- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Never "Monument"
Nie zauważyliście jeszcze, że Polska death metalem silna? Może już niedługo staniemy się światową stolicą tego gatunku (he, he, he, dobre sobie)? Jakby na potwierdzenie tych słów nagle wpadła mi w ręce płytka zespołu, który nazywa się Never. Okey, pomyślałem, przesłucham. Oczywiście sam do siebie mruknąłem, że skoro to ich pierwsze wydawnictwo, to pewnie jest to wielka szmira, a jeśli inaczej, to dam sobie głowę uciąć. Jak widzicie, dziś już głowę ktoś mi odrąbał... Ale przejdźmy do rzeczy.
Na początek mamy zachęcająca okładkę, w środku booklet ze słowami, wydany w fajny sposób, no i sama płytka ozdobiona logo zespołu, które w nieciekawej formie znalazło się na okładce. Wrzucamy muzykę (a raczej cd) do kompaktu. I co? Zawala perkusja, niszczy gęstość riffów, przygniata wokal. Tak, to jest death metal. I ta solówka, ach, no po prostu pięknie. Widać, że chłopaki mają wyobraźnię i pomysł. A gostek, który śpiewa, daje z siebie wszystko, jego głos nie jest bardzo wyraźny, taki jakby z płuc (trudno określić), w każdym razie idealnie pasuje do reszty. I pojawiają się skojarzenia. Wszystkie drogi prowadzą do Death. Tak, oto mili państwo mamy w Polsce kogoś, który gra coś takiego, co grał zespół Chucka (no, bo to już chyba definitywnie skończone). Od razu powiem, że nie jest to kopia, czy też coś wtórnego. Oni po prostu grają podobny death z elementami progresywnymi. Raz spokojniej i robisz sobie nadzieje, że już tak zostanie, ale oni znowu przyczadzają tobie czachę i jazda, i ta solówka. Co za technika! Chłopaki nagrali ten materiał w chyba najlepszym stiudio w Polsce - Selani. Powiem wprost to jazz death metal, to nie jakaś głupia młócka, to skomplikowana fakturowo muza... I nawet wieje melodyjnością (tak, dobrze przeczytaliście...). Mi jeszcze brakuje częstszych tych zmian tempa, wtedy byłoby genialne, jednak nie można już przesadzać, zrobili płytkę na jaką czekałem i czekałem, a w dodatku są z Polski (ale fajowo...). Nie rozczarowują też teksty, facet ryczy o klimatach takich jak kłamstwo, morderstwo (tytułowy "Monument" naprawdę przemawiaja do wyobraźni). A ten głos, niesamowite. A oczywiście i standardowo (prawidłowo) po angielsku.
Jeśli kochacie rozwinięty death metal z elementami progresji, to bierzcie garściami. Może to przypomina trochę Death, ale to nie jest (jak mniemają niektórzy) mało oryginalne. Mnie jedynie razi to, że płytka trwa około czterdziestu minut, a ja w tym czasie nie zdążę zdemolować całej chaty i pociąć wszystkich pluszowych misiów moim nożem (yeah), ale może to lepiej, że mamy tyle porządnej rąbaninki, niż po brzegi wypełniony cd, przeciągający i wiejący nudą w nieskończoność. Teraz czekamy na kolejne wydawnictwo (już niedługo ma się pojawić) i miejmy nadzieję, że zespół będzie koncertował, bo ja już dostaję ślinotoku na samą myśl o zobaczeniu Never na żywo. Brawo!
Materiały dotyczące zespołu
- Never