- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Nevermore "Dead Heart In A Dead World"
To zimna płyta. Niemal tak ponura i piękna, jak jej okładka. Krążek zawiera świetny, niekomercyjny metal. Powinien on przypaść do gustu wielbicielom starej szkoły thrash i heavy, choć zawartość płyty tylko na niej bazuje. Całość bowiem jest zaprezentowana z nowoczesnym brzmieniem, jakkolwiek bez żadnych niemiłych "niespodzianek" stylistycznych.
Dominującymi czynnikami są rytm i melodia, uzupełnione ciężarem i mnogością gitarowych solówek. Świetnie dopasowują się do tego mocne i urozmaicone wokale Warrela. Brzmienie albumu różni się od poprzednich dokonań Nevermore: jest potężne, lecz nie tak krystaliczne i klimatyczne jak np. na "Politics of Ecstasy" (vide bonusowe klipy z pierwszej i drugiej płyty). Utwory są zróżnicowane, od bardzo dynamicznych, jak "Engines of Hate", po depresyjne jak "Believe in Nothing", czy narkotycznie uzależniające albo proponujące klimat rodem z filmów grozy bądź s.f. ("We Disintegrate", "Narcosynthesis"). Piękne nastrojowe fragmenty przywodzą na myśl dokonania choćby Iron Maiden. Teksty na "Dead Heart..." przepełnione są pesymizmem i nostalgią. Mówią o alienacji, walce ze zgniłym światem, niemocy oraz niemożliwości pomocy sobie i innym (np. "empty illusions still fall before us").
Jedynym minusem albumu wydaje się być brak spoiwa. O ile pojedynczych utworów słucha się niemal z wypiekami na twarzy, to w zestawieniu z poprzednimi dziełami zespołu ich kolejność i dobór wyglądają na przypadkowe. Brakuje tutaj zdecydowanie wyróżniających się elementów, przez co płyta sprawia wrażenie jakby nieco zachowawczej. Nie zmienia to faktu, że Nevermore nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Przyszłość należeć będzie do nich. Świadczy o tym choćby kończący płytę numer tytułowy - spokojny wstęp przechodzi w ogniście metalowy, mocny koniec: "burn your gods and kill the king".
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Metallica "Master Of Puppets"
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: Qboot
Slayer "South of Heaven"
- autor: Trygław