Tak, data 17 listopada zostanie na pewno zapamiętana przez wielu... no właśnie? PRZEZ KOGO?

To pytanie zadałem sobie po raz pierwszy po przesłuchaniu tego albumu. Inny niż wszystkie pozostałe. Na pewno nie jest to metal, na pewno nie jest to "coś" w stylu "Load". Bardzo przyjemnie się słucha, ale czy "ReLoad" to Metallica?

Na pierwszy rzut oka, to jest na listę wykonawców, na nazwę zespołu - tak. Na styl grania - nie. Już bez experymentów, bez szalonej gitarowej jazdy na maxa. Raczej spokojniejsze granie, wolniejsze. Ale oczywiście wolne nie znaczy słabe. Grają mocno i ciężko. Zdecydowanie słychać duszę hard-rockową.

Widać chłopaki się starają, ale nie chcą też powrócić do przeszłości. Utworem "The Unforgiven II" starają się jednak powiedzieć: "Hej! my pamiętamy o tej szalonej jeździe!... ale gramy inaczej."

Z drugiej strony patrząc, nie mogli już więcej osiągnąć w dziedzinie metalu. Po płytach takich jak "Master of Puppets" i "...And Justice For All" po prostu nie da się nic więcej spłodzić. Przerzucili się na hard-rocka, na to, czego nigdy nie grali. Chcą się sprawdzić i w tym gatunku, więc dajmy im tę szansę. Dlatego też otrzymali ode mnie wysoką ocenę, bo aż 7.

Nikt nigdy nie powtórzy tego, co było do "Black album" włącznie, bo tego nie da się powtórzyć.

Nie wiem jak Wy, drodzy czytelnicy, ale ja z wielkim zaciekawieniem i chęcią posłuchania hard-rocka w najlepszym wydaniu, czekam na następną płytę tak kontrowersyjnego zespołu, jak METALLICA.