zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 21 listopada 2024

recenzja: Nile "At the Gate of Sethu"

23.07.2012  autor: Megakruk
okładka płyty
Nazwa zespołu: Nile
Tytuł płyty: "At the Gate of Sethu"
Utwory: Enduring The Eternal Molestation Of Flame; The Fiends Who Come To Steal The Magick Of The Deceased; The Inevitable Degradation Of Flesh; When My Wrath Is Done; Slaves Of Xul; The Gods Who Light Up The Sky At The Gate Of Sethu; Natural Liberation Of Fear Through The Ritual Deception Of Death; Ethno-Musicological Cannibalisms; Tribunal Of The Dead; Supreme Humanism Of Megalomania; The Chaining Of The Iniquitous
Wykonawcy: Karl Sanders - wokal, gitara, instrumenty klawiszowe; Dallas Toler - Wade - wokal, gitara, gitara basowa; George Kollias - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Nuclear Blast Records
Premiera: 29.06.2012
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

Co za świat. Od wydania "At The Gates Of Sethu" minęło parę chwil, a już naczytałem się opinii, jakoby Karl Sanders i Dallas Toler Wade dali tym razem dupy. Że nowy materiał Nile powiela schematy, że ma chujową okładkę, w końcu, że brzmi jak gówno, bo mało nowocześnie. Cóż, zdania to wyssane z fallusa być może nawet samego Ra. Ale nieważne. Tym razem egipscy bogowie, odrodzeni po wiekach z paszportami USA i hamburgerami w pudełkach śniadaniowych, wracają do korzeni własnego Ja, czyli okolic pierwszej płyty "Amongst The Catacombs Of Nephren Ka", co być może rzeczywiście dla wielu będzie wadą. Ja jednak przyjmuję taki zwrot akcji z otwartymi ramionami i dreszczykiem emocji, która postawiła mi włosy na baczność - od łydek, przez mosznę, aż po te w nosie czy uszach, i to już po pierwszym odsłuchu "At The Gates Of Sethu".

Krążek, jak to u Nile, rozpoczyna podniosłe intro (bębny, zawodzenia, egzotyczne instrumenty etc.), po którym spodziewałem się potężnego, przestrzennego, eklektycznego gatunkowo nawalania, jakie spopieliło świat na poprzednim "Those Whom The Gods Detest", ale ku mojemu ogromnemu zdziwieniu napotkałem zaraz oldschoolową barwę gitar, jakże charakterystyczną dla lat 90-tych. Jest chropowato, miejscami bzycząco, ale za to niespotykanie kąśliwie i porywająco. Tak właśnie prześlicznie wpierdala się do mózgu słuchacza "Enduring The Eternal Molestation Of Flame". Bezlitosna "młóca" Kolliasa, wyjące wiosła Sandersa i Wade'a i potrojony wokal nie pozostawiają złudzeń - "Nephren Ka" znów jest z nami, krojąc w najlepsze przyrodzenia swoich wrogów. Prawdziwy rozpierdol rozpoczyna jednak największy hit, jaki napotykam tutaj od czasów pamiętnych "Chapter Of Transformating Into Snake" czy "The Blessed Dead", w postaci "The Fiends Who Come To Steal The Magick Of The Deceased" - rany boskie, cóż to za kompozycja. Masa zmian temp, melodii, wokali, przy tym spiętych zapadającym w pamięć gwoździem przewodnim. Kto wątpił, czy z muzyki Amerykanów da się wycisnąć coś więcej niż tylko prędkość i mielone z aligatora, niech z kolei odpali "The Inevitable Degradation Of Flesh" i posłucha trzech sekund solówki, jaką gitarmeni Nile wplatają na wyjącej wajsze. Masakra, totalny napór i wściekłość, powodujące, że na wysokości trąb i zwolnienia w następnym "When My Wrath Is Done" o mało się nie zesrałem. A to dopiero środek płyty, zwieńczony miniaturą instrumentalną "Slaves Of Xul" - będącą krótkim przystankiem przed dolnymi partiami piekielnej piramidy, których wrót strzegą znów monumentalne nile'owe evergreeny: "The Gods Who Light Up The Sky At The Gate Of Sethu" czy "Supreme Humanism Of Megalomania" - zarządzane "chwytliwymi", rytmicznymi wejściami i płomiennymi, egzotycznymi riffami, które na koncertach sprawdzą się jak złoto. Dodam tylko, że sekundowy rozjazd gitarowy w tym drugim przywodzi na myśl wycinanie wzorów na gołej skórze. Jeszcze jakieś wątpliwości?

