- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Nevermore "Dead Heart In A Dead World"
Można powiedzieć, że czwarta płyta Nevermore stoi pod znakiem zmian. Po pierwsze - zmiana składu, po drugie - zmiana producenta, po trzecie - zmiana brzmienia. Czy są to zmiany na lepsze? Niekoniecznie.
Przed nagraniem krążka zespół opuścił gitarzysta Tim Calvert, który był współautorem wielu kompozycji z albumu "Dreaming Neon Black". Calvert postanowił poświęcić się zupełnie innemu zajęciu i został pilotem linii lotniczych. Nie pozostało to bez wpływu na nowe utwory Nevermore. Nowy producent, Andy Sneap, znany był dotychczas głównie ze współpracy z zespołami sceny thrash (Testament) czy też thrash - core (Machine Head, Skinlab czy Stuck Mojo), a nie takimi, jak Nevermore. Poza tym użycie siedmiostrunowych gitar i sześciostrunowego basu wpłynęło z pewnością na zmianę brzmienia formacji.
Ostatecznie otrzymaliśmy album mniej dynamiczny i nieco nudniejszy od poprzednich. Brakuje na nim tego pełnego magii brzmienia tworzonego przez poprzedniego producenta, Neila Kernona. Moim zdaniem Andy Sneap za bardzo kompresuje i "ściska" wszystkie dźwięki, przez co ginie gdzieś styl gitarzysty Jeffa Loomisa i cały ten klimat towarzyszący muzyce Nevermore. Jest co prawda nadal ciężko, ale brakuje dynamiki "The Politics Of Ecstasy" czy klimatu "Dreaming Neon Black".
"Dead Heart In A Dead World" jest dość równą płytą - nie ma tu kawałków jakoś bardzo odstających od średniej, ani na plus, ani na minus. Za najsłabszy utwór uznałbym "Believe In Nothing" (oczywiście wytwórnia właśnie tę kompozycję wybrała do nakręcenia teledysku), choć nie jest to wcale jakiś nieudany kawałek, po prostu za bardzo mi się kojarzy z tzw. power metalem. Za najlepsze uważam "We Disintegrate", "Evolution 169", "Engines of Hate" oraz "Insignificant". Ciekawostką jest "Sound Of Silence", cover grupy piosenki Simon And Garfunkel z 1965 roku, według słów wokalisty Warrela Dane'a "brutal speed metal cover of an old Simon and Garfunkel song that we bastardized beyond belief".
"Dead Heart In A Dead World" jest nieco prostsza i łatwiej przyswajalna niż poprzednie wydawnictwa Nevermore. Dzięki temu sprzedała się o wiele lepiej niż wszystkie poprzednie albumy, ale cóż, takie mamy czasy. Nie uważam tego albumu za zły, ale wolałbym, żeby Andy Sneap nie produkował już więcej płyt Nevermore. Oczywiście nie wszyscy podzielają mój pogląd - spotkałem wiele osób, które stawiają ten album wyżej niż wspaniały "The Politics Of Ecstasy" - no cóż, to rzecz gustu, a o gustach ponoć się nie dyskutuje.
(Niniejsza recenzja została napisana w 2000 roku - red.)
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Metallica "Master Of Puppets"
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: Qboot
Slayer "South of Heaven"
- autor: Trygław