- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Nocturnus "The Nocturnus Demos"
Perkusisty i wokalisty Mike'a Browninga, znanego wszem i wobec z Morbid Angel czy Incubus (nie mylić z tym nowomodnym badziewiem o tej samej nazwie), przedstawiać chyba nie trzeba. To między innymi z jego inicjatywy w roku 1987 powstała kultowa już formacja Nocturnus, która bodaj jako pierwsza w historii death metalu wykorzystała klawisze jako pełnoprawny instrument. Nim po 15 latach działalności zespół dokonał żywota, zdążył stworzyć trzy duże albumy, wśród nich świetny debiutancki "The Key" (1991), który nieźle namieszał w metalowym światku początku lat dziewięćdziesiątych.
Na krążku "The Nocturnus Demos", jak nietrudno się domyślić, znalazły się dwie demówki Amerykanów, "Nocturnus" i "The Science of Horror". Demówki, a w szczególności ta ostatnia, dzięki którym kapelą zainteresowała się Earache Records i światło dzienne ujrzał wspomniany wcześniej debiut. Ówczesne możliwości techniczne nie pozwalały na wiele (demo "Nocturnus" zostało nagrane na ośmiu śladach) - pierwsze utwory "klawiszowych" prekursorów, pochodzące z roku 1988, brzmią po prostu marnie. Mimo to "podziemna" produkcja obu materiałów niemalże przyciąga, może nawet magnetyzuje, swą kiepską jakością. Słychać potknięcia, niedociągnięcia, ale przede wszystkim czuć na tej płycie ducha tamtych lat. Słychać klimat, którego nie da się podrobić.
"The Nocturnus Demos" absolutnie nie jest krążkiem dla tych, którzy dotychczas nie mieli okazji zetknąć się z twórczością Nocturnus i planowaliby nadrobić ten poważny błąd. To pozycja zdecydowanie kolekcjonerska, wyłącznie dla pasjonatów i wielbicieli tej znakomitej amerykańskiej formacji. I u takowych na półce ten rarytas powinien się znaleźć.