zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

recenzja: Megadeth "So Far, So Good... So What!"

4.02.2002  autor: Serpenth
okładka płyty
Nazwa zespołu: Megadeth
Tytuł płyty: "So Far, So Good... So What!"
Utwory: Into The Lungs Of Hell; Set The World A Fire; Anarchy In The U.K.; Mary Jane; 502; In My Darkest Hour; Liar; Hook In Mouth
Wykonawcy: Dave Mustaine - wokal, gitara; David Ellefson - gitara basowa, wokal; Jeff Young - gitara; Chuck Behler - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Capitol Records Inc.
Premiera: 1989
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 9

To album, o którym się mówi jako najsłabszym dokonaniu zespołu (nie biorąc pod uwagę "Risk" oczywiście). Osobiście nie rozumiem w ogóle takiej oceny, bo naprawdę trudno mi znaleźć na "So Far, So Good... So What!" jakieś słabsze momenty, a tym trudniej powiedzieć coś złego o tym albumie jako całości. Według mnie jest to dzieło, na którym można usłyszeć ostatnie brzmienia nieskomercjalizowanego Megadeth. Zadziorność, wściekłość - to główne wyznaczniki charakteru albumu.

Jeśli chodzi o stronę muzyczną, na dobry początek mamy napakowany ognistymi solówkami, dynamiczny "Into The Lungs Of Hell". Doskonałe wprowadzenie! Następnie na krótko się uspokaja, słychać w tle jakieś stare nagranie z winyla The Ink Spots z tekstem: "I don't want to set the world afire...". I w tym samym momencie spada pocisk, wybuch zagłuszający te bzdurne słówka. Teraz z płomieni wyłaniają się Young i Mustaine, rozpoczynający długą partię solową, po której w końcu pojawia się wokal. Warto dodać - wokal, który brzmi równie wściekle, jak na poprzednich krążkach (tj. "Killing Is My Business..." i "Peace Sells..."). Analizując w tym utworze całą naszą rzeczywistość, Dave podsumowuje: "No survivors! Set the world afire!". Nadchodzi słynny cover The Sex Pistols "Anarchy In The U.K.". Chyba nie ma co się o nim rozpisywać. Jest to po prostu numer, który stał się obowiązkowym elementem każdego występu Megadeth. Kolejny jest najbardziej złożony na tym albumie "Mary Jane", rozpoczynający się wyznaniem narkomana, a następnie wolną, dość łagodną, choć celowo przerywaną solówką. Początek bardzo spokojny. W pewnym momencie muzyka nabiera tempa, następują szybkie solówki, a nastój opanowania przeradza się nagle w paniczny strach... Na dokładkę mamy bardzo zbliżony tematycznie "502", który z kolei obrazuje już chyba życie Mustaine'a. :) Jak to śpiewa "Driving fast makes me feel good". Rzeczywiście, bo jakiś czas po wydaniu albumu został zatrzymany za zbyt szybką jazdę. Przy okazji znaleziono w jego krwi alkohol i chyba 7 (niektóre źródła donoszą, że było ich 11) różnych narkotyków. Nic dziwnego więc, że jazda sprawiała mu taką przyjemność... Nadchodzi "In My Darkest Hour", do którego muzyka powstała zaraz po śmierci Cliffa Burtona. Nieco później doszedł tekst, nie mający właściwie nic wspólnego z byłym gitarzystą Metalliki. Nastrojem i strukturą bardzo przypomina "Mary Jane", choć zdecydowanie nie ta tematyka. Myślę, że w tym przypadku można się odwołać do przeszłości Mustaine'a - kiedy to wyleciał z Metalliki. Muzycznie, jak we wszystkich utworach na tym albumie, zwracają uwagę świetnie opracowane partie gitar, a także dobra gra perkusji i basu. Dochodzimy do przedostatniego "Liar", bardzo dynamiczny numer, zagęszczony szybkimi solówkami, ale mimo to chyba najłatwiej wpadający w ucho z tego albumu. Brzmi właściwie jak szybsza wersja "Skin O' My Teeth", no i oczywiście nie jest tak "plastikowy". Szkoda, że niegrywany już na koncertach, bo według mnie jest to jeden z najlepszych numerów do wystawiania na żywo. Może to wina tekstu, bo budzi skojarzenia, że jego adresatem jest James H.... Trudno się zorientować, kiedy nadchodzi ostatni numer z "So Far, So Good... So What!" - "Hook In Mouth". Przyznam się, że z tego dzieła to mój zdecydowany faworyt. Charakterystyczne wejście gitar, po którym nadchodzi trzydziestosekundowa partia Ellefsona i Behlera. Po czym znów pojawia się riff z początku i wchodzą gitary. Tekst jest typowo polityczny, a w całej kompozycji występują częste zmiany tempa. Numer, podobnie jak "Liar", jest wręcz stworzony do grania na koncertach, głównie ze względu na refren. Na końcu mamy początkowy motyw utworu, co doskonale zamyka całość.

