- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Opeth "Morningrise"
Pierwszy raz zespół Opeth usłyszałem pod koniec 1995 roku... Był wieczór i właśnie wróciłem do domu... W pewnym momencie wpadł koleś, wepchnął mi do ręki kasetę i powiedział: "Musisz tego posłuchać... Tobie będzie się to podobało..." Cóż miąłem zrobić... Wziąłem od niego coś, co miało tytuł "Orchid", zupełnie dla mnie nieznanego zespołu Opeth... Po pierwszym utworze wiedziałem, że ta grupa nie znajdzie się na półce z innymi, które idą do śmieci po "pierwszym razie". Piękne gitary, znakomite wykonanie i utwory, które miały w sobie to "coś"... Następne miesiące upływały mi na wsłuchiwaniu się w kilkunastominutowe kompozycje, które były dla mojego metalowego ucha tym, czym krew jest dla wampira...
Wreszcie na początku tego roku dowiedziałem się, że zespół wydał kolejne dzieło - "Morningrise". Prawdę mówiąc, ciężko mi było na początku sklasyfikować tę muzykę... Nie wiedziałem do jakiej kategorii ją zaszufladkować... Gitary odpowiadają mniej więcej klasycznemu heavy, wokal jest zdecydowanie deathmetalowy, a długość i rozmaitość tematyczna utworów wskazują na inspiracje zespołami grającymi progresywny rock... To dość dziwna mieszanka. Nie będę opisywał tu każdego utworu z osobna, bo byłoby to dość ciężkie do zrobienia, jako że każdy song na płycie (a jest ich pięć) trwa ponad 10 minut i składa się z kilkunastu powiązanych ze sobą melodycznie części. Słyszymy tu wiec niemalże symfoniczne, pięknie dopracowane gitary, wygrywające wspaniałe motywy, które tworzą na tej płycie niepowtarzalną atmosferę... Słyszymy growling wokalisty, który wzmacnia muzykę, dodaje jej energii i powoduje, że po naszych plecach zaczynają przebiegać ciarki, słyszymy przepiękne balladowe motywy, nadające tej muzyce jeszcze więcej tajemniczości... Otwieramy drzwi do innego świata... Tak naprawdę to nie można tej muzyki jednoznacznie ocenić, opisując ją na kartce papieru... Byłoby to krzywdzące dla zespołu, którego muzycy uważani są za najlepszych undergroundowych twórców lat dziewięćdziesiątych... Jest to dość trudna w odbiorze muzyka, łącząca w sobie wiele gatunków, posiadająca własny, niepowtarzalny styl i mająca swą duszę. Jeśli ktoś uważa muzykę metalowa za płytka i bez polotu, powinien sięgnąć po Opeth. Szybko wtedy zrozumie, jak bardzo się myli i doceni wkład metalu w muzykę rockową.
Materiały dotyczące zespołu
- Opeth
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
System of a Down "Toxicity"
- autor: Artur Maszota
- autor: Rafał Grodek
Metallica "Master Of Puppets"
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: Qboot
Machine Head "The Blackening"
- autor: Mrozikos667
Tiamat "Wildhoney"
- autor: Miki(S)
- autor: Raf
Cradle Of Filth "Dusk and Her Embrace"
- autor: szalony KaPelusznik
- autor: Shagrath
- autor: Margaret