zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku środa, 4 grudnia 2024

recenzja: Metallica "Death Magnetic"

5.10.2008  autor: Ugluk
okładka płyty
Nazwa zespołu: Metallica
Tytuł płyty: "Death Magnetic"
Utwory: That Was Just Your Life; The End Of The Line; Broken, Beat & Scarred; The Day That Never Comes; All Nightmare Long; Cyanide; The Unforgiven III; The Judas Kiss; Suicide & Redemption; My Apocalypse
Wykonawcy: Rob Trujillo - gitara basowa; Lars Ulrich - instrumenty perkusyjne; Kirk Hammett - gitara; James Hetfield - wokal, gitara
Wydawcy: Universal Music Polska, Warner Bros.
Premiera: 15.09.2008
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

Nie jest łatwo recenzować długo oczekiwany album ulubionego zespołu. Wielkie oczekiwania, emocje, jakiegoś rodzaju utożsamianie się z muzykami kapeli... W końcu jednak nadszedł ten dzień, w którym przychodzi mi napisać o nienawidzonym i kochanym przez rzesze zespole Metallica.

Jak zwykle nie obyło się bez wielkiego szumu. O powrotach zespołu do korzeni mówiło się już przy okazji premiery kontrowersyjnego "St. Anger". Wszyscy wiemy jak się to skończyło - niezależnie od tego, jakie opinie zebrał materiał, nie był to w żadnym stopniu powrót do grania thrash metalu, do pisania epickich kompozycji. Czy "Death Magnetic" można takim powrotem nazwać? Niech każdy odpowie na to pytanie we własnym zakresie. Moja opinia nie jest jednoznaczna.

Tak - mamy tutaj do czynienia z mnóstwem nawiązań do klasycznych pozycji w dyskografii. Przede wszystkim układ piosenek na albumie. Otwierający "That Was Just Your Life" to uderzenie kojarzące się w dużej mierze z "...And Justice For All", galopada, mnóstwo stricte metalowych riffów i agresywne wokale. Jest instrumental (o nim trochę później), który przechodzi ostatecznie w szybkie i thrashowe "My Apocalypse" - kolejne nawiązanie do chociażby "Dyers Eve". Jest w końcu ballada "The Day That Never Comes", która została zaaranżowana w stylistyce "One" (a więc spokojny, liryczny początek, a następnie rozkręcająca się maszyneria i gonitwa riffów).

Dlaczego więc nie? Co przeszkadza mi w stuprocentowej deklaracji, że Metallica wróciła na tor wyznaczany w latach 80? Otóż jest na "Death Magnetic" całe zatrzęsienie rockowych wpływów, których Metallica się już nigdy nie pozbędzie. Całe mnóstwo przebojowych refrenów, specyficzna (nienawidzona przez wielu, przez innych kochana) maniera wokalna Hetfielda. Nie będę ukrywał, że jestem wielkim fanem nie tylko epickich kolosów jak "Master of Puppets", ale również eksperymentów rockowych tych panów z San Francisco. Swojego rodzaju fuzja "nowego" ze "starym" przypadła mi więc do gustu.

To, co najbardziej cieszy, to jednak świeżość i dynamika, jaka bije od "Death Magnetic". Metallica AD 2008 nie gra muzyki prostej ani też takiej, którą już poznano wzdłuż i wszerz. Mój ulubiony na krążku "All Nightmare Long" to dość połamana kompozycja, kipiąca wprost rockowym feelingiem, a jednak podana w bardzo metalowym sosie. Nie twierdzę, że wszyscy sceptycy nagle powrócą do słuchania swoich herosów z młodości. Ale nie wątpię również, że przynajmniej jakaś część z nich będzie usatysfakcjonowana (wnioskując po odzewie w internecie - nie jestem daleki od prawdy).

Kontrowersje wzbudziła obecność trzeciej już części słynnego "The Unforgiven". Sam utwór z pewnością nie rozwieje wszystkich wątpliwości słuchaczy. Mnie osobiście "The Unforgiven III" przekonał, poruszył, ładunek emocjonalny w tym kawałku jest nie do opisania. Nie powalił mnie natomiast na kolana instrumentalny utwór "Suicide & Redemption". Nie dlatego, że jest on zupełnie inny od świetnego "The Call of Ktulu". Uważam, że jest po prostu za długi. Zawarto w nim wiele świetnych, rozkręcających się motywów, wspaniałe solówki, za dużo tu jednak w moim odczuciu mozolnych, ciężkich riffów, które mogą znużyć słuchacza. Ogólne odczucie mimo wszystko pozytywne, ale bez "kolan".

