- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: My Dying Bride "The Angel and the Dark River"
Od niepamiętnych czasów mam sentyment do brytyjskich zespołów. Zwłaszcza do tych z Anglii, z West Yorkshire, z Bradford... Wiadomo, nazwy same cisną się na usta. Nazwy dwóch potężnych MISTRZÓW, których muzyka wymyka się jakiejkolwiek kontroli, jakimkolwiek porównaniom. Jednym z majestatycznych bogów jest kultowy My Dying Bride...
Rok 1995... To właśnie wtedy świat po raz trzeci zapłakał pod ciężarem okrutnego bólu. My Dying Bride po przecudownym i genialnym "Turn Loose the Swans" stworzyli kolejne wiekopomne arcydzieło, zanurzone w otchłani przeraźliwej Męki, nieuleczalnego Cierpienia, najdoskonalszego Piękna... Dzieło jak zwykle okraszone podniosłym, poetyckim tytułem... "The Angel and the Dark River"...
Bezradność i zachwyt... te stany nie są obce tym, którzy mieli okazję zetknąć się z twórczością Umierającej Narzeczonej. Tak było na dwóch poprzednich albumach. Tak jest i tutaj, na "The Angel and the Dark River". Kolejny raz MUZYKA przerasta nawet najbardziej bogate słowa. Bo jak w kilku zdaniach opisać wszechstronny smutek, subtelnie falujący po strzępkach rozdartych dusz ("The Cry of Mindkind", "From Darkest Skies")? Jak za pomocą prostych wyrazów i definicji odzwierciedlić desperackie PIĘKNO tak dogłębnie wnikające w każdy zakamarek zdguzgotanej duszy ("Two Winters Only")...? Nie tędy droga. Przepustką do tej muzyki są sprzeczne emocje, ukryte na najgłębszym dnie rozdartego serca. "The Angel and the Dark River" zastanawia przez swój Smutek, Strach i agonalne Piękno. Jest jak kojąca podróż przez zapomnienie, stłumiony ból, ukrywane pragnienia... Atmosferę osamotnienia na pewno potęgują, jak zwykle niesamowite, liryki Aarona. Ale nie od dziś wiadomo, że nie jest On kolejnym wokalistą piszącym teksty do muzyki, a Prawdziwym Poetą. Metaforyczna poezja (śmierć, religia, miłość - niezmiennie) znakomicie współgra z Jego uczuciowym głosem. Tym razem zabrakło mocnych growlingów, charakterystycznych i dla "As the Flower Withers", i dla "Turn Loose the Swans". Jednak muzyka absolutnie nie stała się przez to uboższa. Wręcz przeciwnie - przytłacza bogactwem treści, wymaga maksymalnego skupienia i oddania. Po dotarciu do jej wnętrza wiadomo będzie, dlaczego tym razem zabrakło growlingów. Tu liczy się przede wszystkim harmonia, wyciszenie, refleksja. Brutalne wokale mogłyby nieświadomie zabić ducha TYCH dźwięków, usunąć w cień prawdziwą wartość tego DZIEŁA.
"The Angel and the Dark River" przypomina lament bladego człowieka, stojącego nad łożem swej umierającej narzeczonej... Dramatyzm, ból, nad którym nie można zapanować, podniosła erotyczna atmosfera, przeraźliwie piękny smutek, mistrzowskie wykonanie - po prostu. Zresztą, co tu dużo mówić - to znów wspaniałe DZIEŁO tego zespołu. Nastroje, jakich nie spotyka się u innych kapel, mnóstwo uczuć i różnorodnych emocji. Ale czy to dziwne? Nie, bo NIKT nie gra tak samo, a nawet podobnie. Bo NIE MA dwóch My Dying Bride.
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Metallica "Metallica"
- autor: Michał Wojciechowski
Tiamat "Wildhoney"
- autor: Miki(S)
- autor: Raf
Moonspell "Wolfheart"
- autor: Pablo
- autor: szalony KaPelusznik
Sepultura "Chaos A.D."
- autor: Woland
Death "The Sound of Perseverance"
- autor: Rock'n Robert
- autor: Sanitarium