zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 21 listopada 2024

recenzja: Nirvana "Nevermind"

29.11.2011  autor: Dominik Zawadzki
okładka płyty
Nazwa zespołu: Nirvana
Tytuł płyty: "Nevermind"
Utwory: Smells Like Teen Spirit; In Bloom; Come As You Are; Breed; Lithium; Polly; Territorial Pissings; Drain You; Lounge Act; Stay Away; On a Plain; Something in the Way
Wykonawcy: Kurt Cobain - wokal, gitara; Chris Noveselic - gitara basowa; Dave Grohl - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Virgin Songs, David Geffen Conmpany
Premiera: 1991
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

Napisanie recenzji (nawet wspominkowej) takiego kultowego krążka, jak "dwójka" Nirvany, to dość trudne zadanie. No bo jak sensownie podejść do opisania tego dzieła bez popadania w banał? I po co właściwie pisać recenzje płyt, które wszyscy znają na pamięć? Choćby z czystej radości tworzenia! Oczywiście żartuję - bezpośrednim powodem, dla którego wziąłem się za bary z klasyką, są reedycje płyt Nirvany, które ostatnio pojawiły się na rynku (póki co "Bleach" i "Nevermind") - w wersjach "De Luxe", wzbogacone o różne niepublikowane wcześniej materiały. Nie stać mnie na kupienie najbogatszego pakietu (4CD + DVD) za ok. 350 zł, zadowoliłem się więc wydaniem dwupłytowym.

Jakby na ten album nie patrzeć, ma zupełnie inną wartość niż wcześniejszy "Bleach", można powiedzieć - historyczną. "Wybielacz" pozwolił Nirvanie ugruntować pozycję na grunge'owym podwórku, był pewnego rodzaju wprawką, "Nevermind jest dla chłopaków z Seattle przepustką na salony. To płyta , która uratowała podupadającego rocka, wniosła na skostniałą scenę powiew świeżego powietrza, a z Kurta Cobaina zrobiła głos pokolenia - Jima Morrisona swoich czasów. No i proszę bardzo, już popadam w banał. Może przejdę więc do muzyki.

Już od pierwszych dźwięków "Smells Like Teen Spirit" słyszymy, że Nirvana zrobiła na "Nevermind" duży krok do przodu. Muzyka jest bardziej chwytliwa, melodyjna niż na debiucie. Struktury kawałków bardziej piosenkowe, dużo łatwiej wpadają w ucho. Kurt więcej na tej płycie śpiewa (no, próbuje to robić), choć naturalnie nie brakuje też wrzasków. Takie kawałki, jak "Polly" czy "Something In The Way" to akustyczne quasi ballady, po prostu ładne piosenki skrojone pod szerszą publiczność. Nie mogło zabraknąć też numerów, którym bliżej do punk rocka, jak "Breed", "Territorial Pissings" czy "Stay Away". Najlepsze są jednak te piosenki, które łączą w sobie zadziorność i punkową agresję w zwrotce z wpadającym w ucho refrenem lub na odwrót. Takimi kawałkami są "In Bloom", "Lithium", "Come As You Are" czy świetny "Drain You" (obok "Lithium" mój ulubiony kawałek na płycie). Osobna sprawa to "Smells Like Teen Spirit", najbardziej znany utwór Nirvany i zarazem piosenka, która była protest songiem młodego pokolenia lat dziewięćdziesiątych. Śmieszne, że - o ile wierzyć plotkom - zespół miał spore wątpliwości, co do tego, czy umieścić "Smells..." na płycie. No cóż, "Paranoid" też podobno powstał w ciągu kilku minut, tylko po to, żeby uzupełnić płytę. Życie bywa przewrotne.

Przejdźmy do tego, co oferuje wersja "De Luxe". Po pierwsze materiał został poddany remasteringowi, dzięki czemu jest bardziej dopasowany do dzisiejszych standardów - jest głośniejszy i dynamiczniejszy. Dźwięk został również gruntownie wyczyszczony, w stosunku do oryginału brzmi zdecydowanie bardziej klarownie.

Po zakończeniu ostatniego na płycie "Somenthing In The Way" tradycyjnie mamy bonus w postaci "Endless Namelless", tym razem jednak ten dziki i chaotyczny numer (który zresztą uwielbiam) pojawia się już po ok. 30 sekundach, a nie jak w oryginale po 10 czy 12 minutach. Wszystko dlatego, że na pierwszym dysku upchnięto jeszcze garść bonusów. Jak wyczytałem, owe bonusy to strony B singli, którymi promowany był "Nevermind". Mamy więc takie cacka, jak "Even In His Mouth", "Aneurysm" (znany z koncertów oraz z płyty "Incesticide" - nota bene też zawierającej strony B singli), słaby "Curmudgeon" oraz kilka utworów w wersjach koncertowych z 1991 roku.

Na drugim krążku znajdziemy takie rarytasy, jak nagrania z sali prób w 1991 roku, piosenki zarejestrowane w studio Butcha Viga (producenta "Nevermind") i kolejne wersje "Drain You" czy "Somenthing In The Way".

