- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Nazareth "2XS (reedycja)"
Pod nazwą "Loud, Proud & Remastered" w roku 2011 ukazały się jak dotychczas dwa komplety wznowień wydawnictw zespołu Nazareth, zawierające muzykę z płyt nagranych w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. W tamtym okresie grupa sporo nagrywała, lecz wyraźnie zmieniła brzmienie w stosunku do początkowych dokonań. Ich repertuar nie był już tak wyrazisty i hardrockowy. Artyści skierowali się w stronę lżejszej i wygładzonej odmiany rocka. W ten sposób liczyli, że zdobędą większą popularność, szczególnie na rynku amerykańskim. Czyli jednym zdaniem - następuje zwrot w kierunku komercji.
Pierwszy zestaw to dwie płyty na jednym krążku. Wydane w 1982 roku "2XS" oraz "Sound Elixir", które ukazało się rok później. Formacja podczas nagrywania longplaya "2XS" działała w poszerzonym składzie. Do podstawowej czwórki już wcześniej dołączyli klawiszowiec John Locke a także gitarzysta Billy Rankin, który brał udział w tworzeniu niektórych kompozycji.
Album zawiera jedenaście propozycji. Wśród nich jedna z najsłynniejszych ballad w twórczości kapeli, kultowa i znakomita pozycja "Dream On" (do dziś żelazny punkt podczas występów na żywo). Poza tym wyróżnić trzeba kawałek podany w starym stylu, czyli "Games", najciekawszy na tej płycie. Z klimatycznie budowanym nastrojem, gardłowym wokalem w finale i gitarami prowadzącymi harmonijne frazy i solówki. Numer ten ze względu na brzmienie wygląda jakby nie zmieścił się na wcześniejszych krążkach z lat siedemdziesiątych. Bardzo dobrze prezentuje się "Love Leads to Madnes" w stylu amerykańskiego delikatnego rocka (grają to obecnie na koncertach, tylko w ostrzejszej wersji).
Co poza tym? Piosenka bliska stylowi reggae "You Love Another". Wpadające w ucho "Lonely in the Night" (ze swobodnie płynącym melodyjnym tematem) oraz "Preservation" (w tanecznym popowym rytmie). Natomiast numery "Gatecrash" i "Take the Rap" zaliczyć możemy do tak zwanych rock'n'rollowych koszmarków i zdecydowanie ich nie polecam. Żeby już było o wszystkich nagraniach, wspomnę o żywiołowym "Boys in the Band", ciężkawo rockowym "Back to the Trenches". A na zakończenie słyszymy bardzo ładny kawałek "Mexico", gdzie instrumentalnie przeważają klawisze.
Generalnie jednak nie jest aż tak źle. Nazareth prezentuje się w tym zestawie dosyć solidnie, chociaż to już nie jest to. Jak się okazało, tego rodzaju repertuarem nie podbili list przebojów ani nie zyskali większej popularności.
Materiały dotyczące zespołu
- Nazareth
Całe szczęście, że później nagrali "Boogaloo" (1998) - tu polecam uwadze 'rockersów' szczególnie "Light comes down", "Nothing so good", a ballada też się znalazła>