- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Metallica "S&M"
Po emocjach związanych z koncertem w Berlinie, myślę że już pora zasiąść do klawiatury i napisać parę słów o nowym wybryku Metaliki, zwanym krótko "S&M". Tytuł albumu w dobry sposób opisuje jego zawartość, bo jak pewnie już każdy wie, jest to zapis koncertów Metaliki z orkiestrą symfoniczną, które odbyły się 21-22 kwietnia 1999 w San Francisco.
Przy pierwszym przesłuchaniu od razu można zauważyć, że płyta jest bardzo wygładzona. Nie jest co prawda albumem studyjnym, ale koncertówką tego wydawnictwa również bym nie nazwał. Moja opinia poparta jest faktem, że miałem okazję słuchać bootlega z jednego z wyżej wymienionych koncertów, gdzie dało się zauważyć sporadyczne pomyłki zespołu i orkiestry. Na "S&M" nie ma na nie miejsca. To samo dotyczy, wątpliwej jakości intelektualnej, wypowiedzi Hetfielda między utworami, których na "S&M" również brakuje. Ale mi osobiście to nie przeszkadza, a wręcz się z tego cieszę. Takiej właśnie płyty oczekiwałem - idealnie plastikowej, wygładzonej i perfekcyjnej.
Album zaczął mi się podobać praktycznie od samego początku. Może dlatego, że generalnie lubię muzykę klasyczną i dodanie jej do Metaliki wcale mi nie przeszkadzało, i nie musiałem się do tego faktu przyzwyczajać. Muzycznie uważam to wydawnictwo za jedno z najlepszych w dorobku Metaliki - partie orkiestry zostały napisane od podstaw i nie są jedynie podkładem do muzyki zespołu, ale stanowią w zasadzie odrębną całość. Linia melodyczna orkiestry w wielu wypadkach jest zupełnie inna niż ta, do której przywykliśmy na co dzień, słuchając oryginalnych płyt kwartetu. Przy pierwszych przesłuchaniach "S&M" byłem wielokrotnie miło zaskakiwany melodyką kompletnie odbiegającej od tej "metalikowej". Poza tym, jeśli chodzi o głos Hetfielda, to "S&M" na pewno jest najlepszym albumem Metaliki.
Myślę, że pora na omówienie poszczególnych utworów:
Ecstasy Of Gold
Nie ma się o czym rozpisywać. Jest to wstęp do większości koncertów Metaliki, tym razem zagrany na żywo.
The Call Of Ktulu
Utwór orkiestrowy sam z siebie. Według mnie jeden z lepszych wyborów dokonanych na tę płyte. Po prostu pasuje jak ulał. Muzyka chwilami wydaje się być ścieżką dźwiękową do filmu.
Master Of Puppets
Mój ulubiony utwór Metaliki. Przy pierwszych przesłuchaniach "S&M" nie podobał mi się zbytnio, ze względu na zbyt małe (według mnie) usymfonicznienie środkowej, wolnej części. Teraz jednak jest jednym z moich faworytów na płycie. Smyczki pasują jak ulał i dodają specyficznego smaczku utworowi. Bardzo podoba mi się płynne przejście między poprzednim utworem a początkiem Master.
Of Wolf And Man
Bardzo dobra wersja bardzo dobrego utworu. Nic mu według mnie nie brakuje. Prawdę mówiąc, wolę tę wersję niż oryginał z czarnego albumu.
The Thing That Should Not Be
Wspaniały, wspaniały, wspaniały. Na początku wstęp bardzo nastrojowy i mroczny. Orkiestra cały czas trzyma fason, dodając temu utworowi nieziemskiego klimatu, który i tak posiada sam z siebie. Mój ulubiony moment to krzyk Hetfielda "Oh my God" (ale popelina, prawda?) i wejście w solówkę. Po prostu piękne.
Fuel
Utwór poprzedzony polskim akcentem, czyli "Marszem Żałobnym" F. Chopina zagranym przez Hammetta. Pozwala nam to jeszcze pozostać w klimacie poprzedniego kawałka. No i na tym koniec. Ostre wejście ze zwyczajowym "Gimme fuel gimme fire gimme that what I desire" i zaskakujące swingujące trabki. Orkiestra sprawiła, że ten utwór jest po prostu wesoły.
Memory Remains
Nigdy nie zwracałem większej uwagi na ten utwór i nie zmieniło się to do dzisiaj. Ot, chwytliwy kawałek na koncert do pośpiewania przez fanów i "fanów". Zagrany oczywiście bezbłędnie.
