zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

recenzja: Nevermore "The Politics of Ecstasy"

15.10.1999  autor: Jarek Z
okładka płyty
Nazwa zespołu: Nevermore
Tytuł płyty: "The Politics of Ecstasy"
Utwory: The Seven Tongues Of God; This Sacrament; Next In Line; Passenger; The Tiananmen Man; Precognition; The Politics Of Ecstasy; Lost; 42147; The Learning
Wydawcy: Century Media Records, Metal Mind Productions
Premiera: 1996
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 9

Na początek muszę zaznaczyć, że ponieważ bardzo lubię tę płytę, moja recenzja może nie mieć cech obiektywności, choć będę się starał temu zapobiec...

Obserwowałem tę kapelę od 1995 roku i kiedy usłyszałem w radiu kawałek "Optimist Or Pesimist" (to było jeszcze w czasach, gdy taka muzyka pojawiała się w radiu...) wiedziałem, że oni kiedyś będą wielcy. Potem usłyszałem jeszcze "Lost" i parę tygodni później płytka zagościła w moim odtwarzaczu. O rozczarowaniu nie mogło być mowy, to była jedynie kwestia tego, jak bardzo to mi się spodoba. Po pierwszym przesłuchaniu wiedziałem, że TO JEST COŚ, po drugim stwierdziłem, że TO JEST NAWET COŚ WIĘCEJ, a po trzecim byłem kupiony. Jaka to muzyka? Ciężka, melodyjna, skomplikowana, nietypowa. Zwykle ludzie, którzy nie znają jakiegoś zespołu, chcą wiedzieć do kogo można go porównać, ale z NEVERMORE sprawa nie jest prosta. Gitary są bardzo ciężkie i można porównać je do zespołów thrashowych jak np. TESTAMENT. Z drugiej zaś strony mamy unoszący się nad tym wszystkim wokal Warrela Dane'a, który trudno przyrównać do któregokolwiek ze znanych mi wokalistów. Hmmm... być może jest w nim trochę z Bruce'a Dickinsona?

To sześćdziesięciominutowe dzieło rozpoczyna się dość skomplikowanym kawałkiem (co w tym zespole jest normą), zatytułowanym "The Seven Tongues Of God" i spokojnie wyśpiewanymi przez Warrela słowami "Every man will ask the questions and every man will suffer blame and loss". W dalszej części utworu jego wokal staje się nieco bardziej "nawiedzony". Kawałek, jak i cały album, obfituje w różnego rodzaju zmiany tempa i wyrafinowane technicznie riffy. Nie zawsze są one bardzo melodyjne, co być może niektórzy uznają za wadę. Ja jednak wolę właśnie takie albumy, które odkrywa się na nowo z każdym przesłuchaniem, od tych od razu wpadających w ucho. Mamy tutaj kilka czadowych szybkich killerów, jak na przykład "Next In Line" czy "42147", ale jest tu też parę nieco bardziej progresywnych kawałków. Do tych zalicza się np. 10-minutowy, zamykający płytę "The Learning", który zawiera dość interesujące spostrzeżenia na temat sztucznej inteligencji. Jest i jedna ballada ("Passenger"), ale to nie jakieś pieprzenie w stylu "Nothing Else Matters", tylko fajny refleksyjny kawałek. Wszystkie teksty napisał Warrel i w wielu z nich jest sporo polityki ("The Tiananmen Man" - już sam tytuł mówi za siebie, czy "The Politics Of Ecstasy"). Gra gitarzystów jest w niektórych momentach wręcz rozwalająca (wrzućcie sobie na słuchawki np. "42147"). Spokojnie mógłbym więc polecić tę płytę fanom takich formacji jak TESTAMENT, METALLICA i MEGADETH ze środkowego okresu twórczości, ANNIHILATOR, OVERKILL czy SLAYER. Także fani DEATHowego "Symbolic" powinni znaleźć tu coś dla siebie - podobno Chuck Schuldiner też lubi Nevermore.

Najbardziej wkurzający jest dla mnie fakt, iż zespół jest tak słabo promowany, a w Polsce wręcz nieznany. Zaręczam, że ten album jest o wiele lepszy niż ostatnie dokonania tak zwanych "wielkich", czyli Metalliki, Megadeth i Iron Maiden. Choć z drugiej strony nie każdemu spodoba się tak skomplikowana muzyka. Warto jednak chociaż poznać ten ciekawy zespół. NEVERMORE - zespół muzyków z Seattle, którzy nie cierpią grunge'u.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (136 głosów):

 
 
86%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?