- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Neurotic Outsiders "Neurotic Outsiders"
Dla takich płyt warto żyć. Dla płyt prostych, bezpretensjonalnych i szczerych. Dla płyt, podczas słuchania których czuć autentyczną radość ze wspólnego grania. Kupiłem tę kasetę na wyprzedaży za 3,90 PLN (słownie: trzy złote dziewięćdziesiąt groszy nowych polskich) i gdybym wcześniej wiedział, że zrobi na mnie tak piorunujące wrażenie, to dałbym za nią dużo więcej.
Neurotic Outsiders to niestety jednorazowy projekt muzyczny, a nie regularny zespół. Skrzyknęli się Steve Jones (gitarzysta Pistolsów), Duff McKagan i Matt Sorum (wiadomo - Guns'N Roses) i bliżej nie znany mi basista Duran Duran - Johnny Taylor. Czego dokonali? Stworzyli jeden z najlepszych punkowych albumów lat 90-tych, album przy którym wiele kapel tego gatunku powinno spędzić sporo czasu i potraktować go jako korepetycje.
Tu wszystkie kawałki są znakomite i nieważne jest czy słuchamy kompozycji szybkich czy balladowych (bo takie też są). Głos Jonesa momentami do złudzenia przypomina obecnego wokalistę Misfits, Duff pieje za to nieco cieniej, ale na przykład w "Good News" odwala kawał dobrej roboty. Inna rzecz, że ten utwór to po prostu majstersztyk. Podobnie rewelacyjne są "Nasty Ho", rozśpiewana "Angelina" i taki też "Jerk". Wspomniane wcześniej balladki mogą punkowym ortodoksom trochę przeszkadzać, ale gwarantuję, że ich lektura to sama przyjemność. Gdy podczas pierwszego przesłuchania rozpoczął się kawałek "Six Feet Under", pomyślałem "Guns'N Roses grają punka!" Okazało się, że to jedyny na płycie utwór współautorstwa Duffa McKagana... no i wszystko jasne. Większość utworów napisał Steve Jones i pozostaje tylko żałować, że nie wykorzystał w pełni swojego talentu po rozwiązaniu Sex Pistols. Tą płytą potwierdził fakt, że Sex Pistols był świetnym rockowym zespołem, w którym tylko Sid Vicious nie miał zielonego pojęcia o muzyce.
Do recenzenta - John Taylor to basista i jak słychać na tej płycie z basem radzi sobie bardzo dobrze, co zresztą słychać też na dwóch pierwszych płytach Duran Duran, gdzie jego bas to główny atut.