- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Oniricous "Ritos Diabolicos"
Oniricous to stosunkowy nowy deathmetalowy zespół z Hiszpanii. Został założony przez dwóch członków projektu studyjnego Ghul. W 2013 roku muzycy nagrali swój pierwszy album, zatytułowany "Ritos Diabolicos".
Płyta zaczyna się od krótkiego akustycznego intra, które przypomina muzykę ze starych horrów. Następne nagranie to już jednak bestialska dewastacja. "El amuleto" atakuje słuchacza genialnymi, ostrymi riffami.
Wszystkie teksty zostały napisane i zaśpiewanie w języku hiszpańskim. Jak dla mnie ten język znakomicie wpisuje się w konwencję takiego grania. Dzięki mocnemu growlowi słowa piosenek brzmią jak zaklęcia nekromanty wzywającego trupy z zaświatów. Teksty, jak podał zespół w książeczce, są inspirowane powieściami H.P. Lovercrafta. Wielkim plusem płyty jest także znakomita okładka hiszpańskiego rysownika komiksów Estebana Maroto. Świetnie współgra z zawartością krążka.
Wróćmy jednak do zawartości krążka. "Reanimador" to deathmetalowy cios w stylu Death z okresu "Leprosy". Mamy tu wolną, ciężką część, po której zagrana jest świetna solówka. Większość partii solowych na tym albumie jest utrzymana raczej w średnim tempie. Są one jednak tak finezyjnie wykonane, że wielu gitarzystów pochyli przed nimi czoła. Dla mnie najlepszym kawałkiem na płycie jest "Laberinto Astral". Utwór zwiera to, co najlepsze w death metalu: agresywne riffy, świetne partie solowe, a nawet akustyczny fragment, wszystko w niecałe 3 minuty. Tego kawałka trzeba po prostu posłuchać.
"Ritos Diabolicos" został bardzo dobrze nagrany i zmiksowany. Ten death metal w stylu zespołów z lat 80, pomimo nowoczesnych technik rejestrowania, nie utracił swojej pierwotnej mocy. Instrumenty brzmią znakomicie i bez żadnych problemów da się usłyszeć wokalistę.
Może trochę przesadzam, ale ten krążek znowu zwrócił mnie w kierunku death metalu. Większość nowych płyt w tym gatunku brzmiała dla mnie bardzo odtwórczo. Jednak te niespełna 36 minut zabójczej muzyki, zawartej na "Ritos Diabolicos", przywróciło mi wiarę w gatunek. Moc, która bije z muzyki, zachęca każdego fana do wracania do tego małego dzieła. Jak dla mnie krążek ma murowaną pozycję wśród najlepszych metalowych albumów 2013 roku. Obowiązkowa pozycja dla fanów death metalu starej szkoły.