- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Motorhead "On Parole"
Podstawą recenzji jest płyta wydana w 1997 roku przez EMI Records Ltd. Oryginalnie krążek nagrano w "Rockfields Studios" w Walii w 1976 roku pod patronatem United Artists. Wytwórni nie spodobało się brzmienie albumu ani jego zawartość i zamiast na półki sklepowe, krążek przeleżał 3 lata w magazynach. Debiutancki album Motorhead opublikowano dopiero po sukcesie, jaki odniósł "Overkill", co kolejny raz pokazuje, jacy obeznani z trendami ludzie pracują w takich firmach. Warto wspomnieć, że "On Parole" występuje w 7 wariantach okładkowych, co stanowi niezły kąsek dla kolekcjonerów. Mój egzemplarz posiada białą okładkę z czarnym logo zespołu, w tylnej części - życiowe motto lidera: "Born to lose, live to win" z wielkim pikiem wciśniętym pomiędzy słowa. Wkładka jest przyzwoicie wykonana: są tam ciekawe czarno-białe zdjęcia, krótka historia albumu; brakuje tylko tekstów.
Część podstawowa zawiera 9 kawałków utrzymanych w stylu lat 70. To dość nietypowa muzyka, jak na standardy wypracowane przez Motorhead na późniejszych krążkach. Znajdziemy tu dużo melodii i przestrzeni, które na "Overkill" zastąpiono ścianą dźwięku. Jedynym kawałkiem, który brzmi jak klasyczny repertuar grupy, jest "Motorhead". Powstał on jeszcze w czasach, kiedy Lemmy udzielał się w Hawkwind. Motoryczny, zwarty, z treściwą solówką i tym fantastycznym refrenem: "Motorhead, remember me now, Motorhead, alright". Inne kawałki bywają rozbudowane ("On Parole" - 6:56), wykonywane w duecie ("On Parole"), psychodeliczne z długą solówką ("The Watcher"). "Iron Horse" to toporny blues, ale zespół miał zawsze ciągoty w tę stronę, w "Leaving Here" na pierwszy plan przebija się punkowa energia, a tekst jest skandowany. W dwóch kawałkach zaśpiewał Wallis: "Vibrator" i "Fools". Bonusy pochodzą z tej samej sesji nagraniowej, ale z Lucasem Foxem na perkusji.
Wydaje się, że płyta powstała pod wpływem doświadczeń wyniesionych przez Lemmy'ego z Hawkwind. Ale równie dobrze można powiedzieć, że odtąd inspiracją będzie stanowił punk rock i hard rock, co wyjdzie muzyce na dobre. Najbardziej męski z męskich zespołów rozpoczął łowy na laski szwędające się po barach. Lepszego natchnienia dla tekstów trudno oczekiwać od tych rockandrollowców.
powód ? uwazano że to jest kiepskie, a teraz ? dziś? klasyka klasyki :) tak więc czas weryfikuje, w tym wypadku na korzyść, bo to świetny krażek :) wstyd nie znać
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Gorgoroth "Quantos Possunt Ad Satanitatem Trahunt"
- autor: Megakruk
Vader "Necropolis"
- autor: Megakruk
Smashing Pumpkins "Siamese Dream"
- autor: Jędrzej Sołtysiak
Behemoth "Evangelion"
- autor: Megakruk
- autor: Kępol
Hypocrisy "A Taste Of Extreme Divinity"
- autor: Megakruk