- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Nevermore "Nevermore"
Pierwszy album Nevermore jest bez wątpienia najbardziej klasycznie brzmiącą płytą w dorobku grupy. Nie słychać tu jeszcze tego technicznego thrashu, którym muzycy raczyli słuchaczy kilka lat później, ale na pewno należy uznać "Nevermore" za udany debiut. Zaczyna się świetnie - dość wolnym i ciężkim "What Tomorrow Knows" (do którego nakręcono teledysk), by po nim przejść w jeden z najszybszych (i najlepszych) utworów, "C.B.F.". Tutaj wokalista śpiewa nieco wyżej, a utwór - choć znacznie szybszy - jest zarazem bardziej melodyjny od swego poprzednika. Słychać w nim pewne elementy speed metalu, podobnie jak w równie dobrym "Sea Of Possibilities". Są na krążku także dwie ballady - "The Sanity Assasin" i "The Hurting Words". Obie są fajne, choć może trochę nazbyt melodyjne.
Słychać, że już od pierwszej płyty wykształcił się charakterystyczny i od razu rozpoznawalny styl Nevermore - ten szczególny sposób komponowania melodii i zamiłowanie do mrocznych liryków ("Garden Of Grey"). "Nevermore" jest najlżejszą płytą zespołu, co bynajmniej nie znaczy, że jest to płyta lekka. Jest tutaj po prostu o wiele więcej przestrzeni niż na późniejszych produkcjach. Wokale wysunięte na pierwszy plan mogą się niektórym kojarzyć z nieszczęsnym power metalem, ale według mnie jednym z niewielu zespołów, do którego można porównać tę muzykę, jest Control Denied, a takie porównanie przecież ujmy nie przynosi. Jako ciekawostkę mogę dodać fakt, że na płycie bębni dwóch perkusistów - część nagrań zarejestrowana została z dawnym bębniarzem Markiem Arringtonem (utwory nr 1, 4, 6, 8), a reszta z późniejszym perkusistą Vanem Williamsem. Debiut Nevermore scharakteryzowałbym krótko dwoma słowami - niezły początek.
(Niniejsza recenzja została napisana w 1999 roku - red.)
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Dismember "The God That Never Was"
- autor: Mrozikos667
Machine Head "The Blackening"
- autor: Mrozikos667
Metallica "Master Of Puppets"
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: Qboot