Nie brakuje na płycie istnej szkoły riffów. Pojawiły się dialogi gitar rodem z Thin Lizzy. Powróciły również gitarowe solówki. Kirk Hammett może być z siebie zadowolony. Spuszczony ze smyczy szaleje i wychodzi z siebie. Nie zawsze się to udaje - za dużo tu dążenia do ultra-szybkości (z dużą dawką wah-wah), ale w pewnych momentach łapałem się za głowę: "O cholera, to było mocne". To, co mogę ponadto zarzucić płycie, to zbyt głośna produkcja. W dobie dążenia do absolutnie stuprocentowego wykorzystania możliwości brzmieniowych ktoś tu przesadził. W kilku momentach dźwięk przesterowuje się, głośniki brzęczą, takich efektów specjalnych nie powinni dopuszczać panowie masterujący materiał. To, czego życzyłbym sobie więcej w przyszłości, to gitara basowa. Rob Trujillo to absolutny gigant, zarówno jeśli chodzi o technikę, jak i groove. Oczywiście na "Death Magnetic" nie ma mowy o powtórce z "Justice", bas jest słyszalny, ale momentami zlewa się z resztą, przed szereg wybija się tylko kilkukrotnie. Liczę na jeszcze większe wpływy tego wesołego muzyka w przyszłości.

Ogółem jednak "Death Magnetic" to cholernie spójny album i mimo długości trzyma w napięciu. Wszelkie minusy znikają w obliczu ogólnego wrażenia. Nie zgodzę się, że Metallica wypaliła się kompozycyjnie. To, co najwspanialsze na krążku, to znaczny wzrost jego wartości w miarę zapoznawania się. Mimo bardzo dobrego pierwszego wrażenia odkrywam tę płytę przy każdym kolejnym odtworzeniu. Zero znudzenia. Bardzo pozytywna (mimo ponurej tematyki) pozycja w dyskografii Metalliki.

Na koniec dodam jeszcze, że jeśli zastanawiacie się nad zakupem albumu - warto wybrać wersję "pełną", z genialnym artworkiem. Metallica przedstawiła tu absolutnie najwyższą klasę, intrygujący koncept z wyciętą w środku mogiłą i doskonałymi zdjęciami na każdej stronie książeczki.

Komentarze
Dodaj komentarz »
ta płyta to porażka
AntyPIS (gość, IP: 85.222.120.*), 2008-10-09 10:09:36 | odpowiedz | zgłoś
przecież tego nie idzie słuchać. Wieje nudą z głośników na kilometr. Nuda, nuda, nuda i jeszcze raz nuda.
Poza tym Ulrich mógłby się w końcu nauczyć grać na tej perkusji. Kurde... dwadzieścia parę lat wali w gary i dokładnie cały czas tak samo. Zero rozwoju. To jakiś żart jest...
Słabo
Rav79
Rav79 (wyślij pw), 2008-10-08 21:56:42 | odpowiedz | zgłoś
Czekałem na tą płytę i ...lipa!
Takiego słabiaka nie słyszałem już dawno. Posłuchałem tej płyty kilka razy bo znajomi się podniecali. Utwory za dlugie, wielki chaos a solówki były lepsze na Kill Em' All... Poza tym brzminie spierdzielone na maxa...
Swietna plyta
Ender (gość, IP: 87.207.202.*), 2008-10-07 20:07:58 | odpowiedz | zgłoś
Najlepszy material od czasow Czarnego Albumu a moze i ...And Justice For All. W koncu Metallica przestala starac sie grac jak Danzig i COC i brzmi jak Metallica.

Zarzuty ze material brzmi wtornie sa smieszne. Jezeli cokolwiek to dawno nie brzmieli tak swiezo. Zawsze cenilem ten zespol za polaczenie muzycznej dostepnosci i energii i Death Magnetic jest powrotem do starych dobrych czasow w tym wzgledzie. Drugi w kolejnosci riff do Broken Beat And Scarred to niewykluczone ze jeden z najlepszych riffow jakie slyszalem w tym roku :)