Tak więc "At The Gates Of Sethu", idąc w najlepsze śladem dwóch - trzech pierwszych płyt Nile, koncentruje się na zabijaniu, nieco zaciskając pasa w zakresie rozlazłości kompozycyjnej, pompowania hektolitrów wody z Nilu czy permanentnego rozbuchiwania numerów tematyką filmów z Borisem Karloffem w roli głównej. Oczywiście wszystko to tutaj mamy - miniatury muzyczne, zapomniane instrumentarium itp., jednakże głównym atutem nowego materiału jest lot koszący sierpa i szybkie dekapitacje. Główki spadają i odbijają się rytmicznie po posadzkach pałaców egipskich faraonów, a kałuże krwi rwącym potokiem opuszczają mury pradawnych świątyń. Śmierć metal w czystej postaci - tradycyjnej, konserwatywnej, bezlitosnej - czyli takiej, jaką samce kochają najbardziej. No dobra, ostatni tutaj, ponad 7-minutowy kolos "The Chaining Of The Iniquitous" miażdży wolnym tempem i ślamazarnym wywlekaniem bandaży z grobowców, w typie "Sarcophagus", "To Dream Of Ur" czy z w miarę nowszych - "Eat Of The Dead" - jakiś sęp jednak musi posprzątać bałagan na tym polu walki.

Co tu dużo gadać, choć nie każda płyta Amerykanów urzeka mnie tak samo i mogę z placem w dupie wskazać mniej porywające momenty ich kariery, a w konsekwencji już dawno nie daję się łapać na slogany pt. zajebiste bo to Nile, stwierdzam uczciwie: "At The Gates Of Sethu" spokojnie można na pół roku przed końcem trwania numeru "12" obwołać wydawnictwem nr 1 całego sezonu muzycznych rozgrywek. Jestem 100% pewien, że nic w death metalu temu tworowi nie podskoczy. Nie wszyscy podzielą moje zdanie, bo mniej tutaj czarowania, a więcej twardej, konkretnej wojny, prowadzonej przy użyciu szczelnych i zwartych szeregów kompozycji, ale kto szedł w jednym marszu z bojownikami "Nephren Ka" czy tryskał czarnym nasieniem wespół z "tracklistą" "Black Seeds Of Vengeance", zrozumie w czym tkwi potęga tej muzyki. Ten wolumin to klasyk.

