- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Nightly Gale "Dream of Dark Hour"
Spotkałem ją o zmierzchu letniego dnia, kiedy usłyszałem jej zawodzenie, wstrząsnął mną mroźny dreszcz; zaciemnił się nieboskłon, purpura ustąpiła ciemnemu granatowi i tylko gwiazdy rozjaśniały Mroczną Godzinę. Pogrążony w jej śnie, usłyszałem jej szept, jej imię: Melancolia......
Stopy bezwładne, próbuję się poruszyć, lecz ruchy spowolnione, minuta połową wieczności zdawać się może, tutaj, we śnie... W górze migoczą cienie, ciemniejsze od nieba ponad nimi, konary zdają się przykrywać jakby ogromnym sklepieniem to miejsce - ten stan rzeczy i ducha? Jestem w potężnej katedrze dźwięku, powoli posuwam się ku niezbadanej otchłani. Po bokach szepty, jedna melodia prowadzi mnie naprzód. I w końcu pogrążam się, sześć stóp. Sześć stóp poniżej powierzchni wszystkiego, nie ma już bólu, nie ma nawet niczego. Ogromny ciężar przygniata mnie w mojej mogile, tak słodko, gdy gdzieś ponad szaleje nawałnica, przepędza tajemnice, oczyszcza z odwiecznego pyłu bytu.
Niepokój nawiedza me przygniecione ciało, smutek potrafi jednak wszędzie się wcisnąć, jedna gorzka łza spływa po policzku, a może to deszcz? Uspokojony losem, godzę się na dalszą wędrówkę.
Teraz już tylko mrok, dusi mnie, odurza zmysły, goni ku szaleństwu - ucieczką tylko samotność, jej szukam i znajduję. W ciszy. Śnię moje święte tajemnice, tylko dla mnie...
Nadchodzi chwila objawienia, rozbudzenia, pierwszy budzi się ból, ja wraz z nim. Już czując, wznoszę pięści przeciw własnej niemocy, wijąc się i przewracając w spazmach marzę, by się wydostać. Już za bardzo znęca się ten sen nad umęczoną duszą i ciałem. Czas by się odrodzić, by dać nowe życie, zamknąć je w kręgu. Bez filozofii, bez nadziei, bez ustanku, potępione by wędrować poprzez ów mroczny bór, godzina za godziną...
Pierwsza kaseta zabrzańskiej kapeli Nightly Gale zawiera sześć utworów (plus po jednym "intro" do każdej strony), prawie 60 minut - zaprawdę mroczna godzina muzyki określanej przez nich samych jako "slow melancholic doom" (z naciskiem na "slow" ;-)), bez fajerwerków technicznych, ale z zaiście przygniatającym klimatem. Nic dla labilnych umysłów - zagrożenie depresją! Dość lakoniczny czysty wokal, monotonny rytm, bardzo ciężkie i wolne gitary to charakterystyka muzyki Nightly Gale. Jestem po czterech latach ciągle pod wrażeniem.