- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Necromancer "Seven Ways To Die"
Intrygował mnie ten zespół, oj intrygował. Po pierwsze dlatego, że metalu z Bułgarii jeszcze nie słyszałem, a po drugie za sprawą jego nazwy, która bardzo przypadła mi do gustu. Potem dowiedziałem się jeszcze o jakże interesującym koncepcie tej płyty, traktującym o siedmiu grzechach głównych, w końcu nie wytrzymałem i kaseta ta znalazła się w moim magnetofonie.
Muzyka grana przez Necromancer jest zarazem ciężka i bardzo melodyjna, dominuje tu duet gitara - keyboard. Wokal jest raz to skrzeczący, innym razem to growling, a czasem pojawiają się, zazwyczaj mówione, fragmenty z użyciem czystego głosu. Godne pochwały są szczególnie partie klawiszy, które są naprawdę rewelacyjne. Całość jest bardzo klimatyczna, a co najważniejsze, Bułgarom udało się w każdym utworze uchwycić nastrój danego grzechu - "Lenistwo" jest wolne i rozlazłe, a "Gniew" szybki i agresywny. Daje to naprawdę świetny efekt.
Teksty pozostawiają trochę do życzenia - miejscami napisane w bardzo prozaiczny sposób, pokazują że angielski jest drugim językiem ich twórcy. Na szczęście pewien poziom został zachowany i nie razi to moich uszu.
Mimo kilku niedociągnięć, wśród których znajduje się czas trwania (35 minut), "Seven Ways To Die" to świetny debiut. Myślę, że jeszcze usłyszymy o zespole Necromancer, czego sobie i Wam życzę.