły niegdyś takie kapele, jak Mercury Rev czy The Wipers. Jest to szczególnie wyraźne w numerach "Me 2.0", "Unbirthday" i "Critical Error" (który zresztą zasługuje na szczególne wyróżnienie). Lecz ten dźwiękowy mur na szczęście nie jest całkowicie szczelny, przebijają się przez niego melodie grane na klawiszach lub gitarze, co powoduje, że muzyka zachowuje płynność. Poza tym wymienione kawałki cechują się różnorodnością - nie brakuje także spokojnych klimatów, a nagranie tytułowe możemy zaliczyć do jednych z lepszych w całej stawce.
Oprócz tego materiał na krążku zawiera odrobinę progmetalowych riffów i przetworzony elektronicznie wokal w "Outdated". Bardzo ciekawie prezentują się formy balladowe z przewagą klawiszowych brzmień na wstępie oraz z nastrojowym śpiewem. Do nich można zaliczyć "Don't Look Back" i rewelacyjne "Homesick" (z pięknym melodyjnym motywem przypominającym Blackfield). Natomiast "Stay Foolish" to najpierw fortepianowe klawisze i głos, a potem trochę rasowego rocka. Całość zestawienia zamyka bodajże najlepsza, również w balladowej stylistyce, kompozycja "Something New" z wyśmienitą (chociaż krótką) bluesrockową solówką gitarową na końcu.
Album "Me 2.0" przypadnie z pewnością do gustu sympatykom progresywnego rocka. Słucha się go bardzo dobrze. Chociaż nie są to nowe i odkrywcze dźwięki, jednak podane w bardzo świeżej formie i jako całość zasługują na uwagę oraz wysoką ocenę.