zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku niedziela, 24 listopada 2024

recenzja: Nevermore "Dead Heart In A Dead World"

23.09.2001  autor: Hubbit
okładka płyty
Nazwa zespołu: Nevermore
Tytuł płyty: "Dead Heart In A Dead World"
Utwory: Narcosynthesis; We Disintegrate; Inside Four Walls; Evolution 169; The River Dragon Has Come; The Heart Collector; Engines of Hate; The Sound of Silence; Insignificant; Believe in Nothing; Dead Heart in a Dead World; Next in Line (video); What Tomorrow Knows (video)
Wykonawcy: Warrel Dane - wokal; Jeff Loomis - gitara; Jim Sheppard - gitara basowa; Van Williams - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Century Media Records
Premiera: 2000
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

To zimna płyta. Niemal tak ponura i piękna, jak jej okładka. Krążek zawiera świetny, niekomercyjny metal. Powinien on przypaść do gustu wielbicielom starej szkoły thrash i heavy, choć zawartość płyty tylko na niej bazuje. Całość bowiem jest zaprezentowana z nowoczesnym brzmieniem, jakkolwiek bez żadnych niemiłych "niespodzianek" stylistycznych.

Dominującymi czynnikami są rytm i melodia, uzupełnione ciężarem i mnogością gitarowych solówek. Świetnie dopasowują się do tego mocne i urozmaicone wokale Warrela. Brzmienie albumu różni się od poprzednich dokonań Nevermore: jest potężne, lecz nie tak krystaliczne i klimatyczne jak np. na "Politics of Ecstasy" (vide bonusowe klipy z pierwszej i drugiej płyty). Utwory są zróżnicowane, od bardzo dynamicznych, jak "Engines of Hate", po depresyjne jak "Believe in Nothing", czy narkotycznie uzależniające albo proponujące klimat rodem z filmów grozy bądź s.f. ("We Disintegrate", "Narcosynthesis"). Piękne nastrojowe fragmenty przywodzą na myśl dokonania choćby Iron Maiden. Teksty na "Dead Heart..." przepełnione są pesymizmem i nostalgią. Mówią o alienacji, walce ze zgniłym światem, niemocy oraz niemożliwości pomocy sobie i innym (np. "empty illusions still fall before us").

Jedynym minusem albumu wydaje się być brak spoiwa. O ile pojedynczych utworów słucha się niemal z wypiekami na twarzy, to w zestawieniu z poprzednimi dziełami zespołu ich kolejność i dobór wyglądają na przypadkowe. Brakuje tutaj zdecydowanie wyróżniających się elementów, przez co płyta sprawia wrażenie jakby nieco zachowawczej. Nie zmienia to faktu, że Nevermore nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Przyszłość należeć będzie do nich. Świadczy o tym choćby kończący płytę numer tytułowy - spokojny wstęp przechodzi w ogniście metalowy, mocny koniec: "burn your gods and kill the king".

Komentarze
Dodaj komentarz »
Dead
popielica (gość, IP: 83.23.12.*), 2009-10-14 14:40:11 | odpowiedz | zgłoś
Beznadziejna ta płyta, zresztą jak cała twórczość Nevermore. Strasznie męczący vocal, rozwleczone kawałki, ni to thrash ni to progressive/art czy ciul tam wie. Ogólnie to w Sanctuary lepiej dawali, jednak ten vocal mnie męczy na maksa.
to jest moja
TormentorSTS (gość, IP: 83.29.50.*), 2009-07-10 11:53:02 | odpowiedz | zgłoś
kapela!! to jest moja muza. stronnicza ocena-płyta znakomita:P loomis wykonuje znakomitą robote na gitarce podobnie Dane. utwór tytułowy znakomity. progresywny klimat to jest to. można wszystkie cihpłyty słuchać milion razy i sie nie nudzą za każdym razem cos nowego można usłyszeć
Świetna płyta....
kaplica (gość, IP: 77.254.56.*), 2009-07-09 23:32:12 | odpowiedz | zgłoś
Jak dla mnie jest to jedna z ich najlepszych płyt(może najlepsza?) i wcale nie uwarzam że płyta nie ma wyróżniającyhc się elementrów.Wręcz przeciwnie. Taki believe in nothing mnie zabija za każdym razem. świetna robota!!!

Oceń płytę:

Aktualna ocena (213 głosów):

 
 
87%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Metallica "Master Of Puppets"
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: Qboot

Slayer "South of Heaven"
- autor: Trygław

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?