- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Nazareth "Cinema (reedycja)"
W lutym 1986 roku zespół Nazareth wydał płytę "Cinema". Jej reedycja znajduje się w zestawie z krążkiem "The Catch". W latach 80-tych formacja wykazywała się sporą aktywnością. W sumie ukazało się wówczas osiem wydawnictw, w tym także podwójny album koncertowy. Niezły wynik, biorąc pod uwagę fakt, że nie były to zbyt dobre lata dla hard rocka. Artyści tworzyli repertuar na miarę ówczesnych sił i możliwości. Chociaż poziomu, na jaki wznieśli się w połowie lat 70-tych, już nie osiągnęli.
Właśnie "Cinema" jest próbą powrotu do trochę ostrzejszego i bardziej drapieżnego brzmienia. Wszystkie kompozycje charakteryzują się dynamiką i zasadniczo nie ma się do czego przyczepić. Jednak w dalszym ciągu jest to muzyka prosta i mało wyszukana. Na szczęście nie zawiera nagrań szczególnie rażących. I to jest dobra informacja o zawartości kompaktu.
Album rozpoczyna numer tytułowy z potężną perkusją i riffami gitar jak za dawnych czasów. Podobnie brzmi "Juliet" z wyrazistą linią basu. Kawałek następny, "Just Another Heartache", z uwagi na galopujące tempo przypomina znany przebój Slade "Run Run Away". W refrenie typowo rockowego "Hit the Fan" przez moment słychać nasz Dżem. A w zasadzie odwrotnie. W utworze "Autsajder" Dżemu usłyszymy kilkunastosekundowy motyw z twórczości Szkotów. Prawdopodobnie niezamierzona zbieżność melodii, co wszak się zdarza. A jeżeli nawet można mówić o inspiracji, to przecież nic w tym złego. Natomiast "One From the Heart" jest skoczną piosenka, świetną do zabawy albo na koncertowy bis. Numer "Salty Salty" z kolei przypomina przebój grupy Geordie "All Becouse of You" (oj, bardzo dawne czasy - to była pierwsza ekipa Briana Johnsona, wokalisty AC/DC). Całkiem przyzwoicie prezentuje się kawałek "White Boy", płynący w konwencji blues rocka w stylu amerykańskiej kapeli ZZ Top. Tradycyjnie też mamy balladę, zatytułowaną "A Veterans Song", jako ostatni numer na oryginalnej wersji płyty. Można nawet powiedzieć, że to jest najlepsza propozycja na "Cinema".
Cały album stanowi zestaw propozycji ukazujących solidne rzemiosło zespołu, nie schodzi poniżej pewnego przyzwoitego poziomu. Chociaż nie jest to wybitne dzieło, jednak muzycy nie muszą się wstydzić swojej produkcji. Poprawnie i na temat. Widocznie na więcej nie było ich stać. Lecz nie poddają się. Cały czas zabiegają, aby utrzymać się na powierzchni muzycznego rynku rockowego. Nie było to wtedy łatwe, gdyż na świecie panoszyły się rytmy dance, popularnością cieszyła się również muzyka elektroniczna w różnych postaciach.
Jak to w przypadku reedycji bywa, wydawnictwo posiada bonusy, czyli aż siedem nagrań koncertowych Nazareth z audycji BBC "Friday Rock Show", zarejestrowanych w dniu 14.10.1984. Wśród nich między innymi "Beggars Day" (z legendarnej "Hair of the Dog") oraz dwa słynne covery: "Cocaine" J.J.Cale'a oraz "This Flight Tonight" Joni Mitchel.
Materiały dotyczące zespołu
- Nazareth