- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Mothernight "Mothernight"
Trochę okrężną drogą dociera do nas płyta zespołu Mothernight. Album został wydany przez hiszpańską wytwórnię Locomotive Records, chociaż sam zespół pochodzi z... Warszawy! Dobrze jednak, że to wydawnictwo w ogóle trafia w nasze ręce. Mimo że skład ten dopiero debiutuje, zespół zdaje się mieć jasno sprecyzowaną wizję tego, co chce osiągnąć. Nic dziwnego, bo wśród członków grupy znajdziemy tak doświadczonych muzyków, jak choćby Adama Buszko z Hate. Ale muzyka Mothernight nie ma nic wspólnego z technicznym death metalem. Jest w niej natomiast sporo nawiązań do ciężkiego, klimatycznego rocka, wzbogaconego dziwnymi, industrialnymi dźwiękami. Są powolne, ponure piosenki w rodzaju "My Pain" czy "Someone to Feed On", wypełnione niskimi partiami gitar, kontrastującymi z wysokim, trochę ochrypłym głosem wokalistki. Są też mocne, bujające "Don't Wanna Listen" i "Infect Your Soul", w których Mothernight zbliża się do ciężkiego rock and rolla podbarwionego stonerem. Ale ważną rolę na płycie odgrywają również akustyczne gitary, które słychać na pierwszym planie na przykład w "Another Chance?", gdzie grają motyw przypominający "Bruk" Sweet Noise, a także w "Shadowsblack" i "Resurrect Me", gdzie wchodzą we frapującą symbiozę z elektronicznymi podkładami. W tym ostatnim utworze pojawia się także flet, który nadaje piosence arabskiego posmaku. Eksperymentalnie robi się w "Waiting to Die", który po dwóch minutach melodyjnego grania, zmienia drastycznie kierunek i zaczynają go prowadzić narastające, motoryczne akordy. Na przeciwległym biegunie mamy przeróbkę utworu "Hello" z repertuaru Shakespears Sister. W tak spokojnej, w dużej mierze fortepianowej balladzie grupa radzi sobie równie dobrze, jak w mocniejszych, autorskich kompozycjach. Wyróżnia się zwłaszcza wokalistka, która śpiewa tu znacznie czyściej niż w pozostałej części płyty.
Trudno jednoznacznie sklasyfikować muzykę Mothernight. Nie brakuje tu czadu, ale sporo jest klimatycznego grania i eksperymentów z elektroniką. Twórczość grupy intryguje, co dobrze rokuje na przyszłość.