zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku sobota, 23 listopada 2024

recenzja: Never "Back To The Front"

10.07.2010  autor: Megakruk
okładka płyty
Nazwa zespołu: Never
Tytuł płyty: "Back To The Front"
Utwory: A.M.O.R (Another Mutation Of Reality); Fiction Generator; Too Blind; Back To The Front; Questions Within; 2996; And I; Fatherland; Undisputed Inability; Painted Black; Grain Of Sand
Wykonawcy: Sebastian "Seba" Synowiec - gitara, wokal; Jarosław "Jar Jar" Pietrzyk - gitara basowa; Jacek Hiro - gitara; Jakub Chmura - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: EMI Music Poland
Premiera: 30.03.2010
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 9

Moje rodzinne miasto, nazwy nie przytaczam, bo czekałaby mnie eksmisja. Piątek, godz. 22:00. Jedna z miejscowych galeryjek sztuki współczesno - nowoczesnej. Nie wiem, co tutaj robię, bo modernów, postmodernów i postpostmodernów nie czaję zupełnie. Ale jestem. Na ścianach i pod sufitem, wiszą dziwne rzeczy. Czyjaś głowa z papieru, posąg kobiety zrobiony z trójkątów i krzyż z masy solnej. W środku kupa narodu. Wszyscy w rękach mają wino, to prawdziwe w lampkach. Między eksponatami a publiką montuje się ekipa. Gość z saksofonem, drugi z gitarą zawieszoną pod pachami i basista z basem podpiętym jeszcze wyżej, gdzieś pod szczęką. Grają chyba jakiś rozimprowizowany jazz. Warsztat nienaganny, kawałki maksymalnie postrzępione. Publika w wieku wczesno studenckim (bundeswery, swetry, rurki, trampki, chlebaki z frendzlami) z zadumą na obliczach wymienia profesjonalne poglądy, pochyla się nad geniuszem kompozycji, zdaje się rozumieć, o co w tym wszystkim chodzi, słowem koneserka. Czuję się wyobcowany, bo ja nie czaję, w konsekwencji wychodzę. Myślę, że już tam nie wrócę... i to "never". No właśnie "Never", a właściwie "NeVeR". Kto by nie wiedział, też są mistrzami warsztatu i techniki gitarowo perkusyjnej. Parają się, a jakże thrash - death metalem, oczywiście też tym technicznym spod znaku Death, mocniejszego Cynic i mniej zakręconego Atheist. Z tego, co widziałem na koncercie, tym razem we w miarę normalnym miejscu i otoczeniu, też mają wysoko przyspawane gitary. Ale z ich sztuki ani myślałem wychodzić.

Pierwszy raz z nazwą "NeVeR" zetknąłem się, wstyd przyznać, na jednej ze składanek dodawanych, za jak dla mnie kurewsko wyśrubowaną cenę, do polskiego "Metal Hammera". Numer pochodził z płyty "Monument", całkiem sprawnej, której wadą było jedynie słabe brzmienie. Start zaiste mieli trudny, bo u nas takie granie kojarzono i do dziś kojarzy się przede wszystkim z krakowianami ze Sceptic i ich włodarzem - "Dżekiem" Hiro. Więc NeVeR w zasadzie stali się koronnym przykładem, że same umiejętności, wyszkolenie a nawet label MMP nie wystarczą. Co ja gadam, przekonywała o tym także kariera Sceptic, która to żadnym większym tąpnięciem ani u nas, ani za granicą się nie okazała. Na ten typ metalu popyt oceniam więc raczej słabawo, a nawet zaryzykuję stwierdzenie, że część wiary złożyła to granie do krypty wraz z prochami śp. Chucka Schuldinera. W 2002 r. NeVeR wydają jeszcze świetne "Mind Regres" i tu zaczyna się zastój na wydawniczej budowie, trwający długie 7 lat. Z tym większym zaskoczeniem przyjąłem zapowiedzi powrotu w wielkim stylu, a chwytając w łapska finalne CD info, które krzyczy feat: Angela Gossow, Mauser i miks: m.in. "Fredman Studios" by Fredrik Nordstrom , cover art by Niclas Sundin. Po samym odsłuchu "Back To The Front", bo o nim mowa, nie sposób też zamknąć zdziwionego ryja, gdyż rzecz ta została nagrana już 2008 r. (!!!). Jeżeli w tym kraju tak dobre materiały gniją, czekając na swój czas, to sam naprawdę nie wiem o co chodzi. Ręce opadają i wyć się chce do Pazuzu, żeby wzorem Anny Marii Jopek, "ktoś zatrzymał pociąg ten...". Zostawmy politykierkę i przejdźmy do sedna sprawy.

