zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

recenzja: Muse "The Resistance"

2.01.2010  autor: Aneta Gliwicka
okładka płyty
Nazwa zespołu: Muse
Tytuł płyty: "The Resistance"
Utwory: Uprising; Resistance; Undisclosed Desires; United States of Eurasia (+ Collateral Damage); Guiding Light; Unnatural Selection; MK Ultra; I Belong to You (+ Mon cour s'ouvre a ta voix); Exogenesis: Symphony Part 1 (Overture); Exogenesis: Symphony Part 2 (Cross-Pollination); Exogenesis: Symphony Part 3 (Redemption)
Wykonawcy: Matthew Bellamy; Christopher Wolstenholme; Dominic Howard
Wydawcy: Warner Bros.
Premiera: 2009
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 7

Muse zaistniał na scenie muzycznej zaledwie dziesięć lat temu, a już zdążył nieźle namieszać. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że jest to zespół kontrowersyjny. Kontrowersyjny w swój niepowtarzalny sposób. Kiedy w 1999 roku światło dzienne ujrzał ich debiutancki krążek "Showbiz" (rewelacyjny album z rewelacyjnymi "Sunburn" i "Sober"!), krytycy nie przyjęli go ciepło, słuchacze oskarżyli o plagiatowanie Radiohead, sam zaś Tom Yorke nazwał Bellamy'ego bezczelnym naśladowcą. Trzy lata później zespół wydał "Origin of Symetry", którym zjednał sobie krytyków i słuchaczy na całym świecie, ale dopiero czwarty album - "Black Holes and Revelations" (2006) - wyniósł muzyków na absolutne wyżyny popularności. Nie dziwi więc fakt, że wszyscy fani zespołu w napięciu i bardzo niecierpliwie czekali na ciąg dalszy. I tak oto 14 września 2009 pojawił się "The Resistance".

Początek płyty nastraja słuchacza bardzo pozytywnie. Album otwiera rewelacyjny "Uprising". Materiał idealny na utwór promujący całość, stylistyką przypominający największe hity zespołu. Są tu więc stały rytm przełamywany gitarowym zawodzeniem, świetny wokal, stadionowy refren (podobno inspirowany zachowaniem kiboli na meczach) i całkiem przyjemna solówka. Gdyby jeszcze całość tak bardzo nie przypominała pewnego starego standardu Garego Glittera...

Następny jest tytułowy "The Resistance". Już tu zaczyna się fortepianowe szaleństwo Bellamy'ego. Kawałek dobrze zrealizowany, najeżony ciekawymi pomysłami, z refrenem wpadającym w ucho - niestety nie do końca mnie do siebie przekonuje, czegoś mu brak. Na trzecim miejscu pojawia się dziwadło w postaci "Undisclosed Desires". To krótki romans zespołu ze współczesnym popem - całe szczęście panowie nie poszli w ślady Chrisa Cornella, jest więc to flirt wysmakowany i elektryzujący. Bas w "Undisclosed Desires" powala na kolana - prawdziwa potęga dźwięku. Muse w wydaniu pop? W małych dawkach jak najbradziej wskazany. Przyszła kolej na najbardziej kontrowersyjny moment płyty. "United States of Eurasia", bo o nim mowa, zupełnie niepotrzebnie(!) kopiuje "Bohemian Rhapsody". Momentami miałam nieprzyjemne wrażenie, że Muse będzie musiał odpowiedzieć za plagiat albo że Bellamy to tak naprawdę psychopatyczny fan Queen. Kompozyję ratują świetne orientalne wstawki, no i oczywiście fortepian. Druga część utworu to "Collateral Damage", czyli chopinowski nokturn w wykonianiu Bellamy'ego - bardzo przyjemne dla ucha. "Giuding Light" utrzymany w pompatycznym klimacie z początku przypomina hymn. Nawet gitara rodem z lat 80. nie jest w stanie przełamać patosu tego kawałka. Plus za naprawdę rewelacyjny śpiew Bellamy'ego, minus za to, że jest to Muse z musu. Ja rozumiem, że pewna doza podniosłości od zawsze była ich znakiem firmowym, ale przesada nie działa dobrze w żadną stronę.

