- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Opeth "Deliverance"
Nie będę ukrywał, że wiadomość o mających się pojawić dwóch nowych, kompletnie różnych w klimacie płytach Opeth zabiła mi przysłowiowego klina. Z jednej strony była to wspaniała informacja, bo któż by nie chciał, by jeden z jego ulubionych zespołów wydał dwa krążki zamiast jednego. Ale z drugiej - stwierdzenie, że "Deliverance" będzie ostra, a "Damnation" łagodna, spowodowało u mnie niemalże potok łez. Przeraziłem się bowiem, że oto zniknie bodaj najbardziej specyficzna dla Opeth cecha - łączenie partii heavy/death metalowych z fragmentami wybitnie subtelnymi. Rozdzielenie "ognia" i "wody" odebrałoby muzyce Opeth bardzo wiele uroku - tak, ze smutną miną, sobie główkowałem...
Jeśli ktoś główkował podobnie, to teraz z pełną odpowiedzialnością mogę mu powiedzieć, że może odetchnąć (tu miejsce na westchnienie ulgi :)). Album może i faktycznie jest nieco ostrzejszy niż poprzednie płyty, ale jest to różnica niewielka. Co najważniejsze: nadal można się cieszyć pięknymi, niepowtarzalnymi kontrastami w muzyce Szwedów. Ostre, bardzo dynamiczne heavymetalowe gitary i wspaniałe partie perkusji znakomicie zestawione z subtelną grą gitary akustycznej oraz fortepianowymi pasażami. No i ten niezwykły Mikael, człowiek, który swoim potężnymi growlem burzy ściany, a za chwilę urzeka swoimi ciepłymi, spokojnymi wokalizami - w obu przypadkach wywołując ciarki u słuchaczy. Nie da się także zapomnieć o udziale Stevena Wilsona w tworzeniu tej płyty. Jego wpływ na tym albumie jest może nieco mniej wyraźny niż na "The Blackwater Park", ale myślę, że wynika to przede wszystkim z przygotowywania się do "Damnation", gdzie będzie mógł prawdopodobnie odcisnąć niezwykle wyraźne piętno :).
Nagrania na płycie są oczywiście, jak zawsze w przypadku Opeth, długie i bardzo rozbudowane. Poza jednym krótkim kawałkiem instrumentalnym ("For Absent Friends") każde nagranie trwa ponad 10 minut, umożliwiając muzykom zaprezentowanie pełni swoich wielkich umiejętności. Riffy gitarowe nie są tu wprawdzie tak chwytliwe jak na poprzednim albumie, ale i tak trzymają wysoki poziom. Wyrównuje to niejako fakt, że jest tu więcej solówek - taka np. dynamiczna gitarowa jazda w "The Wreath" czy piękne dźwięki w "A Fair Judgement" rozbijają na kawałki. Także gra perkusji jest po prostu rewelacyjna: przejścia w "Deliverance" czy w "By The Pain I See In Others" to po prostu muzyczna ekstraklasa. Bodaj największe wrażenie robi na płycie nagranie tytułowe ze znakomitą, "opadającą" linią melodyczną i niesamowitym, hipnotyzującym motywem perkusyjnym oraz świetna ballada "A Fair Judgement". Ale jak to zwykle w przypadku Opeth, słabych nagrań na płycie nie ma.
Próbując na koniec porównać "Deliverance" do poprzednich dokonań Opeth muszę stwierdzić, że płyta tak znakomita jak "My Arms, Your Hearse" i "The Blackwater Park" nie jest, ale nie zmienia to faktu, że świetna jest i tak. Teraz z wieeeelką niecierpliwością czekam więc na "Damnation", które (nie wątpię) także będzie wypełnione pięknymi nagraniami.
Materiały dotyczące zespołu
- Opeth
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk
Machine Head "The Blackening"
- autor: Mrozikos667
Tiamat "Wildhoney"
- autor: Miki(S)
- autor: Raf
Malefice "Entities"
- autor: Katarzyna "KTM" Bujas
Mayhem "Chimera"
- autor: m00n