- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Moonspell "Under The Moonspell"
Mam nadzieję, że nie pomyliłem się, wklepując tytuły utworów i pseudonimy muzyków, pot wystąpił mi na czoło, nie lubię przerysowywać liter nie dających się odczytać, nie wspominając o rozumieniu.
Pierwszą płytkę (czyli płytę małą tudzież epkę) Moonspella usłyszałem po dokładnym zapoznaniu się z późniejszymi "Wolfheart" i "Irreligious", lubię szczególnie tę pierwszą. Teraz uważam, że twórczość zespołu przypomina małe dzieci na sankach - też powoli i też z górki. "Under The Moonspell" trwa niecałe trzydzieści minut, kilka chwil wypełnionych oryginalnymi wariacjami na temat "black metal", według mnie znacznie odbiegającymi od kanonu gatunku. To najspójniejsze stylistycznie i najciekawsze dokonanie zespołu.
Taśma (po tradycyjnej porcji szumu) przeniosła mnie gdzieś na wschód, rzut oka na tytuł pierwszego utworu wyjaśnia dlaczego. Orientalne naleciałości mają znaczny wpływ na styl zespołu. Wspaniale udało się połączenie ostrego grania i blackowego krzyku z doskonale znanym z późniejszych płyt naturalnym niskim głosem, z żeńskimi wokalizami i akustycznym przeszkadzaniem, łagodzącym całość, dającym muzyce lekkość, swobodę i południowe bogactwo. Skrzypce, gong, inne przeszkadzajki i klawiatura nie dają chwili odpoczynku, staram się śledzić każde wydarzenie na muzycznej scenie, uwielbiam to. Warto wspomnieć, że cały czas znajdujemy się daleko od rozmytego i sflaczałego kiczu, głośniki dostarczają bez przerwy odpowiedniej dawki energii.
Wypadałoby wspomnieć o tekstach, nie znam ich (zespół wolał pokazać jak ładnie prezentuje się w czarnych wdziankach, z poważnymi minami i mieczami oraz świecznikami w rękach), ale sądząc z niezbyt dobrze wyartykułowanego śpiewu, uwielbiali zło i mroczne siły, zresztą przeczytaj jeszcze raz tytuły utworów i jak nazywali siebie. Szkoda, że później Moonspell zmienił nieco styl i odcina się obecnie od korzeni, przede wszystkim muzycznych. Z drugiej strony nie należy przesadzać, "Wolfheart" ma kilka cudownych fragmentów, a i "Irreligous" nie można nazwać płytą słabą.
Kilka lat temu słuchając tego EP tak sobie myślałem, szkoda, że Moonspell nie nagrał ponownie tych utworów. Minął jakiś czas a tu news o "Under Satanae" i może ktoś nie lubić "odgrzewanych kotletów" ale wreszcie zajebiste brzmienie i klimat, który się wcale nie ulotnił!!