- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Old Man's Child "The Pagan Prosperity"
Tak, tak. To ta okropna kapela, której zakazano koncertów w Watykanie. To ci okropni pomalowani faceci z biało-czarnymi facjatami. Więc dlaczego opisuję ich muzykę? Ponieważ sądzę, że nagromadziło się wokół niej wiele mitów i stereotypów. Sam bym chyba nigdy po nią nie sięgnął, gdyby nie pewien koncert widziany w telewizji. Tam OMC (jest chyba taka kapela grająca indie-rocka, tak więc OMC oznacza tu Old Man's Child :) wypadło bardzo lekko, doomowe klimaty w stylistyce neo-black-metalowej.
Jak to jest z "The Pagan Prosperity"? Bardziej blackowo, ciężej, ale nadal nie tak źle :). Galder, który jest z tego co pamiętam jedynym członkiem OMC - po napisaniu wszystkich tekstów i całej muzyki wraz z kilkoma muzykami (jardar - gitara; gonde - bas; tony - perkusja; J. Lohngrin Cremones - dodatkowe wokale) urodził to, co właśnie dobiega z głośników mojej wieży... Muzyka nie odbiegająca od tego, co się dziś gra i nazywa symfonicznym black metalem. Tej symfoniczności nie jest tu za dużo, ale harmonie i melodyka (tak! tu są melodie :) przypomina bardziej właśnie ten neo-black metal, niż "prawdziwy" black.
Mimo tej złej reklamy (choć w środowisku metalowym pewnie dobrej) OMC nie jest durną rąbanką. Ciekawa perkusja np. w "Soul Possessed", wokale J. Lohngrin Cremonesa w "The Millenium King" (niskie, doomowe recytacje) ciekawie współgrają z tym typem muzyki. Gitary miło pracują i słychać w nich dużą inspirację neo-blackiem (nazywam tak muzykę powstałą z mariażu black metalu i heavy metalu; heavy metal objawia się właśnie w pracy gitar - dobrym przykładem jest np. Children of Bodom) - w utworze "My Kingdom Will Come" (kojarzy się Manowar - "Kingdom Come" :) w pewnym momencie gitary grają typową heavy-metalową "końską" bitkę (ta ta tam ta ta tam ta ta tam :). Klawisze pogrywają w tle z rzadka, ale bardzo klimatycznie .
Nie jest to muzyka zbyt odkrywcza. Trzeba pamiętać, że minęły już trzy lata i być może w 1997 "The Pagan Prosperity" było płytą nowatorską, ale nie sądzę, żeby tak było. Nie dziwi już, że jest to płyta autorstwa jednego człowieka - takich zespołów jest wiele. Dałem jej szóstkę, ale po namyśle podwyższyłem na siedem - niech będzie to zadośćuczynienie za te wszystkie złe słowa o OMC :).