zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 21 listopada 2024

recenzja: Metallica "Metallica: Through The Never"

19.10.2013  autor: Mikele Janicjusz
okładka płyty
Nazwa zespołu: Metallica
Tytuł płyty: "Metallica: Through The Never"
Utwory: The Ecstasy Of Gold; Creeping Death; For Whom The Bell Tolls; Fuel; Ride The Lightning; One; The Memory Remains; Wherever I May Roam; Cyanide; ...And Justice For All; Master Of Puppets; Battery; Nothing Else Matters; Enter Sandman; Hit The Lights; Orion
Wykonawcy: James Hetfield - wokal, gitara rytmiczna; Rob Trujillo - gitara basowa; Kirk Hammett - gitara; Lars Ulrich - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Blackened Recordings
Premiera: 2013
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

Na początek postawię tezę, z którą można się zgodzić lub nie (ale lepiej tak), że Metallica jest obecnie największym zespołem świata. Celowo nie używam tu sformułowania "najlepszy", bo to odczucie subiektywne i gdy ktoś powie, że dla niego najlepszą kapelą ever jest DJ Czopek, to będzie jego racja. Nie mówię również, że Metallica to najbardziej widowiskowy zespół, bo jest nim AC/DC, ani najgłośniejszy, bo jest nim Motorhead, ani najbardziej gitarowy, bo jest nim Iron Maiden, ani najbardziej demoniczny, bo jest nim Mercyful Fate, ani najbardziej zakochany w swojej osobie, bo jest nim Manowar, ani najbardziej jajcarski, bo jest nim Helloween, ani najbardziej obrazoburczy, bo jest nim Slayer, ani najbardziej poprzebierany, bo jest nim Slipknot, ani najbardziej wpływowy, bo jest nim Black Sabbath. Ja tylko mówię, że Metallica jest największa i by nie były to tylko czcze słowa, podam argumenty. Metallikę zna każdy - Metallica wkroczyła tam, gdzie inne zespoły metalowe nie dały rady. Metallica jest najszerzej komentowanym zespołem na świecie i nawet ci, którzy uważają, że Metallica skończyła się na "The Yellow Submarine", to wiedzą za co ją krytykują, czyli wiedzą o wynalazkach typu "Load" (1996), "St. Anger" (2003) czy "Lulu" (2011). No właśnie, nawet te "nietrafione" albumy są na swój sposób przełomowe, bo Metallica to jedyny zespół na świecie, który nie nagrał dwóch takich samych płyt. Zawsze byli o krok przed konkurencją, a przede wszystkim mieli odwagę postawić na szali swój autorytet i nagrywać płyty przełomowe. Czy wybitne? To kwestia dyskusji. Zapewne znajdą się tacy, którzy będą chcieli błysnąć wyświechtaną formułą, że Lars nie umie grać na perce, a James zamiast śpiewać beczy jak baran. Jak widać w heavy metalu te niedostatki nie przeszkadzają, by podpisać się pod dziełami tej miary, co "Master Of Puppets" czy "Ride The Lightning". Wcale nie jestem bezkrytycznym piewcą talentu Metalliki, tak jak większość fanów przeżyłem rozczarowanie ostatnimi płytami, poczułem się oszukany, ale po głębszym przemyśleniu uważam, że kapela podążyła właściwą drogą. Bo to ich twórcze zapędy, a nie nasze pretensje są siłą napędową największego zespołu na świecie.

Utwierdza mnie w tym przekonaniu także najnowszy film, a właściwie koncert Metalliki, zatytułowany "Metallica: Through The Never". Ile bowiem zespołów poważyłoby się na takie przedsięwzięcie, by puścić do kin koncert - i to nie jakiś tam przypadkowo nagrany, lecz zrealizowany specjalnie na potrzeby filmu? Idąc do kina spodziewałem się raczej filmu fabularnego z Metalliką w tle, a okazało się, że to koncert Metalliki z ledwie zarysowaną opowieścią. Inaczej mówiąc, dostajemy do obejrzenia mega teledysk z koncertu, gdzie występ przeplata niesamowita historia członka ekipy technicznej. Nie będę wnikał w to, że jest to skok na kasę, będący zapewne rezultatem genialnego zmysłu ekonomicznego Larsa Ulricha. Już samo widowisko było pewnie biletowane i to za niemałą forsę, a dodatkowo można było sięgnąć po wpływy z dystrybucji obrazu w kinach. Obraz wyreżyserował Nimród Antal według scenariusza własnego oraz pomysłów przyniesionych przez członków zespołu. Reżyser znany był do tej pory z filmów "Kontrolerzy" i "Predators". Realizacja widowiska muzycznego to jednak zupełnie inne wyzwanie i trzeba przyznać, że Antal poradził sobie z nim bardzo dobrze. To znaczy koncert ogląda się jak... film akcji. To pewnie kwestia montażu, niemniej cały czas widzowi towarzyszy napięcie, że zaraz coś się zdarzy, że przerwana zostanie granica między sceną a widownią. Oczywiście nic takiego nie następuje, ale to dopiero uświadamiamy sobie przy napisach końcowych.

