- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Mistrust "Incurable Mistrust"
Początki grupy Mistrust datują się na rok 1996, mimo to ich debiutancki materiał ujrzał światło dzienne dopiero w zeszłym roku. Może dobrze się stało, może dzięki temu do naszych rąk trafia pełny, dobrze wyprodukowany, ponad czterdziestominutowy krążek.
"Incurable Mistrust" to dziewięć kompozycji mocnego i solidnie zagranego heavy/ thrashu inspirowanego dokonaniami Metalliki, Megadeth i im podobnych, tego wyprzeć się nie da. W takich właśnie klimatach elbląski Mistrust znajduje się świetnie dysponując bardzo równym składem: niezłym wokalistą, którego barwa i maniera budzi skojarzenia z Jamesem Hetfieldem, zdolnymi gitarzystami wycinającymi niebanalne solówki, jak również prezentującą dobry poziom sekcją rytmiczną. Pierwsza część płyty to szybsze, melodyjne numery "Dealer Is Not A Friend", "Who Gave The Right" i świetny, wolniejszy "To Start From The Beginning", dalej jest trochę słabiej, jakby lżej, wyróżnia się jednak kończące instrumentalne "Outro". Na "Incurable Mistrust" pojawia się również ballada w postaci utworu "Regret" i jakkolwiek muzycznie jest to dobry utwór, to jednak wolę Pająka w ostrzejszych partiach wokalnych, tam sprawdza się znacznie lepiej.
Debiut Mistrust jest propozycją, która, mam nadzieję, znajdzie uznanie wśród fanów ostrego, amerykańskiego metalowego grania. Fajny album - oby tak dalej, ponieważ słucha się go dobrze, a wielu takich zespołów w naszym kraju nie mamy.
Materiały dotyczące zespołu
- Mistrust