- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Meshuggah "ObZen"
Po długim okresie zaskakiwania swoimi muzycznymi eksperymentami, Meshuggah tym razem zaskakuje nas, serwując płytę niespodziewanie prostą. Tak przynajmniej po kilku pierwszych przesłuchaniach może się zdawać.
Otwierający album utwór "Combustion" na pewno potwierdza tę tezę: szybko, na cztery, z niemalże punkową perkusją - czegoś takiego raczej nikt się nie spodziewał. Dalej jest już bardziej typowo, przynajmniej jak dla tego zespołu. Obowiązkowe polirytmiczne zawiłości są mocniej wyeksponowane, pojawiają się też wyciszone instrumentalne fragmenty, ale i tak ogólne wrażenie jest często bliskie ścianie dźwięku. Właśnie ta intensywność muzyki, w połączeniu z mało selektywną produkcją powoduje, że płytę odbiera się jako zbitą homogeniczną masę. W przypadku tak pełnych rytmicznych smaczków kompozycji, działa to mocno na ich niekorzyść i "ObZen" mimowolnie jawi się jako monotonne i mało urozmaicone.
Produkcja jest chyba zresztą najgorszą stroną tego wydawnictwa, bębny brzmią strasznie sterylnie i nienaturalnie, a całość jest nieprzyjemnie zbita i przepompowana. Mimo, że w utworach pojawiają się wspominane przeze mnie charakterystyczne dla Szwedów wyciszenia w stylu znanym z poprzednich płyt, brakuje w nich tej przestrzeni, którą dało się odczuć na "Nothing" czy "Catch 33". "ObZen", paradoksalnie, wydaje się więc z jednej strony zbyt prosty i jednostajny, a z drugiej - trudny w odbiorze. Dotarcie do jego drugiego dna wymaga pewnej wytrwałości, a nagroda nie wydaje się być proporcjonalna do wysiłku. Są tu jak dla mnie tylko dwa naprawdę ciekawe utwory ("Combustion", "Dancers to a Discordant System") i trzy dobre, choć zachowawcze ("Electric Red", "Bleed", "Lethargica"). Reszta to wprawdzie też przyzwoite kompozycje, ale niczym szczególnym się nie wyróżniające i raczej wtórne.
Choć po tym podsumowaniu, może się to wydać dziwne, uważam, że "ObZen" to niezła płyta, w jakimś sensie rozwijająca i wzbogacająca charakterystyczny styl Meshuggah. Może nie jest to dzieło na miarę "Nothing", ani też ten kierunek rozwoju nie wydaje mi się szczególnie trafiony, ale i tak można tej płyty z przyjemnością posłuchać. Zwłaszcza, że dobrze się zaczyna i kończy, więc wrażenie pozostawia miłe.
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk
Acid Drinkers "Verses of Steel"
- autor: Lubek
- autor: don Corpseone
Sepultura "Dante XXI"
- autor: Ugluk