Jedyna za to powazna wada jest skopany miks. Ktos ostro przesadzil z limiterem i brzmienie jest przekompresowane, brzmi to fatalnie :\ Ale coz przynajmniej material nadrabia.
To jak w końcu?
Tommy (gość, IP: 83.31.211.*), 2008-10-06 22:07:12 | odpowiedz | zgłoś
Generalnie jeszcze sie taki nie narodził, który każdemu by dogodził. Jeśli nagrywali płyty skrajnie odmienne od swoich klasyków - źle, wstrętnie, brak szatana. Nagrali po tylu latach materiał inspirowany silnie starszymi dokonaniami - źle, wtórnie. Moim zdaniem wtórnie nie jest, takie kawałki jak The Judas Kiss, All Nightmare Long to absolutne nowum dla tego zespołu, trudno znaleźć im odpowiedniki w dyskografii. Jest większa motoryka.
A to na ile punktów zasługuje dany materiał, to każdego osobista kwestia, dla jednego 1 dla drugiego 666.
gdzieś to już raz słyszałem ???
krzemo (gość, IP: 213.158.196.*), 2008-10-06 21:42:32 | odpowiedz | zgłoś
takie komentarze mogą budzić śmiech na twarzy :) i co z tego, że to już było ble ble itd. ważne, że jest takie jak byc powinno. a maniera powtarzania się i czerpania ze swoich dokonań to nie tylko wyłączność Mety. Slay robi to do bólu, bardzo przewidywalnie na każdej kolejnej płycie i co z tego ??? nic, robi to dobrze, więc niech robi. o Motorhead nie wspomnę. każda plyta taka sama i o tym samym :) od ponad trzech dyszek :)
kiedy ze sceny zejść...
Vramin (gość, IP: 83.24.17.*), 2008-10-06 21:11:53 | odpowiedz | zgłoś
Czekałem na album... jak wszyscy. przesłuchałem, raz... byłem zły. Drugi... byłem wkur... trzeci i czuje że panowie z M mnie oszukali. Album nic nowego, acz starego... pomieszane JfA z MoP.
Wielkie rozczarowanie. Posłuchać można - kupić ? Posłuchaj u kumpla - reszte wydajcie na piwo.
Ocena 5/10
10/10 ???
aaaaa (gość, IP: 195.187.79.*), 2008-10-06 20:54:12 | odpowiedz | zgłoś
mam wrażenie że nie słuchaliśmy tej samej płyty... 10/10? DM zasługuje na co najwyżej przeciętną ocenę. Dlaczego? Bo jest wtórna, bo jest za długa i nużąca, bo jest "kwadratowa", bo nie ma szatana, nie ma porządnego wykurwu, bo ma straszne brzmienie... można tak w kółko...
"gdzies to juz slyszalem"
khorne (gość, IP: 77.236.15.*), 2008-10-06 19:39:46 | odpowiedz | zgłoś
Nie chce oceniac czy plyta jest dobra, czy nie bo to kwestia gustu. Mnie nawet sie spodobala, ale ciagle mam wrazenie, ze "gdzies to juz slyszalem". Czasem sie zastanawiam, czy konkretny kawalek nie jest koncepcyjnie wzorowany na innym nagranym duzo wczesniej. Mam wrazenie, ze tym razem Metallica, chciala sie spodobac wiekszosci osob nagrywajac kawalki, ktore sa brzemieniowo zaczerpniete po trochu z kazdej plyty. Nie mam tu jednak na mysli wlasnego stylu, ktory niewatpliwie Metallika posiada, ale to, ze czasem mozna wrecz bez pomylki podac w jakim konkretnie utworze zagrali podobnie.
Czemu 10/10?
Let (gość, IP: 83.27.144.*), 2008-10-06 12:03:12 | odpowiedz | zgłoś
Wszystko pięknie, ale czemu 10/10? Autor ma zastrzeżenia do S&R, trochę do brzmienia. IMO 10 to dzieło skończone, bez minusów.
Poza tym - sama recenzja, to nie recenzja tylko bardziej felieton o DM - za mało tu kwintesencji recenzji, czyli pisania o samej muzyce.
Dla mnie ten album to mocne 9/10, ale w wersji z GHIII. Oryginał oceniam na 7/10 - brzmienie strasznie niszczy ten materiał.
re: Czemu 10/10?
Ugluk (gość, IP: 89.171.108.*), 2008-10-06 13:53:09 | odpowiedz | zgłoś
Witam. Tak jak zaznaczyłem w recenzji wymienione przeze mnie wady i niedostatki materiału, znikają (w moim odczuciu) przy ogólnych jego walorach. Domyslam się, że dla wielu ocena 10 to już oznaka jakiegoś absolutu. Dla mnie to tylko określenie się, że płyta mnie rozbroiła, zachwyciła, rozgniotła, jak żadna inna w tym roku. To subiektywna ocena i każdy wyceni sobie DM inaczej. Czekałem na ten materiał 5 lat i jestem z niego na dobrą sprawę w pełni zadowolony.

Co do formy tekstu nie będę się spierał - to Twoje prawo do oceniania go. Podzieliłem się odczuciami na temat danego albumu, tak jak zawsze to robię.
...
16
Starsze »