zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku poniedziałek, 25 listopada 2024

recenzja: Motorhead "Overnight Sensation"

10.05.2013  autor: Mikele Janicjusz
okładka płyty
Nazwa zespołu: Motorhead
Tytuł płyty: "Overnight Sensation"
Utwory: Civil War; Crazy Like A Fox; I Don't Believe A Word; Eat The Gun; Overnight Sensation; Love Can't Buy You Money; Broken; Then Not Me; Murder Show; Shake The World; Listen To Your Heart
Wykonawcy: Ian "Lemmy" Kilmister - wokal, gitara basowa; Phil Campbell - gitara; Mikkey Dee - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: SPV Records, Steamhammer
Premiera: 1996
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

Płyta "Overnight Sensation" Motorhead brzmi jeszcze tak, jakby została zaaranżowana przez czterech muzyków. Ale tak nie było - po raz pierwszy od czasów "Another Perfect Day" zespół nagrał album w trzy osoby. Odejście Michaela Burstona nie spowodowało spadku jakości nowego materiału, dopiero kolejne płyty ujawniły pewne niedostatki pomysłów. Co do koncertów - te wyrywały flaki.

Ciekawe, że tym razem niewiele zmieniło się w kwestii okołoprodukcyjnej. Trzeci raz z rzędu album wyprodukował Howard Benson, ale przy dużej pomocy Duane Barrona. Ten ostatni dał się poznać jako inżynier kładący nacisk na gitary. Motorheadzi przez cztery tygodnie komponowali materiał, przez cztery tygodnie go rejestrowali, potem zagrali na kilku europejskich festiwalach i wrócili do studia, by doszlifować, co trzeba. Nagrywali w dwóch miejscach: "Ocean Studio" w Hollywood i "Track House Recording Studio", gdzieś. Oryginalne wydawnictwo rozpowszechniane było w USA przez CMC International, w Japonii - przez Victor, a w Europie - przez oddział Steamhammer należący do SPV. Żaden album dotąd nie miał aż tak dobrej promocji i dystrybucji, co budziło zadowolenie szczególnie lidera formacji.

Przegląd repertuaru. "Civil War" w niewielkim tylko stopniu ustępuje "Sacrifice" - utworowi, który otwierał poprzedni krążek studyjny. Rozpoczyna się charakterystycznie dla Motorhead - od wejścia perkusisty, a potem gitarzystów, którzy grają bardzo nisko. Czyżby instrumenty były strojone niżej niż zwykle? A może jest to kwestia produkcji? Jakby nie było, otwarcie świetne, zwłaszcza główny riff, który ma w sobie i siłę, i witalność nabuzowanego panczura. W środku lider pokombinował trochę z ekspresją wokalną, co dobitnie udowadnia niekończącą się inwencję ponadpięćdziesięcioletniego wtedy faceta. Ale także instrumentaliści pokazują, że bez Wurzela da się zrobić miazgę. W drugim kawałku witają nas radosne dźwięki, bo "Crazy Like A Fox" to utwór stricte rockandrollowy, a nie metalowy(sic!) grom, jak "Civil War". Lżejsze jest też brzmienie, nie przytłacza tak mocno tekst, który mówi o napalonym do granic wytrzymałości facecie, który jest sam na sam z laską prowokującą go seksualnie, lecz która wciąż nie dopuszcza go do siebie. Znajdziemy tam porównania nie tylko do lisa, ale też do ulubionych gadów wokalisty, czyli węży. Lemmy śpiewa tu trochę wyżej niż przeciętnie mu się zdarzało, po drugiej zwrotce dochodzi solówka na harmonijce ustnej, wykonana przez Kilmistera, co jeszcze bardziej uwydatnia "imprezowy" charakter tej kompozycji, idealnej do puszczania w zadymionym barze.

