zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku niedziela, 24 listopada 2024

recenzja: Metallica "St. Anger"

19.03.2004  autor: Tomasz "YtseMan" Wącławski
okładka płyty
Nazwa zespołu: Metallica
Tytuł płyty: "St. Anger"
Utwory: Frantic; St. Anger; Some Kind of Monster; Dirty Window; Invisible Kid; My World; Shoot Me Again; Sweet Amber; The Unnamed Feeling; Purify; All Witin My Hands
Wykonawcy: James Hetfield - wokal, gitara; Kirk Hammett - gitara; Lars Ulrich - instrumenty perkusyjne; Rob Trujillo - gitara basowa
Wydawcy: Elektra Records
Premiera: 2003
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 6

"St. Anger" z pewnością była jedną z najbardziej oczekiwanych premier zeszłego roku. Ale czyż mogło być inaczej, skoro chodziło o zespół, którego płyty swego czasu definiowały pojęcie metalu? Skoro nagrany w roku 1986 "Master Of Puppets" jest dla wielu najlepszą metalową płytą wszech czasów? A przecież w latach 80. Metallica nagrała jeszcze trzy inne znakomite płyty, a kolejną dekadę zaczęła od świetnego heavymetalowego "Czarnego albumu".

Z drugiej strony gros fanów wyraźnie zaznacza, że uwielbiają nie tyle Metallikę jako taką, co Metallikę starą, czy też - ujmując to inaczej - Metallikę urodzoną w roku 1983 i spoczywającą w pokoju od 1991 r. Pamięć o dawnych latach świetności i - to zgodna opinia - znacznie chudszych ostatnich 12 latach powodowała, że oczekiwano tej płyty z wypiekami na twarzy. Do całego zamieszania doszły jeszcze wielkie problemy alkoholowe wokalisty, które o mało nie spowodowały rozpadu zespołu, oraz odejście z grupy Jasona Newsteda. Mimo tych wszystkich problemów płyta zdołała ujrzeć wreszcie światło dzienne...

Od tego momentu minęło sporo czasu, a co za tym idzie płyta sporo się już zdążyła nawirować w mojej wieży. Jednak ciągle gdy słucham tego albumu, dominującym uczuciem jest zaskoczenie. Metallica faktycznie powróciła do ciężkiego grania, co słychać od pierwszych sekund rozpoczynającego album kawałka "Frantic". Nie ma tu rockowych patentów znanych z ostatnich płyt, jest natomiast ciężar, który chwilami naprawdę może przytłoczyć; jest energia, jest naprawdę wielka dawka agresji. Ale jest to jednocześnie granie niezwykle różne od dawnych dokonań kapeli. Tak odmienne, że chwilami w ogóle ciężko poznać, że to gra właśnie Hetfield i spółka. Zespół bowiem wyraźnie dał się ponieść fali nowoczesnego metalu, tworząc płytę, która łączy thrashowe korzenie z nowoczesnym brzmieniem. Słychać to szczególnie w pracy gitar - w ich kanciastych i brudnych riffach bardzo mało jest wirtuozerii, a dużo gniewu i złości. Wrażenie to pogłębia całkowity właściwie brak solówek. Z takimi patentami gitarowymi dobrze współgra siłowy, drażniący i mocny wokal Jamesa. Mieszane uczucia można natomiast mieć co do perkusji: z jednej strony Ulrich odgrywa tu chwilami bardzo ciekawe i zamotane partie, ale brzmienie to... no, po prostu aż ciśnie się na usta słowo "katastrofa". Bębnienie Larsa brzmi tu jak obijanie kijkami beczek czy garnków, a nie profesjonalna nawalanka na perkusji. Posłuchajcie np. "Some Kind Of Monster", "All Within My Hands" albo "St. Anger". Ktoś tu wyraźnie spieprzył sprawę... Co oczywiste, takie tekturowe brzmienie perkusji daje się we znaki szczególnie w mocniejszych partiach, zwolnienia natomiast wypadają znacznie lepiej. Jest ich tu zresztą całkiem sporo i wywołują dość miłe skojarzenia, choćby z Faith No More, Audioslave ("The Unnamed Feeling") czy nawet z Red Hot Chili Peppers ("Purify" czy "All Within My Hands").

