- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Metallica "Garage Inc."
No dobra... zaczęło się to, kiedy kupiłam "Load". Pomyślałam sobie "no cóż, wpadka może się trafić każdemu... trudno" i odłożyłam kasete na półkę. Po wysłuchaniu "Reload" stwierdziłam: "oj chłopaki, coś z wami niedobrze! Trza się zabrać do roboty!". Teraz wyszło "Garage Inc". Zastanawiałam się, czy mam to kupić, ale po usłyszeniu kilku kawałków w radiu, stwierdziłam, że chyba jednak w tę płytkę zainwestuję... I DOBRZE!!! Jest to dwypłytowy album, podzielony tematycznie. Część pierwsza to całą pierwsza płyta, wyłącznie nowe covery. Osobiście uważam, że (poza jednym wybrykiem...) jest świetna. Generalnie powrót do starych klimatów, ale z naleciałościami z ostatnich produkcji. Dobra, co ja się będę rozwodzić...
Free Speech For The Dumb (Discharge)
Brzmienie śmietnikowe... stare... wytarte... thrashowe jak diabli! Wałek jest dość toporny, ale wybitnie w stylu starej Metalliki.
It's Electric (Diamond Head)
Podobnie... nie ma to jak stare brzmienie. Nie wiem czemu ten kawałek kojarzy mi się z Megadeth...???
Sabbra Cadabra (Black Sabbath)
Połączenie starego stylu z nowym... Brzmi bardziej rockowo niż metalowo, ale ma świetny klimat... wprowadza w lata 70-te. No, ale w końcu to kawałek Sabbathów, więc jaki to by mogło mieć klimat... :)
Turn The Page (Bob Seger)
Balladka, która od razu wskoczyła na dość wysoką pozycję w rankingu ulubionych ballad. Jeśli komuś się podobało "Unforgiven 2", to to też mu się bedzie podobać. Ma świetny klimat no i trochę przesteru (yeah!), chociaż jest troszeczkę dosmakowana country...
Die, Die My Darling (Misfits)
Aauuuuuu!!! genialne, ge-nial-ne!!! Ten kawałek mnie zabił. Chyba jest najbardziej wyjebisty na tym albumie, w starym klimacie, a zastanawiam się poważnie, czy właśnie nie staje się moim ulubionym (zaraz po "Am I Evil" hehe) coverem Metalliki. Szkoda, że taki krótki...
Loverman (Nick Cave & The Bad Seeds)
No tak... jeśli to jest Cave'a to jakie mogłoby być? Oczywiście - demoniczne, dramatyczne i ahhhh kurwa ciężkie jak diabli! I pozytywnie dłuuugie (7'50). Możnaby porównać do "For Whom The Bell Tolls".
Mercyful Fate (no, chyba wiadomo...)
Yeah! Old Metallica Strikes Back!!! Połączone kilka kawałków MF, zagrane mocno, tak jak kiedyś grała moja ukochana kapela. Mnóstwo czadowych riffów. Po którymś przesłuchaniu zaczyna się być uzależnionym... Zreszta jest na to czas, bo to też diabelnie długi medley (11'10)
Astronomy (Blue Oyster Cult)
Następny zabijający utwór. Niesamowicie klimatyczny, wspaniale wyważony, w stylu... o rety trudno powiedzieć. W każdym razie nie zrażajcie się początkiem do tego kawałka (dla ciekawskich - wstęp w stylu country), bo ciąg dalszy jest kapitalny. Heh, uwielbiam ballady z przesterem.
Whiskey In The Jar (Thin Lizzy)
Mam uczucie deja-vu... no tak dopisek w nawiasie (trad.)... już się nie dziwię, że ten utwór kojarzy mi się z szantami i muzyką irlandzką. Muszę powiedzieć, że wypadł bardzo fajnie. Jest melodyjny i łatwo wpada w ucho. Może nie nadaje się do hedbandziku, ale słucha się go wspaniale.
Tuesday's Gone (Lynyrd Skynyrd)
Nie... Ja nie mam siły, żeby colkolwiek napisać o tej piosence... Może tylko radę dam wszystkim, którzy lubią wywalać płyty ponieważ nie podoba im się jeden kawałek... NIE SŁUCHAJCIE TRACKA NR. 10!!! Bo znienawidzicie Metallikę do reszty... To jest country w najczystszym wydaniu... jak to ktoś ładnie określił "country bez rocka"... Potwornie smętne i jeszcze w dodatku długie.