"I Don't Believe A Word" to długa półballada (6:31), w której rolę gitary akustycznej pełni instrument z byczymi jajami - bas Lemmego. Bardzo to nietypowe podejście, zwłaszcza że bas ma typowo motorheadowe brzmienie, pełne nieociosanego piękna, rozwarstwionego brudu. Ponadto niezwykłym brzmieniem w tym utworze odznacza się gitara Campbella. Dee nadaje rytm, choć może nie - raczej usiłuje swoimi uderzeniami ów rytm wyrównać, czasem wygładzić. Lemmy śpiewa wolno i zadziwiająco czystym głosem, bez swojej rozpoznawalnej z odległości trzech kilometrów chrypki. Tej chrypki nie umie wyzbyć się w refrenie, kiedy trzeba podnieść głos. Bardzo dobry, nietypowy utwór, do którego zespół nakręcił wideo, będące w zasadzie zapisem scenicznego wykonania, z kilkoma ujęciami fanów (Lemmy śmiesznie wygląda z białym krawatem). Dobry kontrast do tego kawałka stanowi "Eat The Gun" - utwór szybki (2:12), drapieżny, w typie "Sex & Death" lub "Burner". Rozwiązanie aranżacyjne, które od razu wpada w ucho, polega na bardzo wyraźnie oddzielonym refrenie od zwrotek. Wygląda to tak, jak gdyby sklejono ze sobą dwa przypadkowe utwory. Za tym wszystkim idzie dziwacznie skonstruowany tekst, którego cechą główną jest to, że pewne odcinki syntaktyczne są wielokrotnie powtarzane; jako próbkę tego rozwiązania przytoczmy jedną zwrotkę i refren:

"Eat the gun, eat the gun
Eat the gun, eat the gun
Join the army, join the army
Eat the gun, eat the gun

Die in awful pain, die in awful pain,
Die in awful pain, die in awful pain,
Die in awful pain, die in awful pain
Awful Pain"

Utwór tytułowy można spokojnie zaliczyć do najlepszych nie tylko na tym albumie, ale i w całej dyskografii Motorhead. "Overnight Sensation" zaczyna się podobnie do "I Don't Believe A Word" - od pierdzącego basu, ale po chwili, gdy z zaproszenia korzystają gitara i perkusja, utwór nabiera metalowo - rockowych rumieńców. Głównym atutem tego dzieła jest melodia, bardzo wyraźna i bardzo adekwatna do tego, o czym śpiewa Lemmy: widzimy w tekście, jak pewien facet, którego bynajmniej nie nazwalibyśmy mięczakiem, użera się ze swą babką, która nawywijała poprzedniej nocy dość brzydko. Facet ma jednak na tyle przyzwoitości, że szuka z nią porozumienia. Szczególnie w refrenie odnajdujemy całą paletę emocji wynikających z nocnych sensacji(!). Doskonałym fragmentem "Overnight Sensation" jest solo gitarowe, które wykonuje Campbell na tle soczystych dźwięków akustycznego pudła. To wszystko składa się na wielki hit, który osobiście postawiłbym w tym samym rzędzie, co "Born To Raise Hell". O następnym w zestawie utworze, zatytułowanym "Love Can't Buy You Money", też nie można powiedzieć inaczej niż zajebiaszczy. Ma on przejrzystą strukturę, przyjemną, choć nieco mroczną melodię i prawdziwy, lecz niezbyt spostrzegawczy tekst. No bo to żadne odkrycie, że miłości za forsę się nie kupi.

Za najbardziej przebojowy, obok "Overnight Sensation", uznałbym utwór siódmy, czyli "Broken". Ma on wręcz radiowy potencjał, na który składają się melodyjne riffy, równa, lecz odrobinę schowana w tle perkusja oraz przyjemny dla ucha śpiew. Oczami wyobraźni widzimy, jak Lemmy siedzi przy stole w jednej z hollywoodzkich knajp, z ołówkiem w jednej ręce, z butelką swej ulubionej whiskey (Jim Beam) w drugiej i w przypływie dobrego nastroju płodzi pesymistyczny tekst o kobiecie, która wpadła w poważne tarapaty, wybierając niebezpieczny fach przestępy. Trzecia zwrotka zaśpiewana została z wykorzystaniem efektu tłumienia głosu. "Then Not Me" to najszybsza na płycie petarda, gdyż Mikkey Dee rozwija tu ogromne prędkości, Phil Campbell osiąga szalone tempa, a Ian Kilmister - po prostu jedzie swoje. Obok szybkości znajdziemy tu mrok, obok mroku znajdziemy tu ciężar, obok ciężaru znajdziemy tu melodię. Jedno, czego tu nie znajdziemy, to finezja. Bo to utwór prosty i toporny.

Najmniej ciekawy z tej płyty jest "Murder Show". To taki kawałek bazujący na wypracowanych schematach, świadomie ich nie przełamujący. Utrzymany w szybkim tempie, szybko i jednoznacznie się kończy, ustępując pola ponurej, złowrogiej kompozycji o wstrząsającym tytule "Shake The World". Początek utworu przynosi złowrogi riff, wybrzmiewający na tle wściekle okładanej perkusji (Mikkey gęsto torpeduje nogami bębny basowe). Kiedy wchodzi wokal, nie mamy już wątpliwości, że oto nadszedł czas na utwór "groźny" - Lemmy grzmi nisko i chrapliwie. I tak jest aż do samego końca, a na końcu - powtarzane jak mantra zdanie, którego nie ma w książeczce: "Nothing can go wrong".