"Unnatural Selection" to jeden z najmocniejszych (czytaj: najlepszych) momentów płyty. Gitara rodem z kawałków takich, jak "New Born" czy "Stockholm Syndrome", mocna sekcja rytmiczna, agresywnt wokal - stary dobry Muse, za którym trochę tęsknię. I to rewelacyjne, lekko psychodeliczne wyciszenie w połowie utworu... Aż chciałoby się sięgnąć po więcej. Na szczęście następny utwór - "MK Ultra" - utrzymany jest w podobnym klimacie. Dużo gitar, świetny, mocny bas - całość ma w sobie coś niepokojącego. "I Belong To You" to właściwie sparafrazowany fragment opery "Samson i Dalia" Saint-Saensa, konkretnie arii "Mon coeur s'ouvre a ta voix". Utwór ciekawy i miły dla ucha, na poziomie instrumentalnym przypominający mi trochę dokonania Davida Bowiego. Płytę zamyka tryptyk "Exogenesis". Komponując ten rozbudowany twór Bellamy inspirował się dokonaniami nie tylko Rachmaninova, Chopina czy Straussa, ale i twórczością Pink Floyd. "Exogenesis" składa się więc z trzech części: "Overture", "Cross-Pollination" oraz "Redemption". To muzyczna opowieść o grupie astronautów, którzy wyruszają w kosmiczną podróż z misją odnalezienia nowych przestrzeni życiowych dla ludzkości. Nie podlega dyskusji fakt, że jest to bardziej symfonia, niż utwór rockowy. Symfonia nie z tego świata.

Muse ma tyle samo wiernych fanów, co zagorzałych wrogów, zarzucających im skłonność do przesady i manieryzm. Nie będę ukrywać, że należę do tej pierwszej grupy. Niestety, płyta "The Resistance" na kolana mnie nie powaliła. Jest tu kilka wybitnych momentów, ale niestety są i tzw. "zapychacze". Zmartwiła mnie też skłonność tych skądinąd świetnych muzyków do kopiowania. No i przede wszystkim - panowie, więcej rock'n'rolla!

Podsumowując - płyta dobra, naprawdę dobra. Niestety bez czarnych dziur i rewelacji.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Muse "The Resistance"
obserwator91 (gość, IP: 83.10.217.*), 2019-09-12 18:22:52 | odpowiedz | zgłoś
Ta płyta to moje pierwsze zetknięcie się z tym zespołem.
Po przesłuchaniu płyty The Resistance więcej razy czuje wrażenie jakby było coś magicznego w tym zespole.
re: Muse "The Resistance"
TRIstyle.pl (gość, IP: 5.60.101.*), 2016-04-14 23:40:54 | odpowiedz | zgłoś
Płyta 10/10, nie ma słabych punktów.
najgorsza płyta Muse
Sigismund (wyślij pw), 2011-10-24 14:01:12 | odpowiedz | zgłoś
Bardzo lubię Muse, ale jestem zawiedziony poziomem tej płyty. Tylko dwa pierwsze utwory są ok, reszta to według mnie żenada. A utwór Eurazja to prawdziwa masakra dla moich uszu. Chyba już się wyczerpuje potencjał Bellamego, swoją drogą to on mi wygląda na niezłego psychola.
najlepsi.
Gie. (gość, IP: 83.238.230.*), 2010-01-02 16:32:02 | odpowiedz | zgłoś
nie powiem. muse jest niepowtarzalny. i choć z pozoru początkowo każda piosenka zdaje się być do siebie podobna, bo głębszym przesłuchaniu jest zupełnie inaczej. ich najnowsza płyta nie zawiodła mnie. ;)

Oceń płytę:

Aktualna ocena (309 głosów):

 
 
60%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

- Muse

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?