The More I See (Discharge)
Uffff koniec 10-tki. Powrót do czaaaadu!!! Co prawda gitary mogłyby być ostrzej nagrane, bo brzmią trochę zbyt delikatnie, ale ogólnie jest to świetny kawałek w starym stylu. Aha, no i z niespodzianką. Nie wyłączajcie odtwarzacza od razu!
To była pierwsza płytka. Druga to zbiór starych coverów znanych w większości chyba każdemu, kto słucha metalu. Także dzieli się tematycznie.
Garage Days Re-Revisited '87, czyli takie hiciory jak:
Helpless (Diamond Head)
The Small Hours (Holocaust)
The Wait (Killing Joke)
Crash Course In Brain Surgery (Budgie)
Last Caress/Green Hell (Misfits)
Garage Days Revisited '84... mhmm smakołyk, Burton na basie:
Am I Evil (Diamond Head)
Blitzkrieg (Blitzkrieg)
B-Sides & One-Offs '88-'91 - ooo tu też sa fajowe rzeczy:
Breadfan (Budgie)
The Prince (Diamond Head)
Jest hehehe świetny, jeśli ktoś jeszcze go nie słyszał to polecam.
Stone Cold Crazy (Queen)
Fajowy, czadowy, szybki i metallikowy, extra!
So What (Anti-Nowhere Ligue)
Jeden z moich ulubionych coverów. Jest taki... totalnie olewający
wszystko i wszystkich, yeah!
Killing Time (Sweet Savage)
Też mi się podoba. Generalnie na temat tych ostatnich kawałków,
nie będę się wypowiadać, bo już to robiłam. Przeczytajcie
sobie recenzję "Garage Days Pt. II".
Motorheadache '95 - podtytuł tej części mówi sam za siebie...
Overkill
Damage Case
Stone Dead Forever
Too Late Too Late
Te covery nie należą do moich ulubionych, ale są spoko. Wiadomo - stare :) Chociaż... właśnie słucham ich chyba dziesiąty raz pod rząd i stwierdzam, że jednak są extra. Motorhead ma świetny klimat.
No dobra, co jeszcze można o tej płycie (dwóch) powiedzieć... Książeczka ma 32 strony (sic!) z historią coverów i zdjęciami. Jak zwykle nie ma textów... ale trudno, przeżyjemy... Cóż ten album chyba długo nie opuści mojej wieży... a zwłaszcza pierwsza część. Polecam wszystkim maniakom, ale też tym, którzy tęsknią za starą Metallicą. No i miejmy nadzieję, że następny album (podobno dopiero w 2000) będzie powrotem do Metalliki sprzed Czarnej.
Ale i tak Garage bym nie dał więcej niż 7 no może 7+ :)
Od bandu, który nagrywał różnorodne płyty,
tak dobre, że czasami trudno określić, która jest lepsza, wymaga się, by dodali coś od siebie do coverów. Covery bywają lepsze od oryginałów.
Trochę śmiać mi się chce podniecaniem się coverowym Lovermanem Cave'a - któy akurat jest gniotem w wykonaniu Metallicy w stosunku do rzeczywiście genialnego ale oryginału.
Wykonanie Metallicy jest poprostu nędzne, kompletnie pozbawione mroku i tego kliamtu a albumów Cave'a.
Posłuchaj se laska oryginału to odpadniesz albo poprostu nie zrozumiesz geniuszu twóczości cavea bo to zdecydowanie dużo trudniejsza i bardziej wyrafinowana muza w stosunku do bandu Metallica.
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Iron Maiden "The Number of the Beast"
- autor: Tomasz "YtseMan" Wącławski
Opeth "Blackwater Park"
- autor: Zbyszek "Mars" Miszewski
- autor: Michu
- autor: Margaret
- autor: Arhaathu
The Dillinger Escape Plan "Ire Works"
- autor: Ugluk
Guns N' Roses "Appetite For Destruction"
- autor: Elwood
Acid Drinkers "Verses of Steel"
- autor: Lubek
- autor: don Corpseone