zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

recenzja: Mercyful Fate "Don't Break The Oath"

27.10.2000  autor: szalony KaPelusznik
okładka płyty
Nazwa zespołu: Mercyful Fate
Tytuł płyty: "Don't Break The Oath"
Wydawcy: Roadster Music, Roadrunner Records
Premiera: 1984
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 9

Wykopałem Mercyful Fate. Kupiłem go stosunkowo niedawno, ale materiał ma już 16 lat... To kupa czasu w światku muzycznym, a mimo wszystko "Don't break the oath" trzyma się dobrze. Ale zacznijmy od początku.

Mercyful Fate chyba wszyscy znają. Pomalowane gęby, King Diamond na wokalu i gigantyczna porcja klimatu. Pomalowane gęby można by uznać za początki blackowego malowania się, ale jednak Mercyfule robili i robią to z nieodłącznym stylem i smakiem. Wokal Kinga Diamonda jest niepowtarzalny - zazwyczaj wyciągający jakieś dwie oktawy wyżej niż przeciętny heavy-metalowy wokalista, a gdy już śpiewa normalnie, w jego głosie słychać taką dawkę depresyjnych emocji, że słuchacz sam roni łzy. O tym wokalu nie da się pisać - to trzeba usłyszeć. W pierwszym momencie słuchacz (lub oczywiście słuchaczka ;) staje jak wryty i sprawdza, czy mu się kaseta do walkmana nie wciąga. Potem drapie się w łepetynę i czuje coraz większe przerażenie. Po chwili jednak zaczyna się śmiać - i tu następuje najważniejszy moment... Czy przyjmie ten wokal, czy będzie się z niego śmiał... Bo przyznać trzeba, że brzmi on momentami śmiesznie, ale gdy już uznamy, że to po prostu jeden ze środków stylistyczno-muzycznych, używanych przez Mercyfule - wszystko jest ok.

Co do klimatu... Muzycznie jest to rockowa jazda, momentami zahaczająca o Black Sabbath, ale mimo wszystko Mercyful Fate ma własny styl - wyraźne gitary, jeszcze donośniejszy bas, talerzasta perkusja i elektronika jedynie w intrach i przerywnikach. Teksty często traktują o klimatycznych tematach, okultyzm i Szatan są tu na porządku dziennym - choć w mniej antyxiańskiej otoczce niż to dzieje się dzisiaj. Tytuły mówią same za siebie - "Night of the Unborn", "Gypsy", "Welcome Princess of Hell", "Come to the Sabbath".

Mercyful Fate trzeba poznać. Wokal Kinga stał się wizytówką tej kapeli i jest to naprawdę ważny zespół w historii rocka/metalu. Jeżeli spodoba Ci się ta muzyka - trzeba pamiętać, że na "Don't Break the Oath" we wszystkich utworach maczał palce King Diamond, a występuje on także solowo. Więc jest dużo płyt, w których można wybierać, ale ta (pomimo, że to jedno z pierwszych wydawnictw Mercyfuli) wydaje mi się najlepszą.

Komentarze
Dodaj komentarz »
Dzieło sztuki
Pablo Pń (gość, IP: 109.173.183.*), 2013-08-28 16:15:19 | odpowiedz | zgłoś
Płytkę tą pokochałem dopiero za 10 albo 15 przesłuchaniem. Pokochałem przede wszystkim za niewiarygodny pręcz spontan gitarzystów. Czuć jakby utwory były nagrywane podczas jam session, ale za to jakiego !!! Nie wykrywam w tym materiale ani grama ściemy, słychać że muzyka leci prosto z serducha. Gypsy to utwór który poprostu miażdży pomysłowością i lekkością w grze ... no i ten genialny King :)
re: Dzieło sztuki
RadomirW (gość, IP: 193.219.114.*), 2013-08-29 11:56:23 | odpowiedz | zgłoś
Ja tę płytę po raz pierwszy usłyszałem coś kolo 20 lat temu, weszła mi za pierwszym razem i do dziś bardzo mi się podoba. To jest klasyczny przykład muzyki ambitnej, czadowej a jednocześnie bardzo przystępnej i pełnej hitów - w latach 80-ych tak właśnie grało się metal. Dzisiaj niestety tego typu albumów bardzo brakuje, wychodzą rzeczy albo przekombinowane albo zbyt prostackie.
Mercyful Fate "Don't Break The Oath"
vonsmroden (gość, IP: 94.75.121.*), 2010-08-01 23:24:40 | odpowiedz | zgłoś
Panie autor.W Mercyful to tylko King się maluje, chyba że ci się zdjęcia pomyliły z Mardukiem i jakie oktawy? King jedzie falsetem! Może i jest śmieszny, ale co w takim razie z całym tym kabaretem z Norwegi?
A płyta to kult!!!
Mercyful Fate
Madafakadiamond (gość, IP: 86.63.88.*), 2010-07-30 14:05:04 | odpowiedz | zgłoś
Rzeczywiście. Ja na początku jak pierwszy raz to słuchałam to się śmiałam jednak po chwili uznałam że facet ma głos i to sie chyba falset nazywa. Co do albumu jest piekielnie gorący. Dużo hiciorków skomponował Hank Shermann. Wszystkie piosenki są super.
re: Mercyful Fate
kurde (gość, IP: 84.10.44.*), 2010-07-31 12:24:31 | odpowiedz | zgłoś
Mnie też się podobają wszystkie piosenki z tej płyty ;)
mercyful fate
limes_inferior (gość, IP: 85.89.185.*), 2009-04-20 23:46:00 | odpowiedz | zgłoś
Wspaniały album, niesamowity klimat i świetne instrumentarium

Oceń płytę:

Aktualna ocena (318 głosów):

 
 
90%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

King Diamond "The Eye"
- autor: Wickerman

Metallica "Master Of Puppets"
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: Qboot

Machine Head "The Blackening"
- autor: Mrozikos667

Running Wild "Black Hand Inn"
- autor: lived

Kat "Bastard"
- autor: Annoporus
- autor: Wełna

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?