zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

recenzja: Moonspell "The Butterfly Effect"

13.11.1999  autor: Kornik
okładka płyty
Nazwa zespołu: Moonspell
Tytuł płyty: "The Butterfly Effect"
Utwory: Soulsick; Butterfly Fx; Can't Bee; Lustmord; Selfabuse; I Am the Eternal Spectator; Soulitary Vice; Dissapear Here; Adaptables; Angelizer; Tired; K
Wykonawcy: Fernando Ribeiro - wokal; Mike Gaspar - instrumenty perkusyjne; Ricardo Amorim - gitara; Sergio Crestana - gitara basowa; Pedro Paixao - syntezatory, sample
Wydawcy: Metal Mind Productions, Century Media Records
Premiera: 1999
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

Co takiego jest w Moonspellu, że ilekroć bierze się do ręki ich nowy album, jest się pełnym obaw o to, co usłyszymy? Co takiego jest w tej kapeli, że każde wydawnictwo, jakie właśnie ukazuje się na rynku, jest pewnego rodzaju "być albo nie być" dla fanów? Dzieje się tak chyba dlatego, że Portugalczycy podążają w swoich muzycznych dokonaniach bardzo nierówną ścieżką i często to co stworzą okazuje się być dla stałych słuchaczy ciężką próbą. Tak było z "Sin/Pecado" i po części nawet z "Irreligious", notabene moim ulubionym albumem. Wielu ludzi nie potrafi zaakceptować tego, że każdy normalny zespół rozwija się, a brak eksperymentów z jego strony jest tylko i wyłącznie oznaką regresji. Ja na szczęście nie jestem takim ortodoksem i "Sin/Pecado" stawiam na równi z poprzednimi albumami, choć nie ukrywam, że na początku ciężko było mi to strawić. Na wszystko trzeba czasu - żeby zrozumieć i docenić "Grzech" też. Gdy po raz pierwszy świat usłyszał, że Moonspell ma zamiar nagrać nowy album, zastanawiałem się (zapewne jak wielu z Was) w jakie klimaty prowadzi nas teraz Fernando i spółka. "Sin/Pecado" w jasny sposób nakreślał ich obecną wizję muzyki, debiutancki album Daemonarch z rozpierdalającą dawką ciężkiego i agresywnego soundu, także niczego nie ułatwiał. Podobnie jak wielu moich znajomych, sądziłem że przez nagranie "Hermeticum" panowie się po prostu wyszumieli, a przyklejając do tego inną etykietkę, dali jasno do zrozumienia, że powrotów do korzeni ze strony Moonspell już nie będzie. A zatem, czy nastąpiło definitywne rozstanie z ciężką muzą? Otóż nie. Portugalczycy po raz kolejny udowodnili, że jeśli chodzi o nich, nigdy nie można przewidzieć tego, co stworzą.