Osobna sprawa to oprawa graficzna, która oryginalnie dość uboga, tu została wzbogacona o wiele zdjęć, m.in. z produkcji okładki.

Nowa wersja "Nevermind" z pewnością ucieszy maniaków Nirvany. Osoby, które maniakami nie są, zapewne bardziej zainteresuje zawartość pierwszego krążka, a ta z poprawionym dźwiękiem prezentuje się świetnie. Słowem - rewelacyjne przypomnienie klasyki rocka i chyba najlepszej płyty rockowej poprzedniej dekady.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: heh
Domine (wyślij pw), 2011-11-30 09:44:34 | odpowiedz | zgłoś
Co do ostatniego zdania to się poniekąd zgadzam, też wiele razy zastanawiałem się co by było gdyby Cobain nie strzelił sobie w łeb. Może faktycznie kilka słabszych płyt odebrałoby Nirvanie tę wyjątkowość.
najlpszej płyty poprzedniej dekady?
pakinson (gość, IP: 62.21.34.*), 2011-11-29 19:20:22 | odpowiedz | zgłoś
oczywiście każdy ma prawo do swojego zdania itp itd ale te wypociny nawet w Top 20 tamtej dekady się nie znajdują...
ach, ach jak ten Kurt
wacuch (gość, IP: 62.21.34.*), 2011-11-29 19:17:31 | odpowiedz | zgłoś
jebał system i pustych ludzi ogłupionych popkulturą! dzięki temu stał się jej częścią, dzięki której trzepał kasę, był modny i kręcił wideoklipy
zespół jednej płyty, będący dziełem MTV trzaskającego kasę na kontrkulturze i buntownikach z wideoklipów
re: ach, ach jak ten Kurt
Domine (wyślij pw), 2011-11-30 09:53:50 | odpowiedz | zgłoś
No, cóż takie były czasy że Nirvana załapała się na "akcję promocyjną" w MTV, ale powiedziałbym że gdyby to była słaba muzyka to nawet ta stacja dałaby sobie spokój z jej puszczaniem. A poza tym Metallica też z czasem z zespołu bliskiego undergroundowi stała się zespołem powszechnie znanym i obecnym w mainstreamie, co więcej poszła za tym zmiana stylu i coraz słabsze płyty, Nirvana przynajmniej nie musiała się zmieniać muzycznie żeby w tym MTV zaistnieć.
nirvana
pik (gość, IP: 95.49.169.*), 2011-11-29 18:16:31 | odpowiedz | zgłoś
a ja -od wielu lat- do tego zespołu, praktycznie nie wracam. nevermind- w 92r. też myślałem, że to najlepszy albo jeden z najlepszych albumów ever ale już po 'in utero' zmieniłem zdanie ;p możliwe ze nawet 'bleach' bardziej wolę.. aczkolwiek glównie z tego powodu że 'nevermind' był wtedy obecny wszędzie. w radiu, w mtv, w magnetofonie- u wielu osób, razem z big cycem i tatą kaziką. znam ten krążek jak malo który na pamięć i jeszcze sporo musi wody upłynąć w wiśle, zebym do niego wrócił;)
generalnie powiedziałbym ze ten album jak sex pistols, sporo namieszał w szeroko pojętej muzyce rozrywkowej, ale czy to byly az takie arcydzieła.. nie wiem, po prostu nie wiem ;P
...
tommy22
tommy22 (wyślij pw), 2011-11-29 15:12:37 | odpowiedz | zgłoś
Zremasterowana plytka brzmi fantastycznie, linie basu Novoselica nigdy nie brzmialy tak dobrze. W sieci ukazaly sie recenzje 'ekspertow' twierdzace jakoby tej plyty dotknelo zjawisko 'loudness war' ale to jakies pierdoly sa, brzmienie naprawde wymiata. A tak w ogole, to ten album dla mnie osobiscie byl sentymentalna podroza w czasie. Kiedy Kurt sie zastrzelil bylem nastolatkiem. Teraz, majac ponad trzy dychy na karku, kiedy uslyszalem ponownie 'Territorial Pissings' odstawilem male pogo w pokoju, nie moglem sie powstrzymac hehe. Dwadziescia lat minelo ale magia pozostala...
dynamika
Krasnal Adamu
Krasnal Adamu (wyślij pw), 2011-11-29 13:03:44 | odpowiedz | zgłoś
Sam tego remastera nie słyszałem, ale w innej recenzji się wyczytałem, że dynamika właśnie odrobinę na zgłośnieniu ucierpiała.
5
Starsze »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (979 głosów):

 
 
83%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Metallica "Master Of Puppets"
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: Qboot

King Crimson "In the Court of the Crimson King"
- autor: Grzegorz Kawecki

Pink Floyd "Wish You Were Here"
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: GSB
- autor: Tomasz Klimkowski

Led Zeppelin "II"
- autor: Kajetan Pawełczyk

Armia "Legenda (reedycja)"
- autor: ad

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?