- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Nightingale "I"
Trzeci album Nightingale i nie wiem który Dana Swano - człowieka, który zawsze łapał wiele srok za ogon, a ostatnio jakby trochę zamilkł. Mając duży potencjał twórczy, brał się za różne rodzaje muzyki, przypomnieć można death metalowy Edge Of Sanity, awangardowo blackowo deathowy Pan Thy Monium, art rockowy Unicorn i właśnie Nightingale, który na pierwszym albumie "The Breathing Shadow" penetrował rejony gotyckiego rocka, zanurzone w klimacie muzyki lat 80. z lekkim dotknięciem stylistyki Depeche Mode z okresu "Some Great Reward". Drugi album "The Closing Chronicles" przyniósł zmianę stylistyczną, muzyka Nightingale bliższa była rockowi progresywnemu, w dodatku słychać było echa Stinga i klasycznego rocka.
Na trzecim albumie Swano trzyma się stylistyki wypracowanej przez "The Closing...", chociaż kompozycje są bardziej zwarte, a brzmienie gitar w niektórych piosenkach przypomina Godsend - kolejną kapelę, w której pan Dan maczał palce. "I" jest bardzo smutną płytą, w warstwie dźwiękowej niekiedy tego nie słychać, niektóre utwory są dość pogodne, przede wszystkim nad całością unosi się duch łagodnej melancholii, natomiast historia przedstawiona w tekstach aż kipi rozpaczą. Opowiada o niemożności przerwania łańcucha klęsk i porażek, jakim jest życie, gdyż po upragnionej śmierci czeka nas powrót do tych samych wydarzeń. Kolistość łańcucha wcieleń jest ewidentna. Może "I" jest świadectwem początku twórczego kryzysu Swano? Chociaż w samej muzyce tego jeszcze nie słychać. Poczekajmy na następne płyty.