- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Midvinter "At the Sight Of Apocalypse Dragon"
Na to wydawnictwo trafiłem zupełnie przypadkiem. Ot, miałem 7 zł i zauważyłem w sklepie muzycznym tanie kasety. Popatrzyłem, to mi wygląda na black. Zaglądam do wkładki: produkcja - Andy LaRoque. Mając na względzie świetne umiejętności produkcyjne i gitarowe (Andy płytę tylko produkuje) postanowiłem to kupić. I nie żałuję.
Trzon Midvintera tworzy Damien, grający na większości instrumentów. Całość przypomina połączenie Immortal (Battles-Blizzard) z heavy metalem. Mamy więc blackową sieczkę a'la Nieśmiertelny, są czasami niezłe riffy jak w King Diamond, jest power-metalowa otoczka (podniosłe klimaty, bohaterskie czyny itp.), są gotyckie klawisze (co razem z powerem daje Nightwishowe klimaty). W tej muzyce (tak jak w Kinder Country :-) wszystkiego jest pełno.
Nie jestem pewien, ale z opisu wynika, że Damien śpiewa blackowo, a Keeroth obsługuje wokal prowadzący. Niezależnie od tego, kto śpiewa, 70% płyty to blackowy skrzek, a reszta to czyste vocale.
Cały album wypełniają podniosłe hymny o zwycięstwach, bitwach i innych bzdurach. Dwa z kawałków wykonywane są po szwedzku.
Tak czy inaczej, Midvinter proponuje dużą dawkę naprawdę niezłej muzy.