"The Butterfly Effect" jest mieszanką "Irreligious" z "Sin/Pecado". Znajdziemy tu wiele ciężkich akordów, morderczych wokali i specyficznego klimatu, charakteryzującego pierwsze wydawnictwa Moonspell, ale z drugiej strony nie należy zapominać, że przeplatane jest to wszystko spokojnym śpiewem, ambitnymi melodiami i eksperymentalnymi partiami klawiszy, jakich wiele możemy spotkać na poprzednim albumie. Gdy po raz pierwszy usłyszałem otwierający płytę "Soulsick", od razu nasunęło mi się porównanie z "Opium". Nie jest to może tak ciężki i agresywny numer, ale zbudowany jest na podobnej zasadzie - jego siła rośnie wraz z każdą kolejną sekundą. I do tego ten morderczy growling - Fernardo mnie zaskoczył. Pierwszy utwór zawsze pełni rolę wizytówki płyty, dlatego myślałem, że po tak mocnym kawałku, Moonspell w drugim utworze spuści nieco z tonu. I znowu zaskoczenie. "Butterfly FX" równa z ziemią. Znowu klimat rodem z "Irreligious", chwytliwy, melodyjny refren i ostry wokal. W tym momencie byłem już kupiony. Co prawda, mój entuzjazm nieco opadł przy "Can't Bee", który rozpoczyna się bardzo łagodnie i spokojnie, ale za to znowu odpadłem po refrenach, kiedy Moonspell gra bardzo piękny i melodyjny motyw... ile fabryka dała. "Lustmord" to już ostra jazda, w refrenach pobrzmiewają echa "Wolfheart", dla wielbicieli starych klimatów sam miód. "Selfabuse" to bardzo zakręcony kawałek, Fernando śpiewa tutaj na trzy sposoby. Najpierw cichy i kompletnie niezrozumiały w potoku innych dźwięków szept (momentami brzmi jakby był przetwarzany elektronicznie), potem chóralny śpiew, by w refrenie zaskoczyć grobowym wokalem. Zajebisty utwór. "I am the Eternal Spectator" to kolejny dziwoląg. Początek to czysta elektronika, przypominająca nieco "Euroticę", potem szybkie gitary i znowu te chore dźwięki. Cały utwór śmierdzi "Sin/Pecado" na kilometr :) "Soulitary Vice" ma niski, dołujący motyw przewodni, Fernando po raz kolejny popisuje się swoimi umiejętnościami wokalnymi, choć znowu nie mogłem pozbyć się wrażenia, że niektóre liryki rzeźbione są przez jakieś elektroniczne pudełko. "Disappear Here" to utrzymany w średnim tempie, spokojny numer. Żadnych eksperymentów, fajna balladka na rozładowanie po trzech poprzednich, totalnie zakręconych numerach. "Adaptables" jest ostry, ale z drugiej strony eksperymentalny. W tle brzdąkają jakieś dziwne dźwięki, wokale Fernanda są momentami tak przesterowane, że trudno poznać jego głos. "Angelizer" to według mnie najlepszy numer tej płyty. Spokojne zwrotki i rozpierdalające refreny - pomieszanie "Hermeticum" z "Sin/Pecado" - to ostatnie tyczy się tych zajebistych klawiszy wprasowanych w ciężkie partie gitar. "Tired" to kolejne niesamowite dzieło. Wolny jak walec utwór, z chórami, pięknym i przepełnionym smutkiem wokalem Fernanda, który stanowi cudowny i wspaniały finał jednej z najbardziej dojrzałych i ambitnych płyt w dorobku Moonspella. Został jeszcze tajemniczy "K", ale to utwór wyłącznie instrumentalny, pozostawiający piękne wspomnienia po tym zajebistym albumie.

Płytę polecam przede wszystkim tym, którzy w Moonspella przestali już wierzyć. "The Butterfly Effect" jest mocnym przykładem na to, że portugalczycy potrafią wciąż grać ostro i tworzyć numery ze specyficznym dla siebie klimatem. Po kilku przesłuchaniach myślałem, że ta płyta powinna ukazać się pomiędzy "Irreligious", a "Sin/Pecado" - wtedy może ludzie nie doznaliby takiego szoku po tej stylistycznej przemianie. Ale im dłużej jej słucham, tym coraz bardziej wydaje mi się to nierealne. "The Butterfly Effect" jest bowiem płytą o wiele cięższą od "Irreligious" i mimo, że wpływy z "Sin/Pecado" są mocno zauważalne, to jednak Moonspell wytycza tutaj zupełnie nową drogę - drogę, w którą mam nadzieję skieruje się także w przyszłości. Chociaż... po tym zespole już chyba nigdy nie będzie nic wiadomo. "The Butterfly Effect" jest najlepszym tego przykładem.

Faworyty: "Soulsick", "Butterfly FX", "Soulitary Vice", "Angelizer", "Tired".

Komentarze
Dodaj komentarz »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (342 głosy):

 
 
67%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Anathema "Judgement"
- autor: Raf
- autor: Margaret
- autor: Adam "Tool" Ulecha

My Dying Bride "The Light at the end of the World"
- autor: Margaret
- autor: Miki(S)
- autor: Gollum

Opeth "Blackwater Park"
- autor: Zbyszek "Mars" Miszewski
- autor: Michu
- autor: Margaret
- autor: Arhaathu

Katatonia "Viva Emptiness"
- autor: Aran

Samael "Eternal"
- autor: elsuchy
- autor: Margaret
- autor: Do diabła

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?