Bardzo ważną kwestią przy odbiorze tej płyty jest także jej długość: jak na mój gust 75 minut to zdecydowanie za dużo. Jak napisałem wyżej, nie ma na tej płycie jakichś łamańców, zaskakujących przejść i wirtuozerskich popisów, co w połączeniu z ilością numerów i czasem ich trwania sprawia, że momentami jest tu dość monotonnie i przyciężkawo. Gdyby tak skrócić z wyczuciem co poniektóre kawałki to - moim zdaniem - wyszłoby to albumowi zdecydowanie na zdrowie. Nie chciałbym natomiast wyrzucać konkretnych nagrań w całości, bo "St. Anger" to w sumie dość równa płyta i nie ma tu ani numerów totalnie beznadziejnych, ani wybitnych. Oczywiście jednak coś niecoś można wyróżnić. Bardzo dobre wrażenie robi mianowicie "Sweet Amber" ze swoim pięknie rozpędzającym się thrashowym riffem i łagodnym przejściem do walcowatego, mrocznego refrenu, który kojarzy się odrobinę z Black Sabbath. Podobnie jest z bardzo dynamicznym i motorycznym nagraniem tytułowym. Fajne jest również ciekawie poszarpane "The Unnamed Feeling", ostre "Purify" i rozpoczynające płytę "Frantic".

W sumie ciężko jest mi jednoznacznie ocenić tę płytę. Ogólnie jest to dobry album, który wynurza się ponad przeciętność. Wprawdzie wynurza się lekko, wystawiając li tylko czubek głowy i ewentualnie może górną część uszu, ale jednak ;) Zespół spróbował czegoś nowego i choć ta droga nie jest chyba do końca właściwa, ważne jednak, że próbuje. Oczywiście w odniesieniu do oczekiwań ta płyta to zawód, gdyż w żaden sposób nie wytrzymuje porównania do arcydzieł z przeszłości. Dla marzących o powrocie do korzeni gwoździem do trumny będzie pewnie wtłoczona w album nowoczesność i dla nich ocena płyty nie wyskoczy pewnie powyżej 4. Natomiast ogólnie i w miarę obiektywnie jest to płyta na 6 - po prostu ni mniej, ni więcej, tylko dobry album.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Metallica "St. Anger"
pik (gość, IP: 83.5.205.*), 2024-09-26 21:12:10 | odpowiedz | zgłoś
St. Anger? chyba jednak wolę Mete z lat 1983-1991 włącznie
re: Metallica "St. Anger"
Straszny Grandż (gość, IP: 188.122.27.*), 2021-10-14 22:39:17 | odpowiedz | zgłoś
Lubię surowość i suchość St. Anger. To zdecydowanie najciekawszy materiał jaki ten zespół nagrał w ostatnich 30 latach. Nie będę wypisywał bzdetów, że offowy, bezkompromisowy i takie tam... Zespół, który się sprzedaje (1991rok) bezkompromisowy być nie może.

Cieszy jednak, że w 2003 spróbowali czegoś innego niż bezpieczne przecieranie szlaków
radiowym zespołom pokroju Nickelback (Load, Reload). Szkoda, że ten eksperyment się nie powiódł, bo być może mielibyśmy najbardziej ekscytujący wycinek twórczości tego bandu.