Film rozpoczyna się taką oto sekwencją: pod halę koncertową podjeżdża heavymetalowy samochód - no wiecie: czaszka w miejsce znaczka firmowego, dymiący benzyniak z zaniedbanym lakierem itd. Wysiada z niego okrutny metal, który wrzeszczy na całe gardło: "Metallica, kurwa. Pierwszy wchodzę, ostatni wychodzę". Mija go na deskorolce młody człowiek (Dane DeHaan), też poubierany w skóry, który również przyszedł na koncert, ale raczej w roli zaopatrzeniowca. Wchodzi, by tuż po rozpoczęciu otrzymać zadanie do wykonania. Nie wygląda na zadowolonego, lecz idzie, gdyż z tym wiąże się jego wynagrodzenie. Bierze ze sobą kanister i wsiada do swego zdezelowanego dostawczaka, by ruszyć pod podany adres. Zanim włączy silnik, wyciśnie z opakowania tajemniczą tabletkę w kolorze pomarańczowo-niebieskim. I od tej chwili zaczną się jego kłopoty. Nie chcę dalej zdradzać fabuły, w każdym razie początkowo miasto, przez które przemierza, wydaje się zupełnie wymarłe. Ale potem trafia w środek anarchistycznych zamieszek, z których teoretycznie nikt żywy wyjść nie mógł.

Jako że film przypomina jeden długi teledysk, to muzyka Metalliki współgra z wątkami fabularnymi: na przykład gdy bohater chwyta kanister benzyny, zespół intonuje akurat piosenkę "Fuel", wypadek samochodowy poprzedzony zostaje kanonadą artyleryjską, a gdy kamera robi najazd na poszkodowanych, rozpoczyna się "One", wędrującemu wśród powieszonych na latarniach trupów chłopakowi zespół przygrywa "...And Justice For All". Ot taka metallikowa symbolika.

