- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Nightwish "Over The Hills And Far Away"
W oczekiwaniu na kolejny album najlepszej fińskiej (i nie tylko) grupy metalowej, dostajemy EPkę. Jednak EPka to raczej nie jest, gdyż poza Finlandią krążek jest uzupełniony sześcioma utworami z poprzednich płyt w wykonaniach koncertowych z płyty DVD "From Wishes To Eternity". Na szczęście cały koncert został wydany u nas również (i tylko) na CD.
Na "Over..." mamy więc trzy nowe kawałki Nightwish. Pierwszy, a zarazem tytułowy jest coverem Gary'ego Moore'a. I trzeba przyznać, że jeśli miałem jakiekolwiek wątpliwości co do czwartego miejsca tej grupy w moim prywatnym rankingu, to ten utwór rozwiał moje wątpliwości. Mocne intro perkusyjne, świetna współpraca gitary z klawiszami... no i Tarja. Czy trzeba pisać coś więcej? Tarja śpiewa tu jeszcze bardziej niesamowicie niż na poprzednich produkcjach bandu. Jedyne czego się obawiam, to to, że zespół nagrał już trzy świetne pełne płyty i na następnych może już nie mieć za dużo do powiedzenia. Miejmy nadzieję, że tak się nie stanie. Drugą propozycją z nowego albumu jest "10th Man Down". Tematyka batalistyczna, kolega Wilska ze swymi niskimi wokalami. W sumie typowy nightwishowy kawałek. Nic dodać nic ująć. Następny utwór jest godnym następcą "Walking In The Air", "Swanheart" i "Two For Tragedy". "Away", bo o nim tu mowa, według mnie nawet przebija tamte kompozycje. Rozpoczyna się niepokojącym klawiszem, a Tarja delikatnie szepcze tekst. Wrażenie jest niesamowite. Można by dać sobie nogę uciąć, że siedzi (leży :-) ) obok nas. To zasługa studia (znowu Finnvox). Po prostu piękne!!! Mamy tutaj też remake "Astral Romance" z jedynki. Wokale Tuomasa zastąpił śpiew pana Tony Kakko. Facet nieźle sobie radzi i ma fajny akcent. Niestety nie słyszałem "Angels Fall First", więc nie mogę się wypowiedzieć czy jeszcze czymś się różni od oryginału.
No i kawałki koncertowe. Nie będę się w nie wgłębiał, bo na to będzie miejsce w innej recenzji. Są wykonane z energią. Jako że jest to koncert, to pewne smaczki uciekły, ale chłopaki tu dorzucą inny klawisz, tu jakieś flażolety, Tarja coś zaśpiewa szybciej i efekt jest ciekawy. Momentami można nawet usłyszeć, jak Tarja "nie wyrabia" i śpiewa swoim "zwykłym głosem" (tj. nieoperowym). Ale tylko przez chwilę.
Jeśli ktoś kocha ten zespół, to na pewno kupi tę płytę. Innych zapraszam do sięgnięcia po ten i poprzednie albumy.