Offspring popełnił nowy album. Jeżeli ktoś spodziewał się po "konspiracji" jakichś muzycznych rewolucji, zawiedzie się. To ciągle ten sam dobry Offspring, chociaż na płycie można spotkać kilka rzeczy nietypowych dla potomków. Zacznijmy od początku:

1. "Intro" - tu się chłopaki nie postarali. Intro mogłoby być ciekawsze, jak na przykład "Disclaimer" na "Ixnay On The Hombre" lub chociażby "Time To Relax" na "Smash".

2. "Come Out Swinging" - świetny, szybki utwór, charakterystyczne dla Offspringa brzmienie. Po "Living in Chaos" chyba najlepszy na albumie. (9,5/10)

3. "Original Prankster" - pierwszy singiel. Jak ktoś to niedawno bardzo trafnie określił (cholera, nigdy nie mogę zapamiętać kto), jest to "pretty fly wersja 2.0". Melodyjny utwór, rapowane wstawki, jajcarski teledysk - nikt nie ma uczucia deja vu? Cóż, da się posłuchać, ale to chyba najsłabszy utwór na płycie. (6/10)

4. "Want You Bad" - od razu lepiej. Zajebisty song z nieco nietypowym tekstem. No, ale któż nie chciałby mieć takiej dziewczyny :). (8/10)

5. "Million Miles Away" - podobno drugi singiel. Nie mam absolutnie nic do tego utworu, ale na drugi singiel wybrałbym coś innego (np. "Living in Chaos" :) ). Początek przypomina nieco "Kids Aren't Alright". Reszta też trzyma poziom. (7,5/10)

6. "Dammit I Changed Again" - i ponownie piękny utwór. Refren zrzuca z krzesła. (9/10)

7. "Living in Chaos" - no, nareszcie :). Utwór zdecydownie najlepszy. To właśnie mógłby być drugi singiel. Chwaliłbym tego songa bez końca, ale cokolwiek bym powiedział (napisał) to i tak będzie za mało. (9,99/10 - dlaczego nie 10? cóż, 10 ma tylko "Dirty Magic" :) ).

8. "Special Delivery" - hmmm... utwór byłby naprawdę świetny, gdyby nie te sample. Po prostu nie toleruję żadnej elektroniki. I nie bardzo wiem, co mają oznaczać te "ugaczaki" :). (8,5/10)

9. "One Fine Day" - taki... wesolutki utworek z nieco destrukcyjnym tekstem, jak "Burn it up" (ale tylko pod względem tekstu). Początek natomiast od razu kojarzy się z "Basket Case" Green Day'a. Utworek ujdzie, chociaż... coś mi w nim nie pasi. Nie umiem tego określić, ale po prostu wiem, że nie zdobędzie on mojego serca :). (7/10)

10. "All Along" - krótkie jakieś takie. Daje czadu, ale zdecydowanie za krótkie. Chociaż, przedłużać utwór na siłę też byłoby bez sensu. (8,5/10)

11. "Denial, Revisited" - to, co przyszło mi do głowy po pierwszym przesłuchaniu utworu to: kurde, Dexter po prostu nie ma głosu do tego typu piosenek. Potem było już coraz lepiej. Świetny tekst, mówiący mniej więcej o tym, o czym mówią "Dirty Magic", czy "Self Esteem", czyli o kobietach i o problemach z nimi związanych. (8,5/10)

12. "Vultures" - Kevin powiedział gdzieś, że "Vultures" jest podobne do "Dirty Magic", a nawet lepsze. Kawałek jest super, ale że niby lepszy od "Brudnej Magii"? Bez przesadyzmu :). "Dirty Magic" raczej nic nigdy nie przebije. Amen. Co nie zmienia faktu, że "Vultures" to świetny utwór. (9/10)

13. "Conspiracy of One" - najlepszy tekst na płycie, traktujący prawdopodobnie o zimnej wojnie. "Nobody wins when it's done" - o czym innym może mówić ta linijka, jak nie o wojnie? (8/10)

14. "Huck it" - ukryty utwór. Powiedzmy, że ujdzie :). (7/10)

Album przypomina "Ixnay On The Hombre". Jest świetny, ale "Ignition" chyba nie przebije już nic :). Lektura obowiązkowa dla wszystkich fanów Offspringa. "Prawdziwi" rockmani stwierdzą, że ta płyta to "zwykła komercha" itp., ale to już zupełnie inny temat.