zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku środa, 30 października 2024

recenzja: Nocturnus "The Nocturnus Demos"

25.05.2004  autor: m00n
okładka płyty
Nazwa zespołu: Nocturnus
Tytuł płyty: "The Nocturnus Demos"
Utwory: B.C./A.D.; Standing in Blood; Neolithic; Undead Journey; Nocturnus; B.C./A.D.; Unholy Fury; The Enitity
Wykonawcy: Richard Bateman - gitara basowa; Mike Browning - instrumenty perkusyjne, wokal; Gino Marino - gitara; Vincent Crowley - gitara; Mike Davis - gitara; Louis Panzer - instrumenty klawiszowe; Jeff Estes - gitara basowa
Wydawcy: Karmageddon Media, Mystic Production
Premiera: 2004

Perkusisty i wokalisty Mike'a Browninga, znanego wszem i wobec z Morbid Angel czy Incubus (nie mylić z tym nowomodnym badziewiem o tej samej nazwie), przedstawiać chyba nie trzeba. To między innymi z jego inicjatywy w roku 1987 powstała kultowa już formacja Nocturnus, która bodaj jako pierwsza w historii death metalu wykorzystała klawisze jako pełnoprawny instrument. Nim po 15 latach działalności zespół dokonał żywota, zdążył stworzyć trzy duże albumy, wśród nich świetny debiutancki "The Key" (1991), który nieźle namieszał w metalowym światku początku lat dziewięćdziesiątych.

Na krążku "The Nocturnus Demos", jak nietrudno się domyślić, znalazły się dwie demówki Amerykanów, "Nocturnus" i "The Science of Horror". Demówki, a w szczególności ta ostatnia, dzięki którym kapelą zainteresowała się Earache Records i światło dzienne ujrzał wspomniany wcześniej debiut. Ówczesne możliwości techniczne nie pozwalały na wiele (demo "Nocturnus" zostało nagrane na ośmiu śladach) - pierwsze utwory "klawiszowych" prekursorów, pochodzące z roku 1988, brzmią po prostu marnie. Mimo to "podziemna" produkcja obu materiałów niemalże przyciąga, może nawet magnetyzuje, swą kiepską jakością. Słychać potknięcia, niedociągnięcia, ale przede wszystkim czuć na tej płycie ducha tamtych lat. Słychać klimat, którego nie da się podrobić.

"The Nocturnus Demos" absolutnie nie jest krążkiem dla tych, którzy dotychczas nie mieli okazji zetknąć się z twórczością Nocturnus i planowaliby nadrobić ten poważny błąd. To pozycja zdecydowanie kolekcjonerska, wyłącznie dla pasjonatów i wielbicieli tej znakomitej amerykańskiej formacji. I u takowych na półce ten rarytas powinien się znaleźć.

Komentarze
Dodaj komentarz »