- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: On Broken Wings "It's All a Long Goodbye"
On Broken Wings sam określa swoją muzykę jako "mosh-metal". A więc wszystko jasne: ma być ostro, do przodu, tak aby można było energicznie pomachać głową pod sceną.
"It's All a Long Goodbye" to jedenaście ciężkich, przytłaczających i dynamicznych utworów. Tłuste gitary, gniewny growl, melodie pogrzebane gdzieś głęboko pod stosem motorycznych riffów. Tak jest już od pierwszych dźwięków otwierającego "Suffer". Łamany rytm, mieszanie szaleńczej prędkości z wolnymi miażdżącymi wstawkami - tego należy spodziewać się po właściwie każdym utworze. Dlatego też dość zaskakująco brzmią fragmenty utworów takich jak "Tongue in Teeth", "Listless", "I Do My Crosswords in Pen" czy "More than Life", w których okazjonalnie pojawiają się znamiona melodii i przebłyskuje czysty wokal, a czasami nawet dwugłosy. Zresztą ostatni ze wspomnianych utworów jest chyba najzgrabniejszym fragmentem płyty, w swoim mieszaniu czadu z melodią przywodzący na myśl dokonania Slipknota.
Jeśli przyjąć, że głównym założeniem tej płyty jest dostarczenie odpowiednich utworów do machania włosami pod sceną (tudzież w swoim pokoju), to "It's All a Long Goodbye" spełnia to zadanie w stopniu zadowalającym. Jest szybko, jest ostro i bez zbędnej ściemy. Ale nie jest to muzyka, która zapada w pamięci i do której chciałoby się wracać. Zresztą najnowsza płyta On Broken Wings ma jeszcze jedną zaletę: trwa tylko nieco ponad pół godziny. A więc kończy się zanim zdąży się znudzić. Oraz zanim zacznie boleć głowa... od machania, oczywiście.