- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Mortiis "The Grudge"
Na przestrzeni lat muzyka norweskiego trolla, którego groteskowy wygląd wzbudza u wielu wybuch śmiechu bądź uśmieszek politowania, znanego wszem i wobec pod pseudonimem Mortiis, przeszła znaczną metamorfozę. Zaczynający na swych pierwszych płytach od klimatycznych, elektronicznych kompozycji z upływem czasu muzyk ten zaczął śmielej zagłębiać się w stylistykę electro i jej podobne. Pierwsze tego symptomy dostrzec już można na albumie "The Stargate" (1999), jednak ewidentnym dowodem tych fascynacji jest poprzednie wydawnictwo, "Smell Of Rain" (2001), osadzone w klimatach mrocznego EBM, czasem niemalże tanecznego.
Zawartość "The Grudge", mimo iż jest kontynuacją ostatnich dokonań Mortiisa, może być niespodzianką nawet dla zwolenników wspomnianego "Smell Of Rain". Nowa płyta norweskiego artysty jest oczywiście przebogata w sample i elektronikę, tym razem jednak głównie w jej industrialnym wydaniu. "Hałaśliwy" zgiełk syntetycznych brzmień uzupełniają metalowe gitary (doskonałym przykładem ich połączenia jest rewelacyjny "Le Petit Cochon Sordide" ze wstępem niczym Wumpscut czy Suicide Commando), świetnie wplecione pomiędzy bit i mniej lub bardziej chwytliwe refreny. Mortiis nie podąża jednak w kierunku modnego ostatnio mieszania metalu z elektroniką w stylu The Kovenant czy Deathstars. "The Grudge" bardziej przypomina skrzyżowanie Project Pitchfork z Ministry i KMFDM ("Gibber"), doszukać się też można elementów muzyki Primal Scream czy może nawet czegoś w rodzaju wcześniejszego Chemical Brothers. Nie oznacza to jednak, że nowy album Mortiis to jedynie mocne, gitarowo-industrialne kompozycje. To także spokojne, niekiedy melancholijne kawałki, jak chociażby "The Worst In Me", "Twist The Knife" czy kończący instrumentalny "Asthma".
Mortiis znowu zaskakuje. Znowu udowadnia, że elektroniczne brzmienia nie mają przed nim tajemnic. A także, że radzi sobie w tej stylistyce po prostu fantastycznie. "The Grudge" to najlepszy album Mortiis i już z zapartym tchem czekam, co przyniesie kolejne wydawnictwo pierwszego basisty Emperor.
Materiały dotyczące zespołu
- Mortiis