W ostatnim na płycie "Listen To Your Heart" zaklęty jest rock'n'roll. Ten utwór został w całości oparty na pomyśle ukształtowanym przy okazji "Overnight Sensation"; pełnoprawnym instrumentem jest tu gitara akustyczna, która w pewnym sensie chce ucywilizować niepokorne instrumenty elektryczne. Jest to bardzo wesoły numer, nieskrępowany konwenansami i niepokorny wobec racji przedstawianych przez rozum. Bo tak, jak mówi tytuł: w życiu warto posłuchać swego serca. Ale warto też posłuchać tego utworu, a zwłaszcza jego środkowej części, kiedy Lemmy na chwilę milknie, a do głosu dochodzi gitarzysta solowy.

41 minut i 19 sekund trwa cały album. Płyta opiera się na wspólnych pomysłach zespołu, tylko ostatni kawałek to autorski pomysł Kilmistera. Singiel promujący "Overnight Sensation" był cienki: wytwórnia udostępniała kawałek "I Don't Believe A Word" w dwóch wersjach - singlowej (czyli skróconej) i albumowej (czyli normalnej). I tylko tyle.

Teraz o okładce. Okładki płyt Motorhead dzielą się na trzy typy: (prawie) monochromatyczne (czyli jednokolorowe z logo, np. "On Parole", "March Or Die"), epickie (ukazujące fabularyzowany obrazek, np. "Bomber", "Orgasmatron") oraz przedstawiające członków zespołu (np. "Ace Of Spades", "No Sleep 'Til Hammersmith"). "Overnight Sensation" to rzadki przykład (choć częsty na okładkach singli) tego ostatniego typu. Widzimy trzy gęby, jakby nieco rozmyte, muzyków Motorhead, na tle zielonkawego nieba. Osobą odpowiedzialną za stworzenie tej okładki była Shannon Crawford.

Powtórzmy raz jeszcze: ta płyta nagrana jest tak, jakby zostawiono miejsce dla drugiego gitarzysty. I nie chodzi o to, że brakuje tu drugiego wiosła, lecz o to, że "Overnight Sensation" ma ten specyficzny rozmach aranżacyjny, jakim cechowały się poprzednie cztery płyty. Motorhead nagrał najlepszą płytę, jaką był w stanie wymyślić po odejściu Wurzela.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Motorhead "Overnight Sensation"
Cogumello
Cogumello (wyślij pw), 2013-05-12 14:48:28 | odpowiedz | zgłoś
Pozdrowienia dla Motorheadowców!!!
Do zobaczenia 31 maja!!!
re: Motorhead "Overnight Sensation"
Beerheadus (gość, IP: 83.10.66.*), 2013-05-11 19:21:29 | odpowiedz | zgłoś
Wspaniały album.Dobra recenzja i za to dziś wypiję.Słuchając oczywiście powyższej płyty.Pozdrawiam miłośników.Na zdrowie.
re: Motorhead "Overnight Sensation"
Mikele (gość, IP: 192.168.7.*), 2013-05-13 09:51:17 | odpowiedz | zgłoś
Łe, jak tak, to piję z tobą.
re: Motorhead "Overnight Sensation"
Staalkyer
Staalkyer (wyślij pw), 2013-05-11 09:38:08 | odpowiedz | zgłoś
"Civil War" to jeden z najlepszych kawałków Motorhead wogóle, autor ma racje porównując do "Sacrifice", to już prawie...thrash'n'roll?
re: Motorhead "Overnight Sensation"
ludowy (wyślij pw), 2013-05-10 22:39:30 | odpowiedz | zgłoś
To jest świetna płyta :) Bardzo zróżnicowana. Momentami rzeźnicka, balladowa, rock'n'rollowa... Groch z kapustą i mimo to doskonale to wyszło. Szkoda, że to tak niedoceniony album.
re: Motorhead "Overnight Sensation"
minus
minus (wyślij pw), 2013-05-10 21:58:20 | odpowiedz | zgłoś
Lubię ten album.

Oceń płytę:

Aktualna ocena (83 głosy):

 
 
68%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?