- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Megadeth "United Abominations"
Minione lata działalności Megadeth obfitowały w zwroty akcji. Poprzedni album grupy, zatytułowany "The System Has Failed" miał pierwotnie ukazać się jako solowa płyta Dave'a Mustaine'a. Ostatecznie został wydany pod szyldem Megadeth, jednak Dave zarzekał się, że więcej płyt ten zespół już nie nagra. Jakiś czas później zmienił zdanie i po trzech latach ukazuje się "United Abominations", będący nową odsłoną Megadeth. Ze starego składu został tylko Mustaine. Dołączyli do niego bracia Glen i Shawn Drover oraz niegdysiejszy basista zespołu White Lion, James Lomenzo, mający za sobą również grę w zespołach Zakka Wylde'a, a także występy z Ozzym Osbournem, Slashem i Davidem Lee Rothem.
Zmiany personalnie nie odcisnęły jednak mocnego piętna na muzyce. Świadczy o tym nowa wersja piosenki "A Tout Le Monde", tu z podtytułem "Set Me Free", i gościnnym udziałem wokalistki Lacuna Coil Cristiny Scabbi. Wykonana została bardziej żywiołowo niż pierwowzór z albumu "Youthanasia", a gościnny wokal Christiny dodał jej barw, lecz prawdę mówiąc całość niewiele różni się od oryginału. Kilka ciekawszych rzeczy można znaleźć wśród zupełnie nowych kompozycji. We wściekłym "You're Dead" dominują liczne łamańce rytmiczne, zmiany tempa, nagłe zwolnienia i przyspieszenia. Zaczynający się hardrockowo "Burnt Ice" rozpędza się aż do karkołomnego finału z ekspresową gitarową solówką. Po nerwowym wstępie "Never Walk Alone" dość nieoczekiwanie pojawia się nośny refren, choć bardziej zaskakująco brzmi melodyjne interludium w późniejszej części utworu. W "Amerikhastan" melodeklamacje zderzają się z ognistą thrashową sieczką. Gitarowe wstawki w "Washington Is Next!" kojarzą się natomiast z "Wasted Years" Iron Maiden. Piosenka ta obok otwierającego całość "Sleepwalker" najlepiej podsumowuje styl Megadeth: nieokiełznany, zadziorny, a przy tym melodyjny.
"United Abominations" to album dobry, choć od rzekomo pożegnalnego dzieła można by oczekiwać czegoś więcej. No, ale Dave przyzwyczaił nas do tego, że po nim nigdy nic nie wiadomo. A nuż za kilka lat odkurzy szyld Megadeth?
Materiały dotyczące zespołu
- Megadeth
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Slayer "Seasons in the Abyss"
- autor: Woland
Metallica "Master Of Puppets"
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: Qboot
Acid Drinkers "Verses of Steel"
- autor: Lubek
- autor: don Corpseone