Przeczytaj: recenzja autorstwa don Corpseone.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: młot pneumatyczny
zaq (gość, IP: 95.108.109.*), 2012-08-24 15:38:42 | odpowiedz | zgłoś
Wow!!! a Ty słuchasz Nile i jesteś trve
re: młot pneumatyczny
uho (wyślij pw), 2012-08-24 16:55:02 | odpowiedz | zgłoś
Nie wiem co do mnie mówisz człowieku,jak chcesz mi coś powiedzieć to mów tak żebym cię zrozumiał.
re: młot pneumatyczny
zaq (gość, IP: 95.108.109.*), 2012-08-25 18:35:30 | odpowiedz | zgłoś
No nie wierze...ale okej, wytłumacze Ci to. Otóż twoja wypowiedz zabrzmiała jak typowy metalowy beton, coś w stylu - "on słucha Katatoni!Przecież to nie metal!! jak on może oceniać płyte Nile?" Rozumiem, że kolega musi mieć strasznie szerokie horyzonty(tutaj sarkazm - żebyś zrozumiał)skoro uważasz, że słuchanie różnej muzyki nie upoważnia kogoś do posiadania sensownego zdania na temat danego gatunku/płyty
re: młot pneumatyczny
uho (wyślij pw), 2012-08-25 22:27:13 | odpowiedz | zgłoś
Wybacz kolego ale jestem z innej bajki niż ty.Szanuję artystów wszelakiego rodzaju,nie jestem typowym metalem z setką naszywek na katanie,mój gust muzyczny jest eklektywny, ale żeby nie usłyszeć kunsztu Nile to trzeba być ignorantem albo po prostu tego nie czuć.
A katatonia czy anathema... też lubię
I tak Pink Floyd rządzi
Mord
Zatwardzenie (gość, IP: 109.243.77.*), 2012-08-07 12:46:59 | odpowiedz | zgłoś
w sumie do niedawna trochę słuchałem deathu ale teraz już po prostu przestałem to łapać, sama technika, zero emocji, po co to komu? równie dobrze można słuchać napier... młotu pneumatycznego:),
żeby nie było słucham od groma metalu, ale moim zdaniem death metal jest po prostu nudny i rzemieślniczy, i jeszcze te pomruki to są wogóle żałosne, rozumiem wokal thrashowy ale te pomruki to jakby srał w kibel i nie mógł się wysrać, porazka....
re: Mord
tommy22
tommy22 (wyślij pw), 2012-08-07 15:56:55 | odpowiedz | zgłoś
Popieram w 100%, sztuka dla sztuki, jazgot i nic wiecej. Wspomnisz o Nile w towarzystwie, to jestes cool, ludzie patrza z podziwem, bo to przeciez ta niby bardziej ambitna strona metalu. Problem w tym, ze te dzwieki mnie osobiscie rzadko kiedy sprawialy przyjemnosc podczas sluchania. No nic, w koncu o gustach sie nie dyskutuje. I kto by sie przejmowal Nile skoro nowa Katatonia juz za kilka tygodni.
re: Mord
Megakruk
Megakruk (wyślij pw), 2012-08-09 08:42:59 | odpowiedz | zgłoś
o tak, Katatonia z pewnością nagrała nowatorski materiał, to już słychać po promocyjnym wałku - please....
re: Mord
universal_soul (gość, IP: 2.96.214.*), 2012-08-09 11:20:44 | odpowiedz | zgłoś
nie wiem o czym piszesz? W każdym razie Nile to dla mnie 7-dma woda po kisielu przecedzona przez szmatkę.
re: Mord
bandrew78
bandrew78 (wyślij pw), 2012-08-09 21:56:50 | odpowiedz | zgłoś
A co było tym kisielem, a co szmatką? Bo myślę, że tylko tak się przywalasz, ale już konkretnych nazw nie będziesz w stanie rzucić.
re: Mord
bandrew78
bandrew78 (wyślij pw), 2012-08-07 16:55:46 | odpowiedz | zgłoś
To chyba kwestia starzenia się, bo mi ostatnio też chce się słuchać totalnego napierdalania trochę mniej, a np nówki Kreator czy Testament łykam bez popitki. Nowego Nile jeszcze nawet w całości nie znam, bo to co wyłapałem przed premierą niezbyt mnie zachęciło i nie mam ciśnienia na ten materiał, chociaż obadam przed koncertem na pewno. Ale nie zgodzę się, że w death metalu nie ma emocji. Weźcie ostatnie Immolation, Napalm Death (wiem, bardziej grind, ale co tam), Asphyx, poza warsztatem taka muza często niesie znacznie więcej, a że emocje są trochę inne niż w przypadku takiej Katatonii (na którą też czekam) to oczywiste. Zresztą nie można się ciągle "emocjonować", napierdol też gdzieś musi być, żeby się wyładować po gorszym dniu:) Ale te kawałki ATGOS, które słyszałem,rzeczywiście sprawiały wrażenie takiej sztuki dla sztuki, chociaż bardzo cenię dotychczasową twórczość Nile, z rewelacyjną jedynką włącznie, a może nawet na czele. Do tego średnia data premiery - to nie jest muza na lato:)

Oceń płytę:

Aktualna ocena (261 głosów):

 
 
65%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

- Nile

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Decapitated "Carnival Is Forever"
- autor: Megakruk

Cannibal Corpse "Torture"
- autor: Megakruk

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?