Film czy też koncert pozostawia pewien niedosyt. I nie chodzi wcale o to, że nie dowiadujemy się, po co wędrował grany przez DeHaana młodzian przez pogrążone w zamieszkach miasto. Nieistotne jest to, co zawierała torba znaleziona na pace ciężarówki. Niedosyt polega na tym, że koncert kończy się dość nieoczekiwanie. "Jak to", pytasz sam siebie, "nie będzie już nic więcej?". Z drugiej strony dostaliśmy widowisko, jakiego pewnie nikt z nas nie doświadczył na żywo: było krzesło elektryczne w "Ride The Lightning", które iskrzyło wyładowaniami elektrycznymi, były telebimy w kształcie trumny podczas "One", było cmentarzysko na "Master Of Puppets", była monumentalna destrukcja sceny podczas "Enter Sandman", była też fantastyczna interakcja z fanami przy "The Memory Remains". Największe jednak wrażenie zrobiła na mnie konstrukcja pomnika sprawiedliwości, która w pewnym momencie rozpadła się na kawałki. Niewiele rzeczy jest w stanie mnie zadziwić, ale ta projekcja w 3D dosłownie mnie zachwyciła. Nie wiem, czy widziałem lepsze widowisko sygnowane przez Amerykanów, ale na pewno widziałem takie, w którym furia mieszała się z nutami lepiej niż paliwo w baku bolidu F1. Metallica zagrała przede wszystkim utwory z pierwszych pięciu płyt. Tak więc nawet jeśli komuś nie będzie podobał się film, to przynajmniej posłucha dobrej muzyki.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Metallica "Metallica: Through The Never"
Nygma2 (gość, IP: 83.27.137.*), 2017-05-18 09:40:45 | odpowiedz | zgłoś
czemu porównujecie iron do metalliki? przecież to dwa zupełnie inne zespoły,jeden to klasyka heavy metalu,a drugi to jeden wielki bankomat poza tempem,brak talentu i szacunku do ludzi i fanów.i jeszcze guns n roses? co ma piernik do wiatraka?
re: Metallica "Metallica: Through The Never"
The Red Eddie (gość, IP: 79.191.101.*), 2017-05-17 23:03:32 | odpowiedz | zgłoś
To Maiden jest najbardziej widowiskowe. Spójrzcie na ich scenę, zaczęcie koncertów. Eddie wchodzi na scenę i jest poza nią. Bruce ubiera stroje maski adekwatne do kawałków. Za sceną są tapety z różnymi Eddimi. U AC/DC tło się nie zmienia, a Brian czy Axel nie zmienają ubioru w trakcie koncertu. W Maiden nawet na podłożu jest adekwatny do promowanej płyty, czy klimatu koncertu klimat. Ale AC/DC i tak pozdziwiam.
re: Metallica "Metallica: Through The Never"
jarondo (gość, IP: 217.171.54.*), 2013-11-03 16:56:26 | odpowiedz | zgłoś
Tajemnicza torba nie jest tajemnicza, skoro grają oni Orion bez udziału publiki, z torbą na scenie. Chłopak-kurier w pigułce dostał 30 lat działalności Metalliki. A Metallica, grała, gra i grać będzie. Bo są mocniejsi niż najbardziej zahartowana stal. Ostatnimi laty wątpiłem w ich artystyczną szczerość. Widziałem w Metallice starych, znudzonych sobą i swoją muzyką muzyków, którym nie do końca pasuje to, że na koncertach ludzie wolą słuchać kawałki z ich starych płyt a już niekoniecznie z nowszych. Teraz, paradoksalnie w tym komercyjnym widowisku przekonali mnie do siebie i zyskali mój szacun, który miałem od lat 25, ale ostatnio jakoś bardziej w zawieszeniu. Po prostu: Metallica rulez!
re: Metallica "Metallica: Through The Never"
Mikele (gość, IP: 192.168.7.*), 2013-10-29 13:31:42 | odpowiedz | zgłoś
Tak właśnie myślałem: temperatura tych dyskusji sięga jakichś skrajnych wartości. Czy gdyby Metallica nie była największym zespołem świata, to czy ktoś wyżywałby się na zespole, który ostatnie ważne dokonania miał ponad 20 lat temu? Czy inne zespoły wzbudzają takie emocje? Nie, ponieważ ukochaliśmy Metallicę bardziej niż inne nacje i bardzo cierpimy, że nie jest to już ten zespół, co kiedyś. Gdybym napisał o AC/DC lub Black Sabbath podobny tekst, to z opcji "dodaj swój komentarz" skorzystałoby jedynie kilku śmiałków. Przy Metallice mało kto może się powstrzymać przed wylewaniem pomyj lub stawianiu pomników. W jednym tylko przeholowałem: ocena powinna wynieść 7 (tak na chłodno analizując). Co nie zmiena w żaden sposób faktu, że film jest całkiem fajny.
re: Metallica "Metallica: Through The Never"
pawel100
pawel100 (wyślij pw), 2013-10-29 11:49:57 | odpowiedz | zgłoś
Illud Divinum Insanus też ?
re: Metallica "Metallica: Through The Never"
vonsmroden
vonsmroden (wyślij pw), 2013-10-29 01:43:50 | odpowiedz | zgłoś
Jezu i o co ta cała egzaltacja, wiadomo od zawsze, że metaliki i gansów to słuchały same cipki. Prawdziwi faceci słuchali morbid angel i slayera!!!
re: Metallica "Metallica: Through The Never"
Megakruk
Megakruk (wyślij pw), 2013-10-29 05:43:52 | odpowiedz | zgłoś
Tam ma legion qoorva!!!
re: Metallica "Metallica: Through The Never"
pawel100
pawel100 (wyślij pw), 2013-10-28 19:40:58 | odpowiedz | zgłoś
u nas to już modne że zespoły które osiągnęły sukces są besztane to spotkało również behemotha i vadera trzeba się przyzwyczaić
re: Metallica "Metallica: Through The Never"
Megakruk
Megakruk (wyślij pw), 2013-11-03 13:57:49 | odpowiedz | zgłoś
qrva, kiedy to było, Metallikę jebano przed 95 kiedy Vader wydał De Profundis, jedyny powód do jebania to nie sukces, tylko chujowa muzyka, i jakieś gównopodobne projekty, miast kolejnej płyty. Wypierdalać. Czy ja nie staję się monotematyczny?
re: Metallica "Metallica: Through The Never"
wac
wac (wyślij pw), 2013-11-03 17:41:01 | odpowiedz | zgłoś
zawsze byłeś! sad but trueeeeaah!
« Nowsze
1

Oceń płytę:

Aktualna ocena (134 głosy):

 
 
55%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?