Z racji niepowodzenia mamy jednak to co mamy. Stadionowo-thrashowy misz masz...
re: Metallica "St. Anger"
Luko (gość, IP: 178.43.245.*), 2023-04-06 18:54:16 | odpowiedz | zgłoś
A gdzie tu solówki? Gdzie tu technika? Wszystko jest toporne, chaotyczne i nawet teksty i wokal Jamesa są lipne i ten Werbel brzmiący jak puszka po farbie i długość 75 minut... Dobrze, że wrócili po czesci do korzeni bo Mete sie pokochało nie za bicie w kubła na śmieci, toporną nawalanke na pałe i to co jest na tym albumie..
re: Metallica "St. Anger"
Pumpciuś (gość, IP: 80.55.193.*), 2024-09-18 12:48:36 | odpowiedz | zgłoś
W momencie powstania nu metalu i zespołów typu Korn nastąpiła opinia że solówki to wiocha, co powtarzali muzycy i fani. Mysloę że wynikało to z tego że nie umieli ich grać czym przykładem był koncert w hołdzie Metalliki gdzie Korn grał utwór Metalliki i gitarzysta Korna zaczął grać solówkę i po chwili sie pogubił i przestał a przecież Metallica to nie Yngwie Malmsteen i pozim trudności jest przeciętny. W każdym razie do teraz od ludzi słuchających Korna słyszę że po co w muzyce solówki. A dowodem na to że Metallika to zespół zarabiający świadczy właśnie St.Anger gdzie Metallika postanowiła dołączyć do panującego trendu i przestała grać solówki. Żałosne. Nie że nie ma solówek ale że zasłużony zespoł w dodatki milionerów zniża się do poziomu zespolików i głupich plotek.
re: Metallica "St. Anger"
lolipop (gość, IP: 148.81.46.*), 2021-06-04 13:15:25 | odpowiedz | zgłoś
Nigdy nie przesłuchałem tej płyty do końca. Za długo, za monotonnie. Podobnie mam z ostatnim albumem studyjnym, też nigdy nie przesłuchałem do końca, to samo co na St.Anger, za długo, za monotonnie, za dużo powtórzeń, aczkolwiek lepiej niż na dnie z okresu St.Anger i Lulu.
re: Metallica "St. Anger"
starbreaker (wyślij pw), 2023-04-10 23:54:01 | odpowiedz | zgłoś
Ja żadnej ich płyty po "Black Album" nigdy nie byłem w stanie w całości przesłuchać.
re: Metallica "St. Anger"
Rejekk (gość, IP: 46.205.210.*), 2023-04-11 12:19:55 | odpowiedz | zgłoś
Tak samo jak ja. Produkty marketingowe napędzane gigantyczna kampania reklamową. Najlepsze pierwsze cztery albumy, grali z czystego serca, nie pod publikę. Za to ich polubiłem.
re: Metallica "St. Anger"
Makaveliii
Makaveliii (wyślij pw), 2021-06-02 16:08:54 | odpowiedz | zgłoś
Sorry memory ale to jedna z najgorszych płyt jakie słyszałem,mam wszystkie płyty Metallic-i kupiłem ją tylko po to by na półce nie było dziury,kilka razy dawałem jej szansę no i kur.a nie no.. no.. nieee!! zjazd formy jest gigantyczny!! I to jest najgorsze że goście którzy nagrali takie kozaki jak ''Master of Puppets''Orion'' wydają takie gówno lepiej było się wstrzymać.Lars czy ty kur.a grasz na rondlach ? płyta powinna nazywać się "The Tragedy" 3/10 wole posłuchać płyty chodnikowej !!!!!! Dodam że surowość tej płyty to jedyny plus,niestety mastering to dno ma się wrażenie że nagrywali w szafie bądź w kiblu.Generalnie ten album jest zarejestrowanym dowodem kryzysu w zespole,Metallica przed St. Anger i po to zupełnie inne granie niestety!!! i odcinanie kuponów od tego co było przed tą płytą.
re: Metallica "St. Anger"
Jamez P (gość, IP: 94.254.245.*), 2017-08-26 00:53:01 | odpowiedz | zgłoś
mi sie podoba surowosc st.anger
daje mi to wlasnie brzmienie 'prawdziwosci' tej muzyki
bez studia
brutalnosc i ciezar tez 'on point'
chociaz perka nieco za glosno ale garazowe brzmienie dodaje uroku tej plycie
mozliwe ze cos w studiu poszlo zle
ale moze tez to przez wczesniejszy odwyk Hetfielda muzyka jest chaotyczna i surowa
jak czlowiek podczas odwyku
re: Metallica "St. Anger"
Paweł (gość, IP: 89.79.12.*), 2015-11-09 23:38:30 | odpowiedz | zgłoś
Jeśli chodzi o brzmienie perkusji to nie wiem czy wiecie ale perkusje też się da nastroić i to w różnych strojach tak samo jak gitarę. Jak dla mnie znakomicie nastrojona perksuja, to strojenie daje dobry efekt. :)
« Nowsze
1

Oceń płytę:

Aktualna ocena (1761 głosów):

 
 
57%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Opeth "Blackwater Park"
- autor: Zbyszek "Mars" Miszewski
- autor: Michu
- autor: Margaret
- autor: Arhaathu

Behemoth "The Apostasy"
- autor: Zagreus
- autor: Ugluk

Machine Head "The Blackening"
- autor: Mrozikos667

Slipknot "Iowa"
- autor: kaRel

Acid Drinkers "Verses of Steel"
- autor: Lubek
- autor: don Corpseone

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?