Wiem, że znajdzie się masa ludzi którzy kompletnie się ze mną nie zgodzą, bo ja stawiam to wydawnictwo zaraz za "Rust In Peace" (który jest dla mnie numerem jeden Megadeth). Może nie jest tak dobry muzycznie i produkcyjnie jak - powiedzmy - "Countdown To Extinction" czy "Youthanasia", ale ma zdecydowaną przewagę jeśli chodzi o charakter, warstwę tekstową. Poza tym ten album brzmi "świeżo" i nie jest skażony żadnymi wpływami. To czysty Megadeth. Słychać przede wszystkim, że muzyka wyraża uczucia.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Megadeth "So Far, So Good... So What!"
Megaold (gość, IP: 37.47.40.*), 2019-10-08 01:55:23 | odpowiedz | zgłoś
Od tego momentu poznałem co to muzyka Megadeth. Z radia na kasetę nagrana w jakości niemal cd. Takie to były czasy. Raczej niemożliwe było wtedy u nas kupić płytę, czy kasetę Megadeth. Jeżeli już to używany vinyl za połowę miesięcznej pensji;) Dla mnie Anarchy brzmiało super, całości nie pamiętam. Nie mam tej płyty, niestety. Czy w tym przypadku reedycja na cd brzmi dobrze? Bo np.moja CtE nie za bardzo. Trochę się zawiodłem w tym temacie. Musiałem sam to zremastrować po swojemu:-) Teraz już lepiej.
re: Megadeth "So Far, So Good... So What!"
pik (gość, IP: 79.184.169.*), 2018-01-20 19:34:49 | odpowiedz | zgłoś
Dobry album!
...
Megakruk
Megakruk (wyślij pw), 2012-04-16 20:21:45 | odpowiedz | zgłoś
"W kurwe" album. Moja ulubiona płyta "Deth". "Set The World Afire" rozpierdala - j...ć oponentów!.
elementarz thrashu
borixton (wyślij pw), 2012-04-16 20:03:56 | odpowiedz | zgłoś
Na tym uczyła się grać metal sepultura i cała elita thrash/death lat 90 tych.Produkcja ble ble ble ta muzyka broni sie sama gdynyście gdzieś tam nie przeczytali ,że tam produkcja była do dupy to byście koneserzy pewnie tego nie usłyszeli.Zresztą to były lata 80 te płyty metalowe nie brzmiały wtedy tak potężnie jak teraz.Czapki z głów przed jednym z najważniejszych będów w historii rocka...
re: elementarz thrashu
wanna (gość, IP: 178.235.30.*), 2014-09-08 23:27:12 | odpowiedz | zgłoś
W latach 80 płyty nie brzmiały potężnie? Wtedy właśnie brzmiały. Brzmiały dobrze i słucha się ich z przyjemnością. Teraz tego gówna co produkują słuchać się nie da. Takie to "wspaniałe", "potężne", współczesne brzmienie . Dziwie się, że w ogóle to gówno ktokolwiek chce kraść. Nie mówiąc już o kupowaniu takich "płyt".
re: elementarz thrashu
Thrash Lover (gość, IP: 194.11.254.*), 2014-09-09 12:45:44 | odpowiedz | zgłoś
Calkowicie sie zgadzam! Starych plyt wciaz mozna słuchac z przyjemnością. Wspolczesnego sterylnego szajsu nawet mi sie nie chce słuchać. Co z tego ze brzmienie jest "wspaniale" i "potezne" skoro nie ma w nim ani odrobiny ludzkich emocji?
gdyby produkcja
ajronmajk (gość, IP: 79.185.56.*), 2011-03-27 11:32:31 | odpowiedz | zgłoś
nie była tak słaba to byłoby arcydzieło, płyta jest zresztą i tak świetna, myślę że kwintesencja stylu megadeth
Liar
jur0slaw (wyślij pw), 2010-10-28 17:15:23 | odpowiedz | zgłoś
Z tego co wiem to Liar jest o Chris'ie Poland'zie
re: Liar
Bacchus (wyślij pw), 2012-04-17 17:07:10 | odpowiedz | zgłoś
o La(i)rsie Ulrichu raczej.
Wspomnienia...
slayter (wyślij pw), 2009-10-08 11:28:46 | odpowiedz | zgłoś
Jak widzę okładkę tej płyty, to od razu pojawiają się wspomnienia jakiejś pirackiej kasety z 92-93 roku. Energia, kanonady dźwięków, furia, moc. Nie ma co opisywać konkretnych utworów, ale in my darkest hour zabija - "Powoli do celu dojść się nie da, więc przyśpieszamy". Nie sądziłem, że tak można grać na wiośle. Dla mnie to klasyka. Płyta była dla mnie równie przerażająca (na tamte lata i mój ówczesny wiek) jak ride the lightning. No, może nawet bardziej bo muzyka na so far jest"kąśliwa" . Dzięki dave, za walnięcie w pysk hetfielda. W innym przypadku może nie byłoby so far so good...
« Nowsze
1

Oceń płytę:

Aktualna ocena (431 głosów):

 
 
84%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Metallica "Master Of Puppets"
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: Qboot

Slayer "Seasons in the Abyss"
- autor: Woland

Judas Priest "Painkiller"
- autor: Sinner

Machine Head "The Blackening"
- autor: Mrozikos667

Iron Maiden "Piece of Mind"
- autor: Tomasz "YtseMan" Wącławski

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?