"Back To The Front" z punktu widzenia muzycznej zawartości rzeczywiście okazuje się powrotem na pole bitwy z magazynkiem kawałków urywających mózg z plecami. Z góry uprzedzam, chodź to najlepsze odwołanie do tzw. jazz death metalu, to ludzie z galeryjki wspomnianej na wstępie nie będą tu mieli czego szukać. W pewnym momencie na scenie wybuchł konflikt, w którym po jednej stronie barykady stanęli obrońcy pruderii, prostoty i bezpośredniej morderczości death metalu, a po drugiej miłośnicy technicznego czarowania, nadającego się bardziej do introwertycznej kontemplacji niż machania banią pod sceną. I jedni, i drudzy mieli, jak to bywa, trochę racji. Fakt, fajnie być "ćwiczonym" batami poskładanymi z mieszaniny zagrywek rozlatanych we wszystkie kierunki świata, ale przecież to bezpośredni strzał w michę dodał przed pewną odmianą metalu przydomek "śmierć". NeVeR zaś, wzorem Schuldinera, trafiają dokładnie w środek punktu ciężkości tego konfliktu. Ich metal to odlew świetnie wyważony, w którym mimo iż pełno ciężaru i agresji, to jednak otoczonych pięknymi rozwiązaniami melodycznymi. Choć nie brak technicznej ekwilibrystyki, basowych galopad czy niekonwencjonalnych przejść po talerzach, to jednak trzonem każdej kompozycji jest prujący dupę riff. Najlepszym przykładem jest już pierwszy na płycie "A.M.O.R", rozpoczynający się inaczej zaaranżowanym motywem znanym z "Destiny" (Anathema - Antimatter), a kończący rytmiczną galopadą charakterem sięgającą "Overactive Imagination" (Death). Tytułowiec rozkręca magię prawie heavymetalowym wstępem, przechodzącym na sekundę w motyw podobny znów do "Destiny", tylko tym razem tego zawartego na "Individual Thought Patterns" (znów Death), by w końcu obezwładnić solówkowymi galopadami, których sam John Petrucci by pozazdrościł. "Questions Within" zaś genialnie operuje spokojnym gitarowym zawodzeniem, manierą przywodzącym "Parennial Quest" lub "Cosmic Sea" autorstwa wiadomo kogo.

Co do gości specjalnych, choć nazwiska ich znamienne, to jak dla mnie spełniają tu rolę efektownych figurantów. Jakbym nie przeczytał, to w życiu nie wyodrębniłbym kawałków zaśpiewanych przez kobitę z Arch Enemy lub zagranych rękoma nowego bohatera polskiego metalu gotyckiego - Maurycego "Es". Być może ten fakt przyda się markentingowo do promocji i tak świetnej muzyki NeVeR, nic prócz szumu medialnego jednak nie wnosi.

Produkcyjnie też wiecie czego się spodziewać. Fredman równa się światowa klasa - i tak też jest z "Back To The Front". Brzmienie potężne, ale też, co ważne dla tego typu muzyki, niesłychanie czytelne. Przy tak zmyślnych aranżach, które technikę podają w przystępnej formie, samą przyjemnością okazuje się wielokrotny odsłuch, odkrywający warstwa po warstwie złożoność materiału, pejzaże popisów solowych czy cięty "symbolicowy" wokal. I już tutaj przyznaję, że z tym Sceptic wyżej wyjechałem trochę chyba z rozpędu, bo skład NeVeR zasila obecnie Jacek Hiro, co samego zespołu jednak bardziej scepticowym nie uczyniło.

Co tu dużo gadać, płyta bez uchybień treściowo - formalnych. Doskonałe połączenie buchającej emocji, czyniącej "coś" z "niczego" alchemii, osadzonych mocno w realiach matematyki i fizyki gitarowej. Choć nie ma u nas ani promocji ani popytu na okładki z przylepionym papierkiem "technical, jazz, death metal", to akurat "Back To The Front" obowiązkowo - nawet nie będąc fanem - trzeba posłuchać. W tym typie grania albo można przegiąć, albo stosując umiar sięgnąć absolutu. Choć od muzyki NeVeR odchodzi wiele macek, to jednak solidna metalowa kolumna jest ich dźwigarem. Przesłuchanie materiału pewnie nie skłoni wielu adeptów do zainwestowania w sześciostrunowy, bezprogowy bas lub obcięcia "głowy" gitarze, ale i tak prawie maks.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Never "Back To The Front"
Thrash Lover (gość, IP: 188.122.20.*), 2014-06-01 22:56:14 | odpowiedz | zgłoś
Świetnie napisana recenzja. Nie słyszałem muzyki, ale bardzo lubie czytac rzeczy pisane w takim stylu :)

Oceń płytę:

Aktualna ocena (101 głosów):

 
 
82%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

- Never

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Neuronia "Follow The White Mouse"
- autor: Katarzyna "KTM" Bujas

Rotting Christ "Aealo"
- autor: Łukasz Sputowski
- autor: Paweł Kuncewicz

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?