No Leaf Clover
Bardzo dobry utwór (nowy), choć utrzymany w klimacie Loadów. Świetny wstęp na orkiestrę, przechodzący w spokojne gitary z obojowym podkładem i spokojnym śpiewem Hetfielda. Bardzo fajny urywany riff i smyczki grające zupełnie co innego niż Metallica.
Hero Of The Day
Utwór bardzo pasujący do projektu z orkiestrą, która jest tutaj piątym członkiem zespołu, żyjącym własnym życiem.
Devil's Dance
Mroczny riff wspierany przez mroczne smyczki. Świetnie się słucha.
Bleeding Me
Jeden z moich ulubionych tutaj. Charakterystyczny riff na wstępie ze smyczkami grającymi swoją melodię.
Nothing Else Matters
Przebój znany z czarnej płyty, już w oryginale nagrany ze smyczkami. Teraz brzmią one mocniej i dobitniej. Widać tutaj, że Hetfield poprawił się wokalnie. Swoją drogą, ciekawe czy brał lekcje śpiewu?
Until It Sleeps
Chyba nigdy nie przyzwyczaję się do tego wstępu. On po prostu nie pasuje. Ale dalej jest w porządku, chociaż rewelacji nie ma.
For Whom The Bell Tolls
Jeden z moich faworytów. Trochę brakuje dzwonów na wstępie, ale przecież nie oto chodzi. Orkiestra tylko dodaje temu utworowi większego kopa niż ma w rzeczywistości. Tutaj również bezapelacyjnie wolę wersję z "S&M" niż z oryginału.
Minus Human
Kolejna nowość napisana specjalnie pod ten projekt. Utwór powolny i ciężki.
Wherewer I May Roam
Wstęp jakby azjatycki, zagrany (a jakże) przez orkiestrę, przerwany przez perkusję i wejście w znany riff. Podobnie jak inne kawałki z czarnego albumu, idealnie tutaj pasuje.
Oulaw Torn
Kolejny idealny wybór. Kawałek jest orkiestrowy i na "Load". Tutaj brzmi po prostu rewelacyjnie. Można słuchać na okrągło.
Sad But True
Świetnie zagrane. Co tu więcej pisać. Uważam że wszystkie kawałki z tej płyty (czarnej) prezentują się na S&M bardzo dobrze.
One
Właśnie teraz tego słucham :-)))) Orkiestra wchodzi już na początku, potęgując tylko przygnebiający nastrój wojny, wywoływany przez znane wszystkim efekty specjlne. No i potem ten riff. Kto go nie zna na pamięć? Smyczki jako podkład, grające inną melodię... mistrzostwo świata. No i wreszcie długo oczekiwane dwie centralki i szybkie gitary z opętańczymi po prostu smyczkami i gdzieniegdzie harfą.
Enter Sandman
Świetnie zagrane. Co tu wiecej pisać. Przy tym utworze warto wspomnieć o przerwie w (prawie pod koniec kawałka), gdzie kontrabasy "robią klimat".
Battery
Wstęp zagrany przez orkiestrę, zupełnie inny niż w oryginale (chociaż opierający się na nim - fachowo nazywa się to wariacją na temat), zakończony świetnym przejściem do właściwej części utworu. Dalej orkiestra jest tylko podkładem do thrashu :-)
Podsumowując muszę stwierdzić, że ten album jest jednym z lepszych w dokonaniach zespołu. Nie będę tutaj pisał, że wraca mi nadzieja na powrót Metaliki do starego grania, bo Master II to oni już nigdy nie zagrają (niestety). Ale fakt jest faktem, że "S&M" jest dla mnie rewelacją ze względu na dobór dobrych utworów, które zostały zagrane w zupełnie inny sposób niż przywykliśmy. Dlatego bez wahania daję ocenę 10 w dziesięciostopniowej skali.
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Opeth "Blackwater Park"
- autor: Zbyszek "Mars" Miszewski
- autor: Michu
- autor: Margaret
- autor: Arhaathu
Kabanos "Zęby w ścianę"
- autor: RJF
Behemoth "The Apostasy"
- autor: Zagreus
- autor: Ugluk
The Dillinger Escape Plan "Ire Works"
- autor: Ugluk
System of a Down "Toxicity"
- autor: Artur Maszota
